Przez ulice miast przeszły demonstracje przeciw terroryzmowi. Mottem społecznego zrywu jest ukute w pierwszych godzinach po zamachu zdanie „Je suis Charlie”, tłumaczone na niemal wszystkie języki. Wszyscy jesteśmy Charlie – świat solidarny z ofiarami.
Ale za to ile pomyj wylało się na głowę naszego biednego Korwina ze strony światowych, a także naszych rodzimych postępowców, chociażby tych z Czerskiej.
A teraz okazuje się, że to jednak on chyba miał rację, nieprawdaż panowie Michnik, Kurski, czy Wroński?
"Jednego dnia prawo szariatu zostanie wprowadzone także w Polsce, bo wierzymy, że należy usunąć wszystkie opresyjne reżimy. Jeśli rządzi wami ktoś inny niż Allah, to jest to forma ucisku. Dzięki naszej polityce i ten wasz reżim zostanie usunięty, a ludzie będą szczęśliwsi "- mówił imam Anjem Choudary.
"Mamy do czynienia z konfliktem dwóch cywilizacji. (…) To cywilizacje, które mają inne wartości i sprawy. Dla muzułmanów świętość Koranu i bożego posłańca Mahometa jest kwestią życia i śmierci. W islamie najwyższa kara jest za znieważenie Proroka" — przekonywał.
Jeszcze w lutym - miesiąc po masakrze w Paryżu i atakach na redakcję tygodnika „Charlie Hebdo” - dziennikarze „Faktów TVN” publikowali tego typu rozmowy. Wówczas nie mówiło się o ksenofobii, rasizmie, nazizmie (!) i „strachu”, ale o rzetelnych wywiadach.
A teraz minęło ledwie pół roku i nie wiadomo dlaczego każdy kto nie kocha muzułmanów i nie chce ich przyjąć pod swój dach to faszysta, ksenofob i osobnik amoralny.
Jakby było jeszcze tego mało wygłupiła się znów redakcja, która wcześniej była obiektem takiej niespotykanej troski.
Mianowicie "Charlie Hebdo" znów szydzi na okładce, tym razem ze śmierci syryjskiego dziecka, które utonęło w drodze do Europy. Na najnowszej okładce magazynu "Charlie Hebdo" widnieje chłopiec leżący z twarzą w wodzie. Nad nim umieszczono napis "Tak blisko do celu". Tuż obok niego znajduje billboard z reklamą McDonald's i napisem "Promocja na menu dla dzieci - dwa w cenie jednego!". Nad rysunkiem umieszczono tekst "Witajcie, uchodźcy!".
I tylko patrzeć jak bohaterowie z pierwszego zdjęcia wyruszą jutro, tym razem pod hasłem wszyscy "jesteśmy Aylan Kurdi". Bo jeśli nie, to znaczy, że puste i nic nie warte są propagowane przez nich hasła i idee, a oni sami, to zwykli pajace, które ktoś niewidoczny na zdjęciu pociąga za sznurki.