
O losie świata najczęściej decydują starsi. Dotyczy to zarówno naukowców, jak i polityków. Często muszą oni odwoływać się do sumień i wyobraźni ludzi młodych i dopiero wtedy widać najbardziej dysonans międzypokoleniowy.
Pamiętam akcje medialne związane z bezpieczeństwem na drogach. Próbowano wtedy uruchomić wyobraźnię młodych piratów drogowych utożsamiając im, że nieodpowiedzialne zachowania podczas jazdy samochodem są równoznaczne ze śmiercią.
I dotyczy to zarówno ich samych, jak i innych uczestników ruchu.
Wszyscy wtedy pamiętam dziwili się, że akcja nie odniosła żadnego skutku i wysunięto wobec tego wniosek, że młodzi ludzie są obecnie pozbawieni wyobraźni.
To trwało do momentu, aż ktoś wpadł na pomysł (być może jakiś młody doradca), że nie należy straszyć piratów śmiercią.
Zaproponował, aby zamiast tego, przedstawiać ofiary wypadków, jako uzależnionych od pomocy innych, inwalidów na wózkach, co przecież przydarza się o wiele częściej w wyniku wypadku, niż sama śmierć.
Nastąpił szok, bo okazało się, że młodzi ludzie także mają wyobraźnię. Co prawda śmierci się specjalnie nie boją, ale inwalidztwa i uzależnienia od woli innych, jak najbardziej.
Przepraszam za ten przydługi wstęp, ale wracam do meritum. Chodzi mi o pigułkę wczesnoporonną o wdzięcznej nazwie EllaOne, która ma być dostępna dla wszystkich i to bez recepty. Że producentów i tych, którzy chcą przy okazji zarobić nie powstrzyma nic, nie powinniśmy się specjalnie dziwić. W końcu mamy upragniony kapitalizm.
Że będzie dostępna w Polsce zawsze i dla wszystkich potwierdził właśnie w imieniu polskiego rządu wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. Według niego, antykoncepcja awaryjna, jak to pięknie ujął, będzie mogła być reklamowana, a nastolatki będą mogły kupować pigułki "po" bez ograniczeń.
Przeciwnicy pigułki i obrońcy życia skupiają się na jej działaniu poronnym i tym samym postępują zdaje się podobnie, jak ci, którzy straszyli piratów śmiercią.
I to jest chyba błąd?
Profesor Chazan zrozumiał, że szczególnie na osobie rozwiązłej, mówienie o "zlikwidowaniu" niechcianej ciąży, nie robi wrażenia. Trzeba mówić o innych aspektach, które w tym momencie wydają się mieć paradoksalnie mniejsze znaczenie, mianowicie że pigułka powoduje „dewastację zdrowia prokreacyjnego kobiet”. Tabletka szkodzi także w sytuacjach zagrożenia zatorem, zaburzeniami krzepnięcia, chorobami wątroby. Czyli także stosująca tabletki osoba może bardzo poważnie zachorować. Ale to nie wszystko. Mówiąc prostym językiem, jak prawie wszystkie środki antykoncepcyjne, to najkrótsza droga do bezpłodności kobiet.
O ile dla kobiet dojrzałych, posiadających już dzieci, to może mieć mniejsze znaczenie, to dla tych na progu życia, może być w przyszłości powodem do osobistych tragedii.
Bo dzieci, choć sprawiają mnóstwo kłopotów, to tak naprawdę są wypełnieniem i sensem naszego życia, niezależnie od tego co mówią celebrytki w rodzaju Marii Czubaszek i jej podobnych.