Ten Piątek załatwi Gazetę Wyborczą na amen

Dziennikarze Wyborczej nawet z wyglądu upodobniają się do Michnika, nie mówiąc już o stylu.

Tomasz Piątek we fryzurze a'la Michnik.

Nie sądzę, aby Adam Michnik osobiście musiał nadzorować i zachęcać swoje ogary do ataku na PiS, ponieważ one same doskonale wyczuwają trend i właściwą linię polityczną. Odnoszę za to wrażenie, że niektórzy z nich wyczuwają ten trend jakby bardziej. Do takich publicystów, jeśli można ich tak nazwać, należy z pewnością Tomasz Piątek. Jego pełne fałszu, nienawiści, czy fałszywej troski artykuły wyróżniają się nawet na łamach tej gazety.

Wygląda jednak na to, że pan Piątek właśnie się pomylił i poszedł o krok za daleko. Jak poinformował w oficjalnym komunikacie rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej, minister Macierewicz wkracza na ścieżkę sądową z "Gazetą Wyborczą".
"W związku z systematycznym szkalowaniem przez "Gazetę Wyborczą" Ministra Obrony Narodowej i prowadzeniem działań dezinformacyjnych mających na celu obronę aparatu sowieckiego rządzącego w przeszłości Polską informuję, że minister Antoni Macierewicz wystąpi do sądu przeciwko "Gazecie Wyborczej""  - głosi uzasadnienie.

"Chodzi przede wszystkim o środowy tekst w "Gazecie Wyborczej", ale i o inne teksty Tomasza Piątka i ciągnięcie tematu, który był przez nas kilkakrotnie dementowany" - wyjaśnił rzecznik w rozmowie z PAP." Gazeta Wyborcza brnie w dezinformację i próbę wprowadzenia opinii publicznej w błąd, stąd decyzja o wystąpieniu na drogę sądową" -  dodał rzecznik.
Piątek kilkakrotnie pisał w "GW" o biznesowych kontaktach ministra obrony Antoniego Macierewicza ze współpracownikiem SB Robertem Luśnią.

Jeśli minister Macierewicz mając o całej tej sprawie wiedzę bezpośrednią i najobszerniejszą zdecydował się wstąpić na drogę sądową, to zakładam, że z wygraną nie będzie problemu, a to oznacza kolejne kłopoty Gazety Wyborczej, która ma naprawdę ostatnio bardzo kiepski okres. Z jednej strony próbuje walić w rząd, jak w bęben, a z drugiej cały czas narzeka na brak rządowych zamówień.
Kto by pomyślał, że gazeta która tak zafascynowana była liberalną gospodarką i jej przedstawicielami całkiem nie będzie sobie radzić bez rządowych dotacji i strumienia pieniędzy podatników?