Andrzejmat Andrzejmat
1092
BLOG

TŁUMACZENIE RAPORTU

Andrzejmat Andrzejmat Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 Jeśli jedna matka może urodzić jedno dziecko w ciągu min. 9 miesięcy od postawienia przed nią tego zadania - to aby ' mieć' takie dziecko w miesiąc - należy zatrudnić oczywiście 9 matek. Jest takie żartobliwe powiedzenie.

Do tłumaczenia raportu Millera nie można zatrudnić 10 tłumaczy przysięgłych, bo to ma byc nie niechlujna zbitka bełkotu -  tylko dokument państwowy. Tłumacz przysięgły, który jest jednocześnie kompetentnym specjalistą we wszystkich dziedzinach, którymi zajmuje się, jak sądzę, raport - więc taki tłumacz/ tłumacze nie istnieją. Czyli efekt tłumaczenia musi byc potem sprawdzany przez znających języki specjalistów. Sprawdzanie ekwiwalentności tłumaczenia takich tekstów, gdzie ważne jest każde słowo i myśl, jest  - według mego własnego doświadczenia - bardziej pracochłonne od samego tłumaczenia.

Dwa - trzy tygodnie na TO tłumaczenie to bardzo mało. Wiem, co mówię, przetłumaczyłem z angielskiego trzy dość grube książki (w sumie ponad 1000 stron) a co ważniejsze tłumaczyłem w 'obie strony' tysiące tekstów technicznych. I największą trudnośc sprawiało mi sprawdzenie tłumaczen dokonywanych uprzednio przez tłumaczy przysięgłych. Aby uniknąc kwiatków w rodzaju tłumaczenia 'wozdusznyj wint' jako "gwint powietrzny" (nie, tego nie znalazłem, ale to widziałem). Albo tłumaczenie "point of resistance' w pewnym wykluczającym kontekscie jednak zwyczajnie jako 'punkt oporu' (to akurat odkryłem u tłumacza o dużej renomie). Ale nie chodzi nawet o tłumaczenie idiomów czy terminów fachowych.. Tłumacz, nie rozumiejący DOKŁADNIE SENSU tłumaczonego tekstu potrafi ten sens zmienić na taki w języku, na który tłumaczy - jaki WYDAJE MU SIĘ ekwiwalentny. I tu tkwi niebiezpieczeństwo i ciężkie czasochłonne  zadanie dla kompetentnego sprawdzającego. Ja prawie zawsze wolałem tłumaczyć jeszcze raz, jak sprawdzać...

Właśnie słyszę, jak Miecugow, Meller i chyba Sianecki plotą na ten temat bzdury, właściwe mądraluchom, którzy sami czegoś nie robili, ale wiedzą swoje...

Andrzejmat
O mnie Andrzejmat

Sceptyczny racjonalista, ani dogmatyczny liberał ani tym bardziej jego przeciwieństwo, bardziej pozytywista niż romantyk, uzależniony od książek - wielbiciel tak Kafki jak Haszka, tak Ludluma jak i Prousta, tak Clancy'ego jak Lema. Fan żeglarstwa, nart, rajdów samochodowych, kiedyś czynny zawodnik - kolarz. Miłośnik Mazur i Puszczy Białowieskiej. Czuje głęboką niechęć do fanatyzmów i fundamentalizmów w każdej postaci. Może trochę kosmopolita - a już z całą pewnością daleki od nacjonalizmów każdego koloru. ABSOLUTNIE "GORSZY SORT" jak to wyraża "klasyk".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości