
Pisałem wczoraj o nowej stricte politycznej inicjatywie grupy Anonymous Poland przeprowadzonej na Facebooku. Ogromne zainteresowanie z jakim się tam spotkała świadczy o tym, że wielkie jest oczekiwanie zmian i powrotu do normalności w kraju, gdzie polityka sięgnęła dna, a rządzenie sprowadza się wyłącznie do podziału łupów między swoimi i piarowskimi spektaklami mającymi zafałszować rzeczywisty obraz.
Że zmiany są niezbędne i kraj w takim kształcie trwać dłużej nie może, to czują chyba wszyscy poza rządzącymi i uczepionym pod nich dość długim ogonem beneficjentów. Pytanie tylko, jak do tych zmian miałoby dojść?
Liczne komentarze pod wpisem wyrażają obawy, także moje, że może to być kolejna sztuczka kuglarzy, którzy od lat fundują nam obecną rzeczywistość, a teraz postanowili posłużyć się nową twarzą, czy raczej maską.
Jakie są słabe strony tej inicjatywy?
Po pierwsze ta anonimowość, która niekoniecznie musi być plusem i może nieść przykre niespodzianki, kiedy już okaże się, kto naprawdę stoi za akcją. Dalej postulaty, obok racjonalnych i słusznych, także te wzięte wprost z lewackich ideologii.
No i na koniec sam proces wyłaniania nowych władz tchnie naiwnością i prymitywizmem, za którymi niekoniecznie musi stać zmiana na lepsze.
Ponieważ wygrana PISu w kolejnych wyborach nie jest przesądzona (ciężko będzie odebrać tą władzę przy użyciu demokratycznych reguł), a nawet jeśli dojdzie do niej, to nie ma pewności, czy oczekiwane działania będą wystarczające i skuteczne, może warto uruchomić wyobraźnię i poszukać sposobów (przynajmniej teoretycznych) na niezbędne zmiany i metody ich przeprowadzenia?
Gdybyśmy mieli cały ten po-magdalenkowy porządek wyrzucić na śmietnik historii i zacząć wszystko od nowa, to od czego należałoby właśnie zacząć?
Na początek powołać grono osób wykształconych i zacnych, takich którzy swym wcześniejszym życiem dali świadectwo swojej mądrości, ale także przyzwoitości, aby mogli wytyczyć strategię na przyszłość i drogę do jej osiągnięcia.
Piękne, nie? Tylko na początek problem, jak ich wyłonić i kto ma zaświadczyć o ich przyzwoitości?
Każdy ma swoje typy, ja na przykład uczciwego i niezmiennego od lat w poglądach Andrzeja Gwiazdę, czy wykształconych i patriotycznie nastawionych historyków profesora Andrzeja Nowaka, lub Leszka Żebrowskiego.
Ale moi oponenci powiedzą zaraz, że profesorowie Nałęcz i Środa są bardziej znani, nie mówiąc o profesorze Bartoszewskim, który jest najbardziej przyzwoity.
Tak można z każdą następną sprawą i niezależnie od racji kto to rozsądzi? Problem wydaje się nie do rozwiązania, a jedyne wyjście, czyli kryterium uliczne, do którego zachęca także Anonymous Poland przyniesie na 100% rozwiązania, którymi zostaliśmy obdarowani ćwierć wieku temu i których skutki widzimy do dzisiaj.
Pomyśleć, że wczesna Polska potrafiła sobie z takimi problemami radzić, a i II Rzeczypospolita miała w tej materii trochę więcej szczęścia.
Być może obecnie potrzebujemy także jeszcze większego kopa, niż dotąd dostaliśmy?

Inne tematy w dziale Polityka