Anna Anna
76
BLOG

Mecze wszechświata lub galaktyki- ja tego nie kumam

Anna Anna Rozmaitości Obserwuj notkę 27

Zawsze miałam takie przekonanie, że wybór Klubu, którego barwy nosi się w sercu są spowodowane jakimiś realnymi przesłankami, musi być coś co jakoś widzialnie i niewidzialnie łączy człowieka z Klubem. Najczęściej to są więzy rodzinne, tradycja jak każda inna dziedziczona w rodzienie. W oczywisty sposób jest to także miejsce zamieszkania.

Z mojego punktu widzenia najlepsza liga na świecie jest u Angoli. Tam jest wszystko to, co tygrysy lubią najbardziej. Żeby daleko nie szukać, przywołam dzisiejszy mecz Arsenalu z Chelsea. Widowisko pierwszej klasy. Taki mecz można byłoby obejrzeć kilka razy, bez oznak nudy, udane derby, w dwóch słowach.

I jest oczywista oczywistością, że poziom sportowy tej ligi jest dla naszej rodzimej ekstraklasy nieosiągalny w najbliższych pięćdziesięciu latach. Ja też lubię popatrzeć na dobry futbol, ale żeby z tego powodu podwiesić się pod jakiegoś giganta z zagranicy?  Neee.

Angolską piłką się pozachwycałam, kiedy pisałam o trybunach. Sympatyzuje z ManU, ale nijak nie umiem sobie wyobrazić, że ja tutaj, w Polsce, mogłabym obgryzać paznokcie, a mam co obgryzać, za jakiś zespół z Premiership.

Prawdopodobnie jest milon powodów dla których ludzie się emocjonują tym czy innym Klubem, mnie fascynuje jaka jest historia ludzi, których barwy Klubowe są gdzieś za granicą. Ciekawość, co spowodowało, że te niewidzialne nici idą właśnie tam.

Pewnie to są indywidualne historie, ale ja tego nie potrafię zakumać.

Anna
O mnie Anna

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Rozmaitości