Dzisiaj w Warszawie dziwna pogoda, niby słońce próbuje się przebić przez chmury ale w sumie nie może. Tak jakoś bezwietrznie, jakby po burzy, albo przed? Kto wie, momentami pojawia się jakieś zachmurzenie, żeby za chwilę zniknąć mi z oczu.
Na drzewie naprzeciwko mojego okna siedzi sroka, myje się cały czas. Z tymi srokami to jest dziwna historia, mam wrażenie, że one mi towarzyszą całe życie. Z niemal każdego okna mieszkania w których dotąd mieszkałam, widziałam jakąś srokę. Cholera, a może jest to ciągle ta sama sroka. Nie, napewno nie, wprawdzie teraz to jest inne okno, poza tym, z niektórych okien widze przecież dwie.
Właściwie, to pogoda jest zawsze. Jakaś pogoda jest zawsze. Ciekawe czy pogoda działa na nas czy my działamy na pogodę. Wywodów naukowych raczej w tym temacie nie potrzebuję, chyba nienaukowe byłyby ciekawsze.
A na takim jednym kawałku wielkopolskiej ziemi dzisiaj upał jak w środku lata.
Wrzesień, to taki mój ulubiony miesiąc w roku. Jest wiele powodów, wszystkie są prywatne. Taki prywatny miesiąc wrzesień. Się zaczął z przytupem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości