
Podział na tych, którzy rozumieją i akceptują potrzebę powtórnych ekshumacji i zagorzałych przeciwników tych czynności przebiega dokładnie według sympatii politycznych. To jest z jednej strony niby zrozumiałe, patrząc na stosunek do katastrofy smoleńskiej i działań bezpośrednio po niej, z drugiej zaś zastanawiające, że rodziny ofiar przedkładają polityczne względy nad pewność, co zawierają groby, na które przynoszą kwiaty.
Wykonane dotychczas ekshumacje i badania potwierdzają sensowność tych działań i to pomijając wątek związany z samym wyjaśnieniem przyczyn katastrofy. Już przynajmniej w pięciu przypadkach potwierdzono, że pochowane osoby nie były tymi, które miały być w trumnach po badaniach rosyjskich specjalistów. Chodzi o groby Anny Walentynowicz (dotychczas nie wiadomo gdzie jest pochowana), Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, Ryszarda Kaczorowskiego, Tadeusza Lutoborskiego i ostatnio Piotra Nurowskiego. Co ciekawe rodzina tego ostatniego była od początku przeciwna powtórnym badaniom.
I tu moje tytułowe pytanie do przeciwników powtórnych ekshumacji, w tym tej ostatniej.
Co zrobić z ciałami Waszych bliskich, jeśli już odnajdą się w innych grobach, bo Wam zdaje się jest wszystko jedno komu przynosicie kwiaty i palicie znicze?
Wolicie, aby powiadomić o takim odkryciu, czy raczej nie zakłócać Wam spokoju?
Inne tematy w dziale Polityka