„nie chce tutaj mówić niczego złego na koniec sezonu, po prostu musimy wyciągnąć wnioski i grać inaczej”
Tymi słowy Rafał Murawski skwitował sezon po zakończeniu meczu z Cracovią w Poznaniu. Rafał Murawski podobne słowa wypowiadał w tej rundzie kilkakrotnie, od kiedy zaczęły się kłopoty „remisowe”. Ciężko się tym słowom Rafała dziwić, bo zremisowaliśmy mecz, który mógł decydować o mistrzostwie, a przegraliśmy nawet vice mistrzostwo kraju. To już trzeba było przegrać, byłby z tego jakiś pożytek. OK. wcale tak nie myślę, ale targają mną różne emocje, i choć od czasu kiedy stało się jasne, że mistrza nie będzie w Poznaniu, zdążyłam już ochłonąć, to jednak potrafiło mnie to wnerwić. Można być przynajmniej pewnym jednego, to był czysty mecz, bo „remis” nic nikomu nie dawał, a poza tym był to w drugiej rundzie nasz firmowy znak.
Od początku sezonumiałam takie przekonanie, że w drugiej rundzie walka o Mistrzostwo Polski rozegra się pomiędzy Lechem a Polonią Warszawa. Jak się patrzyło na kadrę Polonii i Lecha można było sadzić, że w drugiej rundzie może być tylko lepiej. Porównałam sobie dwóch piłkarzy w tych drużynach, Wilka i Majewskiego. Ciężko mi ocenić potencjały, ale jeśli do Wilka trudno się jakoś specjalnie przyczepić, bo jednak widoczne są jego postępy, tak jeśli chodzi o Majewskiego, to właściwie nie wiadomo co się dzieje. Jak go sobie pooglądałam na żywo w akcji, to odniosłam wrażenie, że ten człowiek nie potrafi grać w piłkę, gdzie ten Majewski z Groclinu? Gdzie jest człowiek, o którym kiedyś myślałam, że będzie nie tylko lokomotywą zespołu z Konwiktorskiej ale przede wszystkim naszej reprezentacji. Może w warszawskich klubach, ale tych nocnych klubach, gdzieś w świecie rozrywki, albo, jak sam się do tego przyznaje, w lenistwie tego młodego człowieka. Za czasów jego gry w Grodzisku mówił, że po treningach zostaje, że chce być coraz lepszy, rozwijać się i spokojnie czekać na swoją szanse w kadrze. Chyba jednak nie o takie czekanie chodzi.
Żadnych odkrywczych myśli nie będzie, bo co ma być? Nie będzie mowy o tym, że graliśmy do końca w Pucharze Polski, który ostatecznie zdobyliśmy, nie będzie jęków, że graliśmy mecze w Pucharze UEFA. Żadnych takich. Jak chcemy się rozwijać, to taki sezon powinien być normalna sprawą dla drużyny z czuba ekstraklasy aspirującej do tytułu majstra.
Przepierdoliliśmy (tak właśnie ma zostać) ten sezon w meczach ze słabszymi rywalami, co samo w sobie nie jest jakąś wielka sprawą, bo takie wpadki się zdarzają, ale wpadki, a my remisowaliśmy także w meczach granych na Bułgarskiej, meczach które były zawsze naszą mocną stroną. Franciszek Smuda powiedział, że wszystkie transfery letnie wypaliły, bo tych ludzi widział w akcji, i akceptował. A te zimowe nie wypaliły, bo zawodników tych nie oglądał. Co więcej, po pół roku nadal nie nadają się oni do gry w ekstraklasie. Z jednej strony Smuda marudzi, że nie odpowiada za te złe transfery, a z drugiej strony zgodnie z Janem Urbanem mówią, że na oglądanie piłkarzy, jeżdżenie po świecie, nie mają czasu. Ja tutaj widzę brak konsekwencji i jednak amatorkę, we wszystkich klubach równo.Przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać na jako taki profesjonalizm w tej robocie. Czy krok z zatrudnieniem trenera Zielińskiego idzie w dobra stronę? Czy my z trenerem Zielińskim możemy pofrunąć, że się tak obrazowo wyrażę? Szczerze wątpię.
Jan Urban otwarcie przyznaje, że czasu na oglądanie piłkarzy nie ma, i dlatego dyrektor sportowy być musi. Ani Jan Urban ani Franciszek Smuda ani Maciej Skorża nie są typowymi menedżerami mającymi szeroki sztab szkoleniowy, w skład którego wchodzą trenerzy od wszystkiego, nawet od nakładania żelu na włosy. A skoro polski trener musi także szkolić piłkarzy, to chyba jednak powinien widzieć każdego.
Smuda dzisiaj jasno powiedział, że gdyby to Reiss szukał dla niego piłkarzy, to takie niewypały by się nie mogły przytrafić. Trzeba było o to walczyć, i jednak dogadać się w sprawie swojego wynagrodzenia, i pokazać nam za rok, że Smuda wielkim trenerem jest. No, ale dobrze, jeszcze się wszystkiego dowiemy, jeszcze trener Smuda ma w Lechu jakieś sprawy, jeszcze się z nim Lech nie rozliczył, a może nawet jeszcze się nie spakował. Przypuszczam więc, że na jakieś bardziej otwarte wypowiedzi przyjdzie czas, może za tydzień albo dwa w gazecie wyborczej ukaże się przepastny wywiad, i się zobaczy, co też Franzowi leży na wątrobie, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że gazeta może przegapić taką okazję.
Wszystko jest już jasne i tabela wyników jest znana, była także dzisiaj o tym rozmowa w moim ulubionym programie, ale ponieważ miałam już ten fragment napisany, to go jednak nie wywalam, tylko prezentuje wyniki bezpośrednich pojedynków pięciu pierwszych ekip. Śląska Wrocław nie traktowałam jako rozdającego karty, bo ich nie rozdawał, ani w drugiej rundzie ani w pierwszej, więc i teraz daruję sobie włączenie tego zespołu do zestawienia W meczach bezpośrednich:
Lech 2:3 GKS ,Legia 2:2 Polonia,Polonia 0:2 Wisła, Wisła 2:1 GKS,Wisła 1:4 Lech Lech 0:0 Legia,GKS 1:2 Polonia, Legia 2:1 Wisła,GKS 1:0 Legia, Lech 2:0 Polonia, Legia 3:0 GKS
Wiosna;Polonia 0:0 Legia, GKS 2:3 Lech,Wisła 2:1 Polonia, GKS 0:0 Wisła,Lech 1:1 Wisła, Legia 1:1 Lech,Polonia 1:0 GKS, Wisła 1:0 Legia,Polonia 3:3 Lech
Przegraliśmy frajersko? Są na tym blogowisku różni ironiści, posługujący się sprawnie porównaniem, którzy zastanawiali się kto tutaj sobie urwie jaja. Ja nie mam poczucia urwanych jaj, raczej straconej szansy.
Franciszkowi Smudzie dziękujęza te trzy lata, dziękuję, bo pomimo różnych panatrenerowych fiksów, to jednak miałam poczucie, że nasza drużyną kieruje trener z prawdziwego zdarzenia, a nie pionek w gierkach jakiegoś pana prezesa. Dziękuję całej nasze drużynie, mam nadzieję, że Ci którzy tak się rwą do odejścia z Klubu, odejdą, a w przyszłym sezonie zbudujemy dobry team, i tytuł powróci na Bułgarską.
Wiśle raz jeszcze gratulujeMajstra.
Sezon się skończył, ale pewnie będzie o czym pisać.
Lech kibicami stoi, i choć zapewne indywidualnie mnie z tymi ludźmi kompletnie nic nie łączy, to w swojej masie jest to grupa jednolita, i mam z nią bardzo wiele wspólnego. I tego się w Lechu trzymamy, trener i zawodnicy dziś są jutro ich nie ma, a Lech był jest i będzie. Ekipa, która jest teraz w Lechu mogła się wpisać na karty historii tego Klubu, mogła osiągnąć w tym roku wielki, jak na warunki polskie, sukces, ale nie osiągnęła. Mamy oczywiście Puchar Polski, mamy satysfakcję z tego, że całkiem przyzwoicie sprawiliśmy się w Pucharze UEFA, no ale nie mamy najważniejszego, bo dla kibiców tylko to się liczy, albo mówiąc inaczej to przede wszystkim.
Puentą niech będą słowaŚlusarskiego. Po meczu z Cracovią. Jego wypowiedz była dłuższa, ale mnie interesuje tylko ten kawałek: „Dużo się w Lechu zmieniło, ale kibice są ci sami”.Amen
Inne tematy w dziale Rozmaitości