Co ciemny lud Obrońców Demokracji kupił? Pierwszy mit mitologii Zollińskiej kupił, czyli mit o niezależności i niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego od wszystkich i od wszystkiego za wyjątkiem Konstytucji. Mit ten to opowieść Kapituły Zollińskiej o Bogu Trybunalskim bogu jedynym, ale będącym w trzech osobach, Trybunału Konstytucyjnego, jego Prezesa i sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Mit ten Kapituła Zollińska wywiodła rzekomo z kart Konstytucji RP, a ciemny lud w to uwierzył. O nieszczęsny ludzie omamiony, spójrz co zostanie z mitu Zollińskiego gdy spojrzysz na ten mit okiem uzbrojonym w szkiełko Konstytucji.
Po pierwsze, natychmiast pryśnie mit Boga Trybunalskiego jednego, a w trzech osobach.
Albowiem art. 196 Konstytucji stanowiący o ograniczeniach odpowiedzialności karnej sędziego Trybunału Konstytucyjnego jednoznacznie przesądza o osobowości fizycznej tegoż sędziego. Zaś art. 194 Konstytucji mówiący o składzie osobowym Trybunału Konstytucyjnego i o funkcji jego prezesa jednoznacznie przesądza, że są to jedynie byty prawne. Świadczy to niezbicie, że podmiotowości prawne Trybunału Konstytucyjnego, Prezesa Trybunału Konstytucyjnego i sędziego Trybunału Konstytucyjnego, to podmiotowości całkowicie rozłączne.
Po drugie, mit niezależności i niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego. Spójrzmy na to przez w świetle art. 173 Konstytucji: „Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz.” Tak tak, dobrze czytasz ludu ciemny, niezależną tylko od innych władz. A od kogo lub od czego ten Trybunał mógłby być zależny? Od ustaw uchwalonych przez Sejm, podpisanych przez Prezydenta i ogłoszonych w dzienniku urzędowym. Bo, o ludu ciemny, ustawa która weszła w życie, to nie jest już władza ustawodawcza, to już jest prawo. Tak tak, dobrze się domyślacie, taka ustawa to już prawo, które jak wiecie jeszcze lepiej, rządzi w demokratycznym państwie prawnym. Jak widzisz ludu omamiony przez Kapitułę Zollińską, nie taki ten Trybunał Konstytucyjny niezależny jak wam wmawiają kapłani Boga Trybunalskiego. O niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego nawet nie warto wspominać, albowiem art. 195 Konstytucji przydaje ten atrybut jedynie sędziom Trybunału Konstytucyjnego, a jak już wyżej wywiodłem, Trybunał Konstytucyjny i jego sędzia to podmioty prawne według Konstytucji całkowicie odrębne. Oczywiście wszystkie powyższe konkluzje odnoszą się też do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego jako organu tegoż Trybunału.
Po trzecie, mit niezależności i niezawisłości od wszystkich i wszystkiego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Przywołam tu stosowny przepis Konstytucji. Oto on, art. 195 Konstytucji:”Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji”. Kapłani Boga Trybunalskiego skrzętnie omijają obecne w treści tego przepisu ograniczenie zakresu niezawisłości przez związanie jej ze sprawowaniem urzędu. Pozostaje rozpoznać cóż to takiego to sprawowanie urzędu. Otóż ludu ciemny, w doktrynie i orzecznictwie ukształtowało się zapewne wiele definicji sprawowania urzędu, jak to w doktrynie i orzecznictwie. Ja jednak, specjalnie dla ciebie ludu ciemny, przejdę na poziom wykładu zdecydowanie bardziej komunikatywny. Otóż nie ulega najmniejszej wątpliwości, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego płci męskiej przebrany w sukienkę w kwiatki, we własnym mieszkaniu w towarzystwie dziwek wciągający kreskę, urzędu swego nie sprawuje. Odwrotnie, sędzia Trybunału Konstytucyjnego biorący udział w postępowaniu zmierzającym do wydania orzeczenia i kształtujący swój merytoryczny pogląd na sprawę, jak najbardziej swój urząd sprawuje. A cóż to za zwierzę to podleganie tylko Konstytucji. Kapituła Zollińska sączy wam do głów ludu ciemny, że to podleganie tylko tym przepisom Konstytucji, które wskaże Wielebny Prezes Rzepliński. Oczywiście Kapituła Zollińska wciska wam ciemnotę, stąd u was ten pożałowania godny stan umysłów. My Naród ustanawiając swoją Konstytucję postanowiliśmy inaczej. Tak mianowicie jak zapisaliśmy w jej art. 8:
„1. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
2. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośredni, chyba że Konstytucja stanowi inaczej."
Oznacza to ni mniej, ni więcej jak to, że gdy jakiś przepis Konstytucji odsyła sędziego Trybunału Konstytucyjnego do ustawy, to ustawa ta staje się dla tego sędziego prawem najwyższym, równym przepisom Konstytucji. Nawet wtedy, gdy ustawa ta jest akurat przedmiotem orzekania w sprawie rozstrzyganej przez Trybunał Konstytucyjny. I jest tak aż do czasu, gdy Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie o niezgodności przepisów takiej ustawy z Konstytucją i orzeczenie to zostanie opublikowane w dzienniku urzędowym.
Tak ludu ciemny, to są właśnie w całej okazałości rządy prawa w demokratycznym państwie prawnym.
Kończę już ludu ciemny Obrońcy Demokracji i antyPiSdzielce jednym jeszcze wyjaśnieniem. Wbrew pozorom to nie jest wykład z podstaw prawa konstytucyjnego, to jest wykład z semantyki naszego ukochanego języka polskiego.
Piszę jak jest, a niedługo zajmę się mitami mitologii Zollińskiej związanymi z trójpodziałem władzy.
Inne tematy w dziale Polityka