„Kiedy jedziesz do Mediolanu, to widzisz stylowych ludzi. Każda kobieta, która obok ciebie przechodzi jest Miss Świata. Atmosfera w takich miejscach jest niemal nierealna.”
Zdaniem Sir Alexa Fergusona, nie ma nic ważniejszego i bardziej ekscytującego ponad rywalizację w lidze misiów (jakby to napisał wyrus) i pewnie z perspektywy człowieka, który prowadzi ekipę jednego z najpotężniejszych klubów piłkarskich świata, przez ponad 20 lat, może tak to właśnie wyglądać. Ale nie jestem pewna czy kibice by się z nim zgodzili, bo jednak wygranie ligi jest według mnie sprawą nadrzędną, choćby nie wiem jaka była atmosfera podczas rozgrywek LM. No, ale ManU mają już swój tytuł na koncie ( i tutaj muszę wspomnieć, że mi serce nadal krwawi z powodu Lecha) i teraz mogą już marzyć o tym, żeby Barcelonę stuknąć, i zgarnąć całą pulę.
„To finał, którego każdy chciał. Również na taki liczyłem, bo Barcelona to największe wyzwanie i najlepszy z możliwych finalistów. Będzie fantastycznie i myślę, że go wygramy”
No masz! To jest finał marzeń! dla kibiców ManU i Barcelony, dla mnie finał marzeń byłby w odrobinę innym składzie, ale tylko odrobinę. Jednak nie marudzę, Boże broń! Na dzisiejszej konferencji prasowej Szkot powiedział też, że wiedzą jak zagrać przeciwko Barcelonie. I ja mu wierzę. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Rooneya (dla koneserów Rooniego), pomyślałam wówczas, że takiego drewniaka, to świat nie widział, i tak się zastanawiałam czy nie będzie to kolejny produkt Angolskiego marketingu, podobny do Beckhama. W wielu sprawach przypominał mi też Paula Gascoigna, jednak muszę przyznać, że mocno się co do niego pomyliłam.
Potrafi sporo, potrafi doskonale dośrodkować, przepchnąć się jak wściekły byk, jest szybki, i jak trzeba gryzie trawę, nie przewraca się pod wpływem wiejącego wiatru, no i jest to kozak na boisku. Mając go w swojej ekipie można spokojnie zasiąść w fotelu i żuć gumę:-)Nie samym Rooneyem żyje ManU, wiem, wiem, ale trzeba przyznać, że jest to naprawdę jeden z lepszych Angoli pośród wszystkich biegających po boiskach świata. Jako wielbicielka futbolu w wydaniu Argentinos powinnam raczej piać z zachwytu nad takimi tuzami piłki kopanej jak Messi lub Tevez, ale wydaje mi się, że są to Firmy same w sobie, i tutaj nie trzeba nic pisać. Zreszta nie jest moją intencją robienie jakiejś analizy poprzez podawanie składów i omawianie wad i zalet poszczególnych gladiatorów.
Pep Guardiola powiedział, że Barcelona wygrywałaby także bez niego, i to jest prawda, i muszę przyznać, że trzeba mieć jaja, żeby coś takiego powiedzieć. Guardiola jest dla Barcelony trenerem idealnym, to znaczy takim, który ma podobny do tego zespołu temperament. Czy to wystarczy na ten finał? Moim zdaniem to jest jednak za mało. Wielkie gwiazdy na boisku będą oczywiście czarowały nas swoimi umiejętnościami, ale wiele rozegra się na poziomie taktyki. Czy Guardiola wytrzyma to ciśnienie? Czy zagra tak jak dotychczas grał? ofensywnie? Mam spore wątpliwości, bo choć już wiele w tym sezonie zdobył, to jednak po tym co zobaczyłam przy linii bocznej,jak merda sobie w rozporku podczas końcowych minut meczu półfinałowego z Chelsea, to zupełnie nie mogę sobie wyobrazić, że podoła presji. Ja oczywiście rozumiem, że to merdanie miało związek z sytuacją na tablicy wyników, było efektem ogromnego stresu i podniecenia, ale jednak merdał sobie w rozporku!
Przypuszczam więc (choć argumentacja mocno dyskusyjna, a nawet prowokacyjna) że na zdobycie tego Pucharu będzie musiał jeszcze poczekać.
O ile bramek będzie musiał poczekać? Nie wiem, może o jedną, może o dwie.
Stawiam, że ten mecz się rozstrzygnie w 90 minutach, a Puchar wzniesie Rio Ferdynand.
PS nie mogę ustawić akapitów, w drugiej notce, ale to jest bardzo fajne miejsce, admini są ludziom życzliwi, i pomagają użytkownikom, wszystko jest wspaniale,
PS2 ok ustawiłam, to mogła być jednak wina mojego kompa, za złośliwości przepraszam, choć nie za wszystkie
Inne tematy w dziale Rozmaitości