Oto wyniki sondażu wśród moich licznych znajomych. Są równie miarodajne co głupkowate manipulacje tzw. sondażowni, które niemal codziennie podają wyssane z brudnego palca dane. Równie wiarygodne i przydatne do przedstawienia rzetelnej informacji na temat wyborczych preferencji Polaków w pierwszej dekadzie marca 2011 roku, co wyniki ,,głosowania" moich kumpli.
Pomijam już dętą hucpę ludzi dawnej nomenklatury umieszczonych na odcinku propagandy pod tytułem ,,Sondażami róbmy ludziom wodę z mózgu". Tak już mają i tyle. I święty Boże im nie pomoże. Bezczelni, odrażający, źli... Gorzej ma się sprawa z tymi wszystkimi durniami, którzy się tymi sondażami emocjonują. O, spadło! O, podniosło się. O! Znowu spadło i znowu się podniosło. I tak wkoło Macieju.
Myślę, że po październiku trzeba będzie rozgonić tych durnowatych krętaczy z CBOS-ów i innych takich - na cztery wiatry. A gdyby co, to ja mogę spokojnie przygotować sondaż - typu patrz wyżej! - nawet codziennie. Ale chyba nie o to chodzi.
Zresztą dlaczego ja się wciąż zdumiewam nad ich bezczelnością i tupetem. Tak naprawdę to sondażownie są dokładnie takie jak wszystko ostatnimi czasy w Polsce. Służba zdrowia - pod psem. Oświata - denna i tak zbiurokratyzowana, że chyba się już bardziej nie da, ale dziś się dowiedziałem z maila od Pana Sławomira Adamca , że się jednak da i to bardzo. Szczególnie w sferze zapisywania planów, planików, planiczków. By the way: Hall przejdzie chyba do historii najgłupszych decyzji w historii MEN-u, bo nie tylko zmusiła nauczycieli do ewidencjonowania pracy społecznej, którą i tak wykonywali w dużej ilości wcześniej, ale do tego jeszcze każe im to dokładnie opisywać na stertach papieru. Cud, że nauczyciele jeszcze nie piszą notatki na temat wyjścia do wychodka. Boję sie jednak, że minister Hall podchwyci ten sarkastyczny pomysł i będzie zeszyt wychodkowych wyjść jak się patrzy. Ale zostawmy oświatę. Gdzie nie spojrzysz - poziom równy efektom pracy sondażowni. Albo jeszcze gorzej. Efekty rządów chłopców w krótkich spodenkach przeszły najśmielsze oczekiwania. Cuda nad cudami. Wszystko drożeje w takim tempie, że nie znamy dnia ani godziny, gdy dopadnie nas grecki czy irlandzki kryzys. A bajkopisarze mają się całkiem dobrze. Minister Rostowski wczoraj bajdurzył o tym, że w przyszłości emerytury będą wyższe, albo i nie. Tusk przekonywał znowu o czymś. Ale nie wiem o czym, bo on coś gada, ale tak naprawdę nie wiadomo o czym. Kiedyś prawił o wprowdzeniu euro w 2012 r. Później jeszcze o czymś. Później znowu o tamtym. Potem zaś o tajemniczym katarskim inwestorze (wyciągnął go jak królika z kapelusza), czym przeraził swoją świtę, która musiała w internecie grzebać, bo akurat nie miała kataru. I tak od prawie czterech lat bajki plecie. Ale Globisza wystraszył. To potarfi. Globisz dobrze wie, że Donek jest mściwy. Wykończył Krakusa Rokitę to i Globisza by ukrócił. Globisz więc niewiele myśląc posypał głowę popiołem, poszedł do Canossy i samokrytykę w liście do Tuska napisał.
Czyli Tusk jeszcze coś może...przestraszyć. Jak Gomułka za starych dobrych czasów zastraszył Jasienicę. Zaiste w ciekawych czasach żyjemy. Durnie wszelkiej maści zainstalowali się u władzy i tak porządzili, że rządy króla Maciusia Pierwszego to niedościgły wzór.
A Polacy wciąż się wahają. Jeszcze się zastanowiają, czy dalej dawać się wodzić za nos, czy też może jednak wyjąć skórzanego pasa i strzepać tyłki smarkaczom (termin wymyślony przez Ziemkiewicza). Osiągamy w pierwszych dekadach XXI wieku szczyty głupoty. Kupa Markiewicza w muzeum w Rosji nabiera symbolicznego znaczenia.
To co, może by tak na durne głowy jakiś maleńki sondażyk?
Inne tematy w dziale Polityka