
Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki, jak mawiał Stanisław Tym. Ten z Nowoczesnej także. Dość młody przystojny i podobno wykształcony, a na jego ekonomicznych zdolnościach, jak pamiętamy, poznał się swego czasu założyciel obecnej partii opozycyjnej, która na początku w sondażach była przecież przedstawiana jeszcze jako partia Balcerowicza, czyli sam guru naszej transformacji i przekształceń Leszek Balcerowicz.
Banksterska przeszłość i znaczące konotacje polityczne, oraz biznesowe nakazują oczekiwać erudyty sprawnie operującego określeniami współczesnego świata, tymczasem mamy jakiś problem. To znaczy problem ma Ryszard Petru i to prawie za każdym razem, gdy tylko otworzy usta. Osobą publiczną i rozpoznawalną dzięki polityce jest od niedawna tymczasem lista jego wpadek sugerująca jakąś tajemniczą ociężałość umysłową jest nad wyraz długa. Stał się poważnym konkurentem w tej dyscyplinie dla poprzedniego prezydenta, choć na korzyść tamtego może przemawiać znaczniejszy wiek i zmiany z tym związane.
Gładkie wywody pana Ryszarda najczęściej przypominają tyrady kultowej postaci filmu "Poszukiwany, poszukiwana" po mistrzowsku zagranej przez Jerzego Dobrowolskiego, o którym filmowa żona mówi: "Mój mąż jest z zawodu dyrektorem".
Problem tam i tu jest podobny i zaczyna się w momencie, gdy zaczynamy słuchać i próbujemy zrozumieć. Osobiście zdziwiłem się wielokrotnie słuchając ogólników, czyli tzw, "mowy trawy" w wykonaniu samozwańczego szefa opozycji, jak był łaskaw w skromności się określić. Do tego doszły liczne kompromitujące wpadki uwypuklające brak wiedzy na poziomie gimnazjalisty. Ostatnio w zasadzie co wypowiedź, to wtopa. Niektórzy wprost mu już zarzucają, że zgrywa ekonomicznego eksperta, a ma widoczne braki w podstawowych dziedzinach i wykształceniu.
Na początek warto przypomnieć Epifanie, jako Święto Sześciu Króli, następnie był zamach majowy w 1935 roku, czyli ju po śmierci Piłsudskiego, później była przypowieść o Kaczyńskim i "rubimkoniu", następnie przesunięty o kilkaset lat w czasie upadek Imperium Rzymskiego, dalej wtopa z Dawidem Kamerunem premierem Wielkiej Brytanii, później była "smogowa" wpadka w Krakowie, nieznajomość treści własnych ustaw, itd., itd.
Wczorajszy dzień też nie obył się bez sensacji, bo oto właśnie dzięki panu Petru świat dowiedział się, że ilość państw nagle drastycznie spadła i zmniejszyła się do liczby około 130.
Może jest to jakiś niekonwencjonalny sposób na autopromocję w myśl zasady, że nieważne co się mówi, byleby się mówiło, w każdym razie wygląda to coraz bardziej komicznie, biorąc zwłaszcza pod uwagę upór z jakim pan Ryszard Petru jest przez mainstreamowe media nadal promowany. Dziennikarze zaczęli uważniej przysłuchiwać się tym wypowiedziom, bo w każdym zdaniu może pojawić się kolejna "złota myśl" , a sam bohater udowodnił wielokrotnie, że dzień bez wtopy, to dla niego dzień stracony. I oby nam wszystkim żyło się weselej.
http://dzikikraj.interia.pl/wyjete-z-sieci/news-sto-trzydziesci-pare-krajow-ryszarda-petru,nId,2145275
Inne tematy w dziale Polityka