Są takie tematy, które człowiek w sobie nosi, są takie sprawy o których człowiek myśli, że nie umie napisać, są tematy, które wymagają jakiejś, no nie wiem, specjalnej atmosfery? Jakiegoś klimatu dymu papierosowego i whisky? a czasami takie tematy eksplodują spontanicznie, bez żadnych dodatkowych bodźców. To są bardzo różne tematy, wszystkie są bardzo poważne. Niektóre z tych tematów są prywatne, i wtedy jest jeszcze gorzej o tym napisać, albo opowiedzieć, i lepiej wcale nie pisać lub wcale nie opowiadać. Co do piłki nożnej, to są tacy co mają „nogę” za nic, ale oni nie wiedzą co mówią.
Z tą piłką nożną to jest bardzo skomplikowana sprawa, kobiety na polskich trybunach są ciągle jakimś ewenementem, nie jakimś wielkim ale jednak są pewną dziwnością. To mnie specjalnie nie męczy, mnie męczy co innego, męczy mnie kiedy faceci rozmawiając o piłce patrzą na kobiety przez pryzmat płci. Wiadomo, że się nie da nie zauważyć czyichś cycków, no albo jak tutaj nie patrzeć na ładny męski tyłek, ale jednak drażni mnie trochę, że faceci potrafią się zacukać kiedy słyszą babkę gadającą o piłce ICH językiem. Nie mam zamiaru przewracać świata do góry nogami, wiadomo przecież, że faceci chodzą na mecze, a babki gotują obiady. No ale jednak świat nie jest taki dwubiegunowy, pomiędzy jestem jeszcze ja:-)
Właściwie nie wiem po jaką cholerę ja to wszystko napisałam, skoro miałam zająć się trybunami, może po to, żeby tym wstępem pokazać jak piękne mogą być trybuny zróżnicowane? Jak fajnie wyglądają babki w średnim wieku machające szalami? Ale takie coś to tylko w ... Anglii można spotkać, właściwie to teraz już chyba tylko na Anfield. U nas to machanie szalami jest, ale żeby tam zobaczyć babki w średnim wieku to oko wykol. No dobra, to jest widok który mnie za każdym razem urzeka. Ja sobie przypominam, że podczas oglądania meczy z udziałem ManU dwukrotnie widziałam tę samą starszą panią siedzącą w pierwszym rzędzie. To znaczy, że ona się tam nie znalazła przypadkowo, to znaczy, że są sprawy, które nigdy się nie zmienią, do końca życia się kocha Boga, Ojczyznę, Matkę i Ojca, i piłkę nożną.
Właściwie mnie zajmują pod tym względem, i nie tylko, wyłącznie dwie ligi nasza rodzima Ekstraklasa, i Premier League.
Poziom naszej piłki nożnej jest nieporównywalny z niczym innym, nie ma takiej ligi na świecie, która mogłaby się równać z naszą, on jest zwyczajnie galaktyczny inaczej. A jednak się te swoje lokalne Kluby kocha, z ojca na syna przechodzi ta miłość, czasami się niefortunnie zdarzy, że przejdzie na córkę. I choć ten poziom bardzo boli, to jednak trybuny mają swój ogień, trybuny na stadionie mówią. Mówią bardzo dużo o nas, mówią o naszej historii, mówią o naszej kulturze, albo o jej braku, mówią o jakichś przywiezionych do dużych miast kompleksach, ale też mówią o tym jak ludzie piłkę nożną traktują, z jakim nabożeństwem się do swoich barw odnoszą. Kiedy tak człowiek stoi na stadionie pełnym ludzi, i śpiewa hymn swojej drużyny, to coś ściska za gardło, aż nachodzi ochota żeby zamknąć oczy, i po prostu słuchać.
Wtedy nie ma żadnego podziału na tych zorganizowanych ultrasów oraz resztę stadionu. Każdy robi to co do niego należy, śpiewa. Nie ma nic piękniejszego od takiego ryku kilku (nastu/dziesięciu) tysięcy gardeł w tym samym czasie.
Polskie stadiony mają całą masę wad, jedną z zasadniczych jest ich klatkowy charakter, nawet te małe są klatkowe. To się musi zmienić, inaczej nigdy nie będziemy czuli tego co czują Angole. Nigdy nie poczujemy prawdziwego smaku piłki nożnej, bo ona ciągle będzie dla nas nieuwolniona.
Kibicom Lecha doping pięknie wyszedł na Stadionie Śląskim podczas ubiegłorocznego finału Pucharu Polski. Oglądałam ten mecz w domu, i zasłuchiwałam się w ten festiwal dwóch ekip. Kibice Ruchu mieli oprawę, której powinni się wstydzić, ale to jest właśnie przykład na to, że trybuny prezentują siebie, wyrażają swoje zdanie, wyrażają kim są. Na pewno na co dzień nie da rady wszystkiego prezentować, a trybuny przyjmą wszystko. Uważam, że to dobrze, gdzieś ujście powinno być, jakoś się to musi kanalizować, oczywiście w pewnych granicach, ale z mojego punktu widzenia lepiej, że wiem z kim mam doczynienia niż miałabym nie wiedzieć.
Polskie stadiony na pierwszy rzut oka wydają się być jednolite, kiedy na przykład „pozdrawiają PZPN”, kiedy są prowadzone jakieś akcje mające na celu zaprotestować w jakiejś sprawie, wtedy na przykład trybuny milczą. Nasze trybuny są kapitalne z różnych innych powodów, na naszych stadionach można oglądać lokalne Klubowe legendy, oglądać piękne oprawy, często okazjonalne, związane z naszymi świętami narodowymi, widzimy od czasu do czasu jakieś doraźne hasła, jakieś wsparcie chorego piłkarza, jakieś pozdrowienie swojego wroga, często wewnętrznego, że tak to ujmę. Ja na przykład się tym nie oburzam, nie oburza mnie, że na stadionie słyszę wyzwiska pod adresem jakiegoś Klubu, nienawiść pomiędzy największymi Klubami jest powszechna, wiadomo kogo mam na myśli.
Mnie to oburzanie się na wulgaryzmy na stadionie dziwi, co się z nami dzieje, czy ludzie którzy przekroczyli trzydziestkę już zapomnieli jacy są młodzi faceci? Ta medialna kastracja, ta medialna nagonka na wszelkie przejawy jakichś ostrych reakcji trybun nas kiedyś zabije. Zabija nas w innych dziedzinach życia i zabije nam kiedyś trybuny. Ja tego nie chcę. Przecież każde dziecko wie, że Legie trzeba nienawidzić, zawsze źle życzyć Wiśle, Cracovia to jest Klub legenda, Śląska się nie szanuje, a z chłopakami z Arki można konie kraść.
Czego tutaj nie rozumieć, na co się oburzać, na te „kurwy” ? a czym się one różnią od angielskich "fucków"? czym się różni 40000 pojedynczych "fucków" od zorganizowanej w np. 5000 gardeł „kurwy” ? Według mnie niczym, oprócz tradycji z danego terenu.
Inaczej sprawy się mają u Angoli, tam, od czasów „iron Lady” już nie dymią na stadionach, już nie ma jakichś starć na trybunach, ale to nie znaczy, że takie zorganizowane grupy ultrasów nie istnieją. One się nie ujawniają w takim stopniu jak to było w latach 80, bo teraz ich to bardzo drogo kosztuje. Najdrożej kosztuje zakaz stadionowy, to jest chyba największa kara, nie móc wejść na mecz ukochanej drużyny, wyobrażacie sobie? ale te kilka tysięcy funciaków nie należy do kar znośnych. To już jest kwota, która przekracza poziom akceptacji. Angielskie trybuny są nadal niegrzeczne, są nadal żywe, teraz to wygląda jakby cały stadion bez przerwy coś mówił, jakby nieustannie wydawał jakieś polecenia, jakby się odnosił do każdej akcji, zupełnie jakby kilkadziesiąt tysięcy ludzi w sztabie szkoleniowym udzielało się na treningu swojej drużyny. Bliskość trybun i ekip powoduje, że grają wszyscy, cały stadion żyje meczem, nie ma mowy, żeby jakaś Sędziowska decyzja nie dostała stosownego komentarza, kiedy im się coś nie podoba, jakby umówieni wstają z miejsc i machają wymownie rękami, i wypowiadają sakramencką ilość brzydkich wyrazów.
W Angolach lubię jedno, są twardzi, nie ma pośród nich zbyt wielu panienek, tak na boisku, jak i na trybunach, i dotyczy to także kobiet.
Trybuny są najważniejszym miejscem na stadionie piłkarskim, bez trybun nie ma meczu, nie ma po prostu i już. Na boisku może biegać za piłką miś kolargol, z myszką miki, ale na trybunach muszą być kibole, bo to oni dają ogień tej grze. Można preferować różne style kibicowania trybun, można uważać, że w Polsce pod tym względem jest do dupy, a Angole są fantastyczni, ale mnie się zdaje, że najlepiej jak się każdy będzie trzymał swego, najlepiej jak władze piłkarskie nie będą się specjalnie wtrącały w to jak się kibice bawią na trybunach, w to jak trybuny organizują swój doping. Trzymajmy się tylko jednego, niech nie będzie mordobicia na stadionach, poza tym, wara od trybun. Cała reszta powinna być w rękach Kibiców.
Dygresja mała, chciałabym, żeby nigdy nie doszło do takiej sytuacji, w której Kibice którzy dostali zakazy stadionowe u siebie, nie byli wpuszczani, automatycznie, na inne stadiony. O to niedawno zaapelował prezes legii Warszawa w związku z ichnim gniazdowym. Ja się wewnętrznie z tym nie zgadzam. Nie może być tak, że się chce z pozycji stołecznego Klubu rządzić, albo raczej kręcić, innymi Klubami. Prezes legii już takie zapędy wykazywał, taka mentalność, pamiętać mu będę ten list otwarty w sprawie sektorówki, którą wykonali Lechici na mecz z Legią w ubiegłym sezonie. Też chciał się wtrącać w sprawy, innej, prywatnej Firmy. Arogancja i bezczelność. Nie ma mowy.
Reakcje trybun są uzależnione od tego co na placu, a w Polsce na placu najczęściej nic się wielkiego nie dzieje, więc te reakcje spontaniczne też są rzadsze, ale są. U Angoli wrze jak w ulu całe 90 minut, bez najmniejszej przerwy. Bo tam nudy brak, tam się gra, czasami jest lepiej czasami jest gorzej, ale tam się gra. W każdej ekipie powinien być wojownik, wódz na boisku, i Kozak poza nim. Taki facet, który zaczepiony w barze nie zwieje do kibla, żeby mu ktoś kurtki nie poszarpał. Każda drużyna powinna być obdarzona takim kapitanem, który w sposób dla trybun oczywisty pokaże po co się znaleźli na boisku, dlaczego grają właśnie w tej koszulce. Każde trybuny kochają takich ludzi, którzy w meczu ligowym wyprują sobie flaki. Można mieć na półce wszystkie możliwe Klubowe trofea, ale jak nie ma Mistrza Kraju, to wszystko o kant dupy można rozbić. Liczy się tylko Mistrz na krajowym podwórku, reszta jest na pocieszenie. I jeśli tylko piłkarze to zrozumieją, obojętnie gdzie grają, to na pewno będą przez trybuny kochani.
Podsumowując ten mój przydługi wywód, koloryt to jest chyba najpiękniejsza rzecz pod słońcem, my się nie mamy czego wstydzić, polskie trybuny w znakomitej większości jednak kochają piłkę nożną, kochają walecznych piłkarzy, szanują ludzi, którzy płacą na Klub, i są absolutnie oddani swoim barwom. A nade wszystko te trybuny mają coś co zanika w świecie w ogóle, mają charakter narodowy, czasami bardziej lokalny, ale patriotyczny, kiedy patrzę na nasze trybuny to jeszcze widzę, że jest jakiś ogień w ludziach, który „w razie wojny” da się wyzwolić. To jest dla mnie sprawa piękna i nawet poruszająca.
No to napisałam ten tekst, być może ktoś sądził, że tutaj znajdzie coś innego, ale wiadomo, u mnie znajdzie tylko to co ja napiszę.
Swoją drogą, nie wiem czy mi przypadkiem manifest nie wyszedł.
Inne tematy w dziale Rozmaitości