Na bardzo krótko zmieniły się media. Trzeba przyznać, że w pierwszych dniach narodowej tragedii towarzyszyły Polakom z wielkim wyczuciem i taktem. Był to jeden z niewielu momentów rzetelnego odpowiadania na szersze zapotrzebowanie społeczne. W miejscach, w których gromadzili się ludzie, na przykład w kolejce do prezydenckiego pałacu, by oddać hołd prezydenckiej parze, można było zobaczyć zupełnie inny obraz naszej Ojczyzny niż ten tak chętnie pokazywany wcześniej w mediach. Można było zobaczyć Polskę szanującą ważne osoby w państwie. Polskę ważnych Wartości, tych narodowych i patriotycznych. Polskę cierpiącą z godnością i dumą. Polskę szczerą, współczującą, dumną...Kto chciał, mógł latwo zauważyć, że Polska jest zupełnie inna niż ta opisywana wcześniej przez media i modelowana przez różnych szalonych kreatorów naszej rzeczywistości. Tych od Owsiaków, gejowskich małżeństw, ciemnogrodów, werdyktów kto jest moherowy, a kto autorytet, ...
Tę nową Polskę doskonale pokazał film Ewy Stankiewicz Solidarni 2010. Czy mamy się dziwić, że tak przeraził owych kreatorów...I już nie chodzi o to, że okazało się, iż ta sama rzeczywistość może być odbierana w skrajnie odmienny sposób. I że zależy to wyłącznie od tego, kto to próbuje interpretować. Jedni podziwiają, dla innych to manipulacja. I tak się dziwnie składa, że manipulacją jest ten piękny film właśnie dla owych kreatorów...
W każdym bądź razie zaraz po tragedii na kilka tygodni zburzono monopolizację mówienia i myślenia o sprawach i problemach Polski. I pojawiła się ogromna szansa, aby media, nie tylko te publiczne, odzyskały zaufanie Polaków. Dziś już wiemy, że tej ogromnej szansy media nie wykorzystały. Po zaledwie kilku dniach, niektóre po tygodniu, wróciły do brutalnej politycznej gry, manipulowania rzeczywistością. I jakby tego było mało opowiedziały się w większości po stronie swoich - czyli bliskich im w manipulacji mistrzom pijaru i PUSTKI. Opowiedziały się za POtworom, jak nazwałem w swoim przedostatnim wpisie amatorów władzy wszelkiej i korzyści wszelakich - dla swoich! Media więc bardzo szybko opamiętały się, otrząsnęły ze smoleńskiej tragedii i wróciły do tak dobrze sobie znanej narracji sprzed katastrofy!
Podobną szansę mieli politycy. Zginęli przedstawiciele wszystkich partii politycznych. Można było się zjednoczyć wokół tej tragedii. Wspólnie dążyć do wyjaśnienia jej przyczyn. W pierwszych chwilach po katastrofie nawet wydawało się to realne, ale szybko okazało się, że to płonne nadzieje naiwnych, nie znających prawdziwej natury Platformy Obywatelskiej. Politycy dużo mówili o potrzebie zmiany tonu, o ważeniu słów i o odejściu od postrzegania politycznych przeciwników jak swoich śmiertelnych wrogów. Wszystko to wkrótce spaliło na panewce. Kuc obraził ludzi w żałobie, Kaczyńskiego i Elżbietę Jakubiak. Wajda zapowiedział wojnę polsko-polską. palikot zaczął naigrywać się z przeżywającego wielką osobistą tragedię prezesa PiS-u. Komorowski wyzwał od kłamców rywala do prezydentury, a przecież mimo wyroku ,,sądu" wszyscy wiemy, że Platforma miała w swoim programie prywatyzację szpitali, a Komorowski to wiceprezes tej partii! A już to, co w sobotę zobaczyliśmy w wykonaniu Donalda Tuska nie pozstawia chyba zadnej watpliwości co do prawdziwej natury partii miłości. Bo takiej dawki nienawiści i skali brutalności ataku na politycznych przeciwników widzieliśmy do tej pory przy okazji występów palikota i Niesiołowskiego. I tyle, można by rzec, zostało z tych dobrych chęci polityków PO.
Ba. Obśmiali nawet łagodność Kaczyńskiego. Przecież lepiej, żeby Kaczyński wypowiadał jak Wajda wojnę! Wtedy media na pewno by to zauważyły i nie dałyby już wytchnienia i spokoju Kaczyńskiemu, bo chce WOJNY. Ten straszny Kaczor. Znowu chce wojny! Trzeba go zniszczyć i najlepiej wdeptać w ziemię...I tak dalej w tym stylu. A tu masz babo placek. Jarosław Kaczyński chce rozmawiać o Polsce. Bo Polska jest najważniejsza! Cholera. Jak to można wyśmiać. Jak zneutralizować siłę tego przekazu, że dla Jarosława Kaczynskiego najważniejsza jest Ojczyzna!
I jeszcze co się stało z nami? Czy rzeczywiście wszyscy byliśmy wstrząśnięci KATASTROFĄ? Jeśli tak, to dlaczego niektórzy, mimo, że zginęli politycy wszystkich obozów politycznych, bardzo szybko zaczęli mówić głośno, że Polacy znowu zasmakowali w martyrologii, że przesadzają z żałobą, że niesłusznie mówi się dobrze o śp. prezydencie. Część, nie tylko skandalistów, poszła jeszcze dalej. Pojawiły się niewybredne żarty, których nie powtórzę, tak były nie tylko niesmaczne, co wręcz nieludzkie! Jak choćby ta reklama piwa lech. Poniekąd z powodu tej reklamy straciłem kolegę, bo pochwalił był się, że zaczął pić Lecha, gdyż spdobała mu się posmoleńska reklama. Były to ostatnie jego słowa, które miał szansę wypowiedzieć do mnie. Myślę, że w pewnym wieku już nie ma potrzeby tolerować chamskich zachowań znajomych. A przynajmniej ja nie muszę!
Myślę, że smoleńska tragedia przywróciła też rangę pytania, kogo w demokratycznym państwie i ponoć wolnym kraju uważamy za patriotę. Bo ja mam wrażenie, że nieustannie spycha się to ważne pytanie do lamusa nie tylko zamierzchłej historii, ale również świadomie nadaje się patriotyzmowi nie tylko szyderczego znaczenia, ale wręcz rozciąga się na patriotyczne postawy pejoratywność. Jakby miłowanie Ojczyzny było we współczesnym świecie czymś wstydliwym.
Są takie wydarzenia w historii narodów, które oznaczają jakiś istotny zwrot, a przynajmniej oznaczają szansę takiego zwrotu. Dla USA taką datą był 11 wrzesień 2000 roku. W Hiszpani terrostyczny zamach kolejowy, zaś u nas takim wydarzeniem na pewno był i wciąż jest Katyń 2010! I przez pewien czs czuło się spontanicznie siłę i moc tego tragicznego wydarzenia. Mieliśmy nawet pewność, że zmieni ono nie tylko scenę polityczną, ale również nas zwykłych zjadaczy chleba w Aniołów przerobi. Wydaje się jednak (obym się mylił), że wszystko wróciło do normy. Polacy kupują kłamstwa Platformy. Nawet jej tchórzostwo w sprawie kompletnej bierności podczas ustalania zasad śledztwa i w konsekwencji oddania go w łapy Rosjan nie wzbudza większych sprzeciwów i protestów! Przedstawiciel ugrupowania partii, która dopuszcza się tak wstydliwych uchybień (eufemizm!) zwycięża w I turze prezydenckich wyborów.
Dlaczego tak się dzieje? Czy brakuje nam woli podjęcia ryzyka jakiejś śmiałej inicjatywy! Na przykład ,,skrzyknięcia" jakiegoś społecznego ruchu do walki z publicznym kłamstwem! Niestety wygląda na to, że ludzie przestali sobie ufać. Nie wierzą nie tylko w demokratyczne procedury, ale i w szczerość intencji przeciwników politycznych, czy dobrą ich wolę. To, że ludzie przestali sobie ufać będzie owocem z tego złego drzewa jeszcze przez długie lata. A przecież zeby zmieniać świat na lepsze potrzeba radykalnych zwrotów. Takich , jakim była chociażby Solidarność w roku 1980! I chociaż Smoleński Dramat wydawał się wydarzeniem, które daje szansę zwrotu, za którym tęskniło bardzo wielu Polaków, to jednak wydaje się, że tej wielkiej lekcji nie odrobiliśmy do końca. I może się okazać, że dumny polski naród stracił cechy, z których w naszej historii szczyliśmy się najbardziej. Poczucie sprawiedliwości, prawość, umiłowanie wolności, miłość do Boga i Ojczyzny, dobre wyczucie tego, czym jest honor w życiu człowieka!
Czy te Wartości wciąż mają dla nas znaczenie okaże się 4 lipca!
Inne tematy w dziale Polityka