Przypadek, czy polityczne zamówienie?
Dokładnie po pięciu latach i to akurat w najgorętszym czasie kampanii wyborczej, gdy notowania kandydata WSI lecą na łeb na szyję, pojawiły się oto nagle i nie wiadomo dokładnie skąd przecieki z "najnowszych" badań taśm tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.
"Dziennikarze radia RMF FM dotarli do najnowszej opinii biegłych, którzy na nowo odczytali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego tupolewa. Śledczym udało się odczytać o 1/3 więcej słów niż w dotychczas publikowanych odczytach."
Ponieważ podszczypywanie opozycji przy pomocy SKOKów i skandalicznego wyroku na Mariusza Kamińskiego nie przyniosło oczekiwanego rezultatu wygląda na to, że postanowiono przywalić z grubej rury używając sprawdzonego wiele razy przez Donalda Tuska patentu, czyli sprawy smoleńskiej. Wygląda na to, że oręż ten będzie jeszcze nie raz używany, a dezinformacja związana ze śledztwem jest celowym zabiegiem, który ma pozwolić wygrywać kolejne wybory.
Czy PiS tym razem da się sprowokować?
Jak widać każdy wyjazd do Moskwy przynosi kolejne "sensacje", tylko słów o zejście na wysokość 50 metrów, których obecność wielokrotnie potwierdzała załoga JAKa-40, w dalszym ciągu na taśmie jakoś przypadkowo brak.
Inne tematy w dziale Polityka