
Zapętlamy się od kilku dni na sprawie Bolka nie pytając o nic więcej, tymczasem...
Agenturalna przeszłość Lecha Wałęsy była powszechnie znana i dość dobrze udowodniona przez historyków Cenckiewicza i Gontarczyka, mimo zniszczenia wielu akt przez głównego zainteresowanego, który przyjął taktykę, aby iść w zaparte. Posunął się nawet do tego, aby przysięgać w tej kwestii na Matkę Boską obrażając po drodze i wyzywając wszystkich, którzy by w najmniejszym stopniu kwestionowali jego uczciwość.
Główne zarzuty i żal do Wałęsy nie polegają na tym, że dał się złamać w roku 70, tylko o to co wyprawiał w tej materii po roku 89. Jego obrońcy mówią, że przecież nie ma dowodów na współpracę po roku 76. Owszem, ale fakt wcześniejszej współpracy, zatajenie tego i późniejsze próby negacji były wystarczającym powodem, aby umożliwić szantaż i wpływanie na jego późniejsze decyzje. Miał ogromną szansę zerwać z tą ponurą przeszłością w roku 92 i skutecznie się oczyścić. Widać było, że miał nawet chwilę zawahania, ale niestety posłuchał rad decydentów w rodzaju Wachowskiego i postanowił jednak dalej brnąć w kłamstwo. Dzisiejsze zachowanie to tylko następstwa tamtej decyzji. Cóż, że coraz bardziej żenujące wobec wychodzących na światło dzienne niepodważalnych dowodów.
Dlaczego Kiszczak przechowywał u siebie wybrane starannie akta? Powodów mogło być kilka. Stanowiły one doskonałe zabezpieczenie, uniemożliwiały pociąganie do odpowiedzialności, ale niewykluczone, że były też narzędziem stałego nacisku i wpływania na bieżącą politykę. Pamiętam buńczuczne wypowiedzi Kiszczaka w mediach, gdzie podkreślał wieloletnią bezsilność nowej władzy, choćby w ograniczaniu przywilejów dawnej nomenklatury. Teraz już wiemy skąd wynikało to jego przekonanie o własnej nieograniczonej sile.
Wracając do początku, sprawa Wałęsy to nic nowego, o czym nie byłoby wiadomo. Jest natomiast inny ciekawy aspekt. Zabezpieczona przez IPN dokumentacja zawiera jak wiemy sześć obszernych pakietów. Zakładamy, że część poświęcona Bolkowi stanowi jeden z nich.
I teraz pytanie zasadnicze, co jest w pozostałych pięciu pakietach i dlaczego objęte są one, jak dotąd, całkowitą zmową milczenia, podczas gdy o "kwitach" Wałęsy wiedzieliśmy praktycznie od początku? Co ciekawe, dochodzą jeszcze informacje, że to tylko znikoma część z ogromnej prywatnej kancelarii byłego szefa służb PRL.
Co kryją i czyja aureola jest tym razem zagrożona? Czy jak przebąkują niektórzy jeden z następnych bohaterów ma szansę przestać się jąkać ze strachu?
Wiadomo, że Kiszczak nie kolekcjonował przypadkowych papierów, tylko te "mocarne", więc kogo dotyczą następne teczki?
Najciekawsze dopiero chyba przed nami i tylko ta zastanawiająca cisza.
Inne tematy w dziale Polityka