
Właśnie wróciłem z Marszu i dziwię się, że na Głównej wisi paszkwil niejakiego Thomasa Percy mówiący o klęsce frekwencyjnej i nie tylko takiej.
Widocznie byliśmy na dwóch różnych marszach, bo ja widziałem dziesiątki tysięcy osób, które wiedziały po co tam poszły.
60 tysięcy, to było minimum.
Nie wiem kim jest człowiek piszący te brednie, ale jak widać należy do desantu po-wyborowego.
Ma jedną notkę z tamtego roku także wieszczącą klęskę Kaczora i opiewającą stratega Tuska i trzy po ostatnich wyborach w podobnym tonie.
Zawiadujący portalem S24 powinni podchodzić jednak z pewnym dystansem do takich "rewelacji z pierwszej ręki".
Była tam cała Polska, byli ludzie z Wybrzeża, ze Śląska, ze Wschodu i Zachodu kraju. Widziałem babcie z dwoma laskami, które nie żałowały własnego zdrowia, oraz dużo młodych ludzi.
Być może najmniej było samych Warszawiaków, ale im jest wszystko jedno.
Widziałem wolnych ludzi, którzy nie boją się mówić co myślą. Oni nie zmarnowali tej soboty.
Inne tematy w dziale Polityka