Trybuny na stadionie piłkarskim to jest coś niemożliwego.Żadnej aktywności kibicowskiej nie można porównać do trybun piłkarskich. Na dużych stadionach jest taki ogień, że kopuła unosi się nawet babkom.
W Polsce jest jeszcze ta tradycyjna atmosfera kibicowania zorganizowanego, ale są dość często dłużyzny ciszy, i ma to też swój urok.Angole natomiast zorganizowanego dopingu prawie wcale nie mają ale za to tam trybuny kotłują się nieustannie, tam każdy z osobna i wszyscy razem coś gardłują. Wszędzie jest to charakterystyczne zrywanie się ze stołków kiedy idzie jakaś szybka akcja na bramkę.
Kiedy tak sobie patrzę teraz na Anfield to rozumiem dlaczego (między innymi) Ci piłkarze są tak zaangażowani. I chcę pominąć tutaj niepowtarzalną atmosferę wyspiarską, gdzie kobiety na stadionie są tak samo naturalnym zjawiskiem jak w kuchni. Pomijam ile im się płci, pomijam ile oni potrafią. Mnie najbardziej uderza, że tam wszyscy grają, wszystko się dzieje w bliskości trybun, sztaby obu drużyn siedzą niemal wśród kibiców. Każdy Kibol czuje jakby grał ten mecz.
Żeby ten element dopełnić musi być na boisku jakiś Kozak, ktoś kto jest autentycznym wodzem, ktoś kto powoduje, że trybuny wstają kiedy wchodzi na boisko. W Poolu to jest Stefan Gerrard. Choćby nawet stał, to robi to mądrze. To jest taki ktoś kto po strzeleniu wyrównującego gola nie pozwala na obślinianie się przy linii bocznej tylko jasno pokazuje, żeby ruszyć tyłki, bo trzeba wygrać mecz. Dzisiaj się to Liverpoolowi nie udało na własnym terenie, no ale jak hiszpański magik od taktyki ma jednego klasowego napadziora, który teraz jest kontuzjowany, jak pozwala na to, żeby Owena sobie zgarnął Ferguson, jak sprowadza jakiegoś Greka do defensywy, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że mu się już te jego sztuczki magiczne wyczerpały, i może powinien wrócić w cieplejsze klimaty, żeby nie musiał zakładać na siebie tej puchatej katany, w której wygląda jak niedźwiedź polarny, tyle że w okularach.
No ale nie o Benia chodzi, nie Beniu jest tutaj dzisiaj ważny, ważne są trybuny, i myślę, że trybuny zasłużyły sobie, żeby o nich napisać dłuższy tekst, teraz tylko sygnalizuję kilka gorących myśli po meczu na Anfield.
Inne tematy w dziale Rozmaitości