
Przyzwyczailiśmy się, że w polskiej polityce nic nie dzieje się przypadkowo. Wszystkie sensacyjne newsy, szczególnie te sprzed lat, mają zawsze drugie dno. Nie sposób oprzeć się podobnemu wrażeniu i w tym przypadku.
Na przełomie 2003 i 2004 roku Polska miała być celem ataku terrorystycznego. Jak ujawnił w TVP Info generał Paweł Pruszyński, atak udaremniła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Celem skoordynowanego ataku w czterech polskich miastach miały być polskie kościoły podczas pasterki. Konkretnie chodziło o 4 katedry. Nie chciał ujawnić o jakie miasta chodzi. Generał Pruszyński dodaje, że atak miały przeprowadzić ugrupowania islamistyczne. Jak powiedział, wszystko było przygotowane, a podejrzani poświęcili na przygotowania bardzo dużo czasu. Ale dzięki pracy operacyjnej mieliśmy przewagę, wiedzieliśmy kto, co i kiedy - mówił. Poinformował, że terroryści robili rozpoznanie w Polsce m.in. podszywając się pod turystów lub pozorując wizyty towarzyskie.
- Kiedy zaczęła zbliżać się Wigilia i zaczęliśmy obawiać się, że przebieg akcji możne nam się wymknąć spod kontroli, to postanowiliśmy ją przyciąć, czyli zakończyć - mówił były wiceszef ABW. Działania polskich służb polegały na tym, jak informował Pruszyński, że osobom podejrzanym o przygotowywanie zamachu uniemożliwiono swobodne poruszanie się po terenie Polski.
Generał Pruszyński, który w 2003 i 2004 roku nadzorował tajną operację o kryptonimie "Miecz", dodaje, że gdyby nie udało się pokrzyżować planów terrorystów, zginęłoby tysiące osób.Nie może być przypadkiem, że ktoś po dziesięciu latach zdecydował się upublicznić tą sensację i odpalić taką bombę właśnie ... na kilka dni przed Wigilją.
Jeśli przyjąć nawet, że całe wyznanie generała jest prawdziwe, a nie wyssane z palca, to czas jego upublicznienia nie może być przypadkowy i został wybrany z nastawieniem na oczekiwany efekt.
Lewactwo wszelkiej maści od lat walczy bezwzględnie z Kościołem w Polsce widząc w nim zagrożenie dla swoich interesów. Przoduje tu Gazeta Wyborcza, tworząc swoisty sztab ze swoimi szwadronami, które nawet nie próbują ukrywać intencji sfrustrowane słabymi efektami swej ustawicznej walki. Próby wyolbrzymiania wszelkich patologii, które zdarzają się, jak wszędzie, to norma.
Ciągłe zaklinanie rzeczywistości i trąbienie o pustoszejących kościołach przypomina relację z ostatniego marszu, gdzie ci co byli osobiście widzieli tłumy, ci zaś co nie byli, widzieli tylko kilkuosobowe grupki.
Może więc to najnowszy sposób, aby tuż przed Świętami zagrać wśród Polaków strachem?
Równie dobrze można ogłosić, że:
Islamiści planowali zabić każdego, kogo spotkają z Gazetą Wyborczą w ręku.I to wcale nie musi być nieprawda. Główny doradca prezydenta Komorowskiego generał Koziej zdążył zabrać już głos, że czas na ujawnienie tej tajemnicy przed samymi Świętami wydaje się dość niefortunny, co wcale nie musi oznaczać, że nie jest jednym z koordynatorów całej akcji.