Lubię zajrzeć sobie czasem na internetowe łamy Gazety Wyborczej. Nie, żeby dowiedzieć się cokolwiek nowego, tylko aby poprawić sobie humor. Nie zawiodłem się nigdy, podobnie jak na Platformie Obywatelskiej, po której od początku niczego dobrego się nie spodziewałem.
Pisałem jakiś czas temu, że odkryłem w internetowym wydaniu GW paskudny szwindel licznikowy związany z komentarzami (http://andrzej111.salon24.pl/654386,wielkie-oszustwo-i-manipulacja-gazety-wyborczej), który udało mi się na chwilę ukrócić (http://andrzej111.salon24.pl/654574,dokonalem-wlasnie-cudu-w-internetowym-wydaniu-gazety-wyborczej). Próbowałem to skandaliczne i dyskredytujące oszustwo nagłośnić na Salonie, ale jakoś bez większego echa. Teraz proceder powrócił, ale.. co ciekawe nie dotyczy to wszystkich tekstów. O ile licznikowy przekręt występuje u Pawła Wrońskiego i innych "antypisowskich zadaniowców", to już u Dominiki Wielowieyskiej, także (zresztą jak wszyscy tamtejsi autorzy) PiS-owi nieprzychylnej, wydaje się działać prawidłowo. Tak przynajmniej wygląda to dzisiaj.
Ciekawe, czy autorzy wiedzą o tym fenomenie i jedni się na niego po prostu godzą, a inni nie?
Gęgacze z Wyborczej, niczym u Szpotańskiego.

Jest zwyczajem „Wyborczej”, że kiedy trzeba napisać wyjątkowo brutalny tekst, którego dziennikarz z zasadami by się wstydził, pada na Kumóra. Autor nie zawiódł także i dzisiaj swoim "Są partie i jest PiS. Sto dni gęgania".
"Do wyborów sto dni. Jeszcze czas, by ostrzegać. Kapitolińskie gęsi muszą gęgać. W ten sposób ocaliły Rzym, gdy zmęczony lud pogrążony był w głębokim śnie. Wszystko zależy od nas. Może nastać dyktatura ciemniaków. Ale nie musi" - napisał w "Newsweeku" naczelny tygodnika Tomasz Lis. Autor wyraża pełne poparcie dla tak ujętej szykującej się zmiany władzy i deklaruje także swoje gęganie do samych wyborów.
Dalej czytamy:
"Obowiązkiem dziennikarzy jest gęganie. To nie jest antypisowska obsesja, tylko zwyczajna troska o demokrację i chuchanie na wolność. Bo PiS nie uznaje demokratycznych procedur, które choć żmudne, irytujące i nieefektowne, to jednak gwarantują, że kraj jest wolny i demokratyczny."
"W Polsce rządziły już niemal wszystkie partie. Znamy je. Jedne są sprawne, inne nie. Ich programy nam się podobają albo je odrzucamy. Jedni wolą PO, inni PSL, a jeszcze inni SLD, Palikota czy Partię Zieloni. Ale wszystkie liczące się partie akceptują demokratyczne procedury, niezależność sądów, wolne media czy rolę prezydenta. Wszystkie z wyjątkiem PiS." http://wyborcza.pl/1,75968,18384485,sa-partie-i-jest-pis-sto-dni-gegania.html
Fikuśne co? Autor wydaje się nie pamiętać, że wyborcze nieprawidłowości dostrzegali wszyscy od prawa do lewa z wyjątkiem dwóch partii koalicyjnych, które na nich skorzystały.
Takie i podobne "prawdy" wyłaniają się co dzień z Gazety Wyborczej i jak próbują przekonywać nas autorzy, czynią to tylko ze zwykłej troski o nas.
A mnie jakoś przychodzi na myśl stare przysłowie, które mówi, że "Jak Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera", ja bym jeszcze uzupełnił o słowa, że "wyznacza mu Bóg wtedy także etat w Gazecie Wyborczej".
Inne tematy w dziale Polityka