
Jak mawiają mądrzy ludzie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, a chodzi mi tym razem o szaleńczą i zupełnie niewytłumaczalną politykę imigracyjną, jaką Europie i nie tylko, zafundowała złota Angela z Berlina. Upór i konsekwencja (choć ostatnio jakby nieco mniejsza) z jaką uparcie realizuje swój utopijny plan może sugerować, że albo się czegoś niewłaściwego opiła, albo dopadł ją nieznany wcześniej syndrom, a w najbliższym otoczeniu pochlebców brakuje przysłowiowych prawdomównych dzieci, które potrafią powiedzieć, że król jest zwyczajnie nagi.
Poprawność polityczna uparcie lansowana przez lewaków w Europie i po drugiej stronie oceanu, oraz niewytłumaczalna polityka imigracyjna niszcząca jedność narodów zaczyna powodować otrzeźwienie i potrzebę reakcji. Stąd wziął się nieoczekiwany Brexit, wcześniej niewyobrażalne zwycięstwo partii Kaczyńskiego w Polsce, czy dzisiejsza wygrana w wyborach prezydenckich w USA.
Lewackie mrzonki o tym, że pozwolenie na nieograniczony napływ kolorowych imigrantów, wolność obyczajowa i moralna, oraz bezrefleksyjny relatywizm, w którym nie ma miejsca dla Boga da im głosy poparcia na kolejne lata rządów, właśnie legły w gruzach. Została zdaje się przekroczona granica od której nie ma odwrotu. Europa i świat się budzi. Wyśmiewany i potępiany przez lata nacjonalizm staje się wartością samą w sobie i zastępuje w kolejnych krajach wielokulturowość w formie multi-kulti, która okazuje się pustosłowiem.
W przyszłym roku wybory prezydenckie we Francji i jeśli wszystko dalej potoczy się w rytm obecnych zmian, to wiele wskazuje na to, że i tam dojdzie do rozstrzygnięć, które wcześniej podobnie jak w Stanach, wydawały się nieprawdopodobne.
Oto bowiem przewodnicząca skrajnie prawicowego francuskiego ugrupowania Front Narodowy Marine Le Pen prowadzi w sondażu przedwyborczym we Francji - donosi "The Times". Gdyby wybory odbyły się teraz, Le Pen mogłaby liczyć na 30 procent głosów. Jej potencjalni główni rywale w wyborach - obecny prezydent, socjalista Francois Hollande cieszy się poparciem 19 procent badanych, a były prezydent Nicolas Sarkozy, przywódca centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego - 23 procent respondentów.
Czyżby to właśnie córka pastora z byłego NRD nieświadomie i wbrew intencjom, ale jednak wprowadzała "Plan Boży" w życie? Krótko mówiąc, wbrew chyba oczekiwaniom niezły numer jej wyszedł.
Inne tematy w dziale Polityka