Poważne pytanie do pani premier: czy nie bolą pani nogi?
Tabloidy obśmiały wywiad, którego Kopacz udzieliła Agacie Młynarskiej. Wyemitowano go w drugi dzień świąt w TVP1. Miało być świątecznie, rodzinnie i przyjemnie. Wyszło banalnie, a momentami żenująco. Rozmowa była medialną wpadką.
Młynarska zadała m.in. takie pytania: Cały dzień jest pani na obcasach, czy nie bolą pani nogi? - Na razie jeszcze nie - odpowiedziała premier.
A oto kolejna próbka: Donald Tusk grał w piłkę, dbał o siebie, czy pani też robi coś dla siebie, ćwiczy? I odpowiedź Kopacz: - Mam w swoim pokoju w hotelu twister i mam taką kolebkę do robienia brzuszków. Więc kiedy mam coś do przemyślenia, rzucam się na wykładzinę (...) robię brzuszki i myślę wtedy intensywnie.

Kompromitacja na czerwonym dywanie
Ta wpadka Ewy Kopacz wzbudziła powszechną konsternację. Podczas swojej pierwszej wizyty w Berlinie w roli szefowej polskiego rządu Kopacz wyraźnie się pogubiła. Co więcej, zdawała się nie reagować na "znaki" dawane jej przez Angelę Merkel, by zmieniła kierunek marszu. Ponieważ te subtelne gesty nie pomagały, kanclerz użyła siły i stanowczo pociągnęła panią premier za rękę.
Co spowodowało, że pani premier się pogubiła? - Można zapytać: gdzie są i za co biorą pieniądze doradcy naszych prominentów?

30 obietnic w 44 minuty - istny rekord
Nie proszę was o 100 dni spokoju, ale możliwość współpracy - mówiła Ewa Kopacz 1 października. Podczas swojego expose złożyła 30 obietnic w 44 minuty. To był prawdziwy rekord! Nowa pani premier obiecała niemal wszystko wszystkim.
Większość z tych obietnic ma być zrealizowana dopiero w roku 2016.

Rozczarowujące pierwsze szczytowanie
16 października Ewa Kopacz uczestniczyła w Mediolanie w spotkaniu przywódców Azji i Europy (ASEM). Ten szczyt to był prawdziwy chrzest bojowy nowej pani premier.
Niestety Kopacz się nie popisała, ale nie tylko ona - zawinił także szef MSZ Grzegorz Schetyna, przygotowujący tę wizytę.
- Jeszcze na kilka dni przed szczytem, pan minister zapewniał o udziale strony polskiej w tej ważnej dla Europy i Ukrainy rozmowie. W drugim dniu obrad, kiedy najważniejsi przywódcy rozmawiali o Ukrainie, polska premier ...rozmawiała z Wietnamczykami.

Już wtedy stała się obiektem kpin i żartów
Ewa Kopacz zaczęła w złym stylu. Pierwszą wpadkę zaliczyła już podczas prezentowania składu swojego rządu.
Prezentując Małgorzatę Omilanowską, przedstawiła ją jako minister szkolnictwa wyższego, zamiast minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Mogliśmy się też dowiedzieć, że nowy minister sprawiedliwości "Czarek Grabarczyk" (tak przedstawiła go Kopacz) "kocha ludzi", Mateusz Szczurek, minister finansów, nie śpi po nocach, a Grzegorz Schetyna "bardzo ładnie współpracował".
Później odpowiadając na pytania reporterów, m.in. o Ukrainę, stwierdziła - Wie pan, ja jestem kobietą. (...) Polska powinna zachowywać się jak polska, rozsądna kobieta.

"Jest tajemnicą poliszynela, że Ewa Kopacz, podobnie jak Krzysztof Ibisz, z każdym rokiem wygląda młodziej"
Ale z drugiej strony ciągłe i nadmierne naciąganie skóry powoduje, że nasza doktor Ewa zaczyna coraz bardziej przypominać żałosną, skrzywdzoną przez los Chinkę, niż typową kobietę znad Wisły.

Byłoby to wszystko fajne gdyby dotyczyło kolejnej celebrytki walczącej o laur pierwszeństwa w kolorowej prasie, czy aktoreczki serialowych uniesień miłosnych, a nie najważniejszego polityka w kraju, odpowiadającego za los blisko 40 milionów jego mieszkańców.
A tak, możemy tylko wznosić modły, "miej nas Boże w swojej pieczy", bo zdaje się na nic innego liczyć już nie możemy.
Rządy kretynów, wyjątkowych szkodników i ignorantów, którzy w dodatku zaczynają sami wyznaczać swoich kolejnych następców, do niczego dobrego nas nie doprowadzą.
Czy sięgnęliśmy już ostatecznego dna, czy stoczymy się jeszcze niżej?
Inne tematy w dziale Polityka