Imponuje mi Leo Beenhakker. Podjął się trudnego zadania, podjął się selekcji polskiej reprezentacji. Nam, w Polsce, wydawało się, że jest to zajęcie bardzo mocno absorbujące, w szczególności, jeśli zbieramy z różnych mediów informacje, jakie to zadania miał nasz trener powierzone przez ówczesnego prezesa PZPN-u. Wydawało by się, iż samo przygotowanie tych zadań będzie na tyle zajmujące, że pozostający czas wolny można będzie wykorzystać jedynie na odpoczynek i zbieranie sił do dalszej pracy. Ale okazuje się, że ludzie zachodu, którzy dawno temu wyszli już ze swoich drewnianych chatek są twardzi, są wszechstronni, są ludźmi renesansu, i taki właśnie jest Leo Beenhakker. Udowadnia, że facet w jego wieku (sorry za odniesienie do wieku) może prowadzić życie bardzo intensywne. Podjął się on ciężkiej roboty w Polsce, jakiś czas temu postanowił zostać doradcą Feeyenoordu Rotterdam, a od kilku dni wiemy, że będzie także pełnił rolę eksperta w holenderskiej telewizji podczas Ligii Mistrzów. Ja jestem pełna podziwu dla tego człowieka. A trzeba nadmienić, że człowiek ten na stałe mieszka w Belgii. Tak więc jest on rozdarty, tylko z powodu podstawowych obowiązków, prywatnych i zawodowych, pomiędzy trzy kraje, a do tego musi on jeszcze odwiedzać kilka innych, z tytułu pracy zawodowej. Nie mówię, że odwiedza, tylko, że musi odwiedzać. Klękam przed nim na jedno kolano.
Z uwagi na ten ból głowy, spowodowany nadmiarem obowiązków, tak się zastanawiam, jak, w imię naszego polskiego, piłkarskiego interesu, możemy mu ulżyć w jego obowiązkach? Co możemy zrobić dla naszego reprezentacyjnego trenera? Trener zapewne wie najlepiej co jest dla niego dobre, jednakże pełni on taką funkcję, która skłania ludzi do poszukiwania. Dlatego też, warto poszukać sposobu na to, żeby trener poradził sobie dobrze ze wszystkimi sprawami, które nie dotyczą tylko jego osobiście ale także z tymi, które dotyczą dużej grupy ludzi troszczących się o reprezentację polski, i samej reprezentacji polski.
Mnie narzucają się dwa sposoby, pierwszy to taki aby prywatne (lub rządowa) stacje tv oraz jakiś polski Klub albo dwa, a co? zatrudniły trenera w Polsce w jakimkolwiek charakterze. Będzie to także z pożytkiem dla nich samych, bo zwiększy się odrobinę prawdopodobieństwo na lepsze wyniki, a co za tym idzie większą oglądalność.
Drugi sposób byłby chyba bardziej „po sercu” naszego trenera, moglibyśmy zwolnić go z obowiązku reprezentowania naszej reprezentacji na ławce trenerskiej. Nie musiałby trener odpowiadać na jakieś „debilne” pytania polskich dziennikarzy sportowych, słuchać o tym jak to źle się o nim pisze, i bronić czci polskich kobiet na jakichś wyjazdach naszej reprezentacji za granicą. Mógłby swobodnie: robić to co kocha, dla tych których kocha, i kochać, w swoim letnim domku w Holandii.
Inne tematy w dziale Rozmaitości