Anna Anna
38
BLOG

Przez przypadek

Anna Anna Rozmaitości Obserwuj notkę 42

Ja to naprawdę mam chyba jakiegoś pecha, przeczytałam sobie felieton Wołowskiego, Dariusza Wołowskiego, i z jednej strony mnie tradycyjnie trafiło, z drugiej są elementy z którymi ciężko sie nie zgodzić, a z trzeciej poświęca dwa akapity sprawie, i nie podaje na ich poparcie choćby jednego przykładu. Generalnie jednak takie zdanie wstępu, otóż nie czytam ludzi wychowanych mentalnie na wyborczej, nie czytam też wyborczej, i wiem dlaczego. Umiem to w miarę precyzyjnie nazwać, zwykle chodzi o jakieś manipulacje, tendencyjność, głoszenie lewackiej ideolo, ale dzisiaj mnie uderzyło też to na co zwykle człowiek nie zwraca uwagi, na tę swoistą mentalność, na to poczucie niższości, na jakieś kompleksy, na takie poczucie, że się jest jedną nogą ze wsi a drugą z miasta, w sensie europejskim ofkors. Między innymi dlatego, mogę się przewrócić przez blog Steca, ale nie czytam co on pisuje, wystarczy mi już widzieć czasami jego kitkę w tivi, mogę zaglądać do felietonistów interii ale mi przeczytanie Wołowskiego nawet przez myśl nie przejdzie. Ten tytuł mnie przyciągnął oko, choć felieton stary, ale od wczoraj sobie gadamy na moim blogu o kibolach, jest w miarę sympatycznie, nie możemy połapać wszystkich faktów, ale pogadać zawsze można, nie? bo kto nam zabroni? :-)

Napisał Wołowski tak:

"Walkę władz Legii z kibolstwem popieram w stu procentach. Wiem, jakie ryzyko niosą ze sobą stwierdzenia kategoryczne, ale popieram nawet w 200 procentach, bo i tak przez ostatnie lata zaniedbano w tej kwestii zbyt wiele."

Oczywiście, że p Wołowski wie jakie ryzyko niosą ze sobą stwierdzenia kategoryczne, bo przecież właśnie od wielu lat lansuje się w Polsce miałkość, ideolo lewacka zabrania jednoznaczności, potępia kategoryczność, bo ma królować niejednoznaczność, i tolerancja, tolerancja wszystkiego co nienormalne.

"Na mecze piłkarskie chodzi hołota - ten stereotyp obowiązywał przez lata i wciąż ostatecznie nie wyszedł z modny. Piłkę uważa się za rozrywkę niskich lotów w związku z tym nie ma się co dziwić, że lubią ją ludzie niskich lotów. A jeśli uwielbiamy ją sami, to raczej przyznajemy, iż to słabość zbłąkanej duszy."

No właśnie z pozoru się wydaje, że wszystko OK, że się Wołowski pochylił nad stereotypem kibiola, ale nie, on się tłumaczy, że piłkę kopaną lubi, to znaczy tak, w Polsce jest w dobrym tonie przyznać się do kibicowania jakiejś ekipie z Hiszpanii lub z Anglii, może być też w dalszej kolejności jakakolwiek inna, byle nie miała biało-czerwonych barw. Dla tych wesołków nie ma znaczenia, że wszędzie w europie (o poza europejskich nawet nie mówię, bo tu i ówdzie są autentyczne mafie) są zorganizowane ortodoksyjne grupy kibolskie, podobnie się wykrzykuje na trybunach, jak u nas. Jest tylko ta różnica, że tam się na boisku w piłkę UMIE grać, i dlatego te sprawy nie są NA PIERWSZYM PLANIE, mają się pismaki czym zajmować.  Wyłączam autentycznych kibiców, którzy jednak z jakichś, dla mnie niezrozumiałych, względów, mają jakieś barwy drużyn z zagranicy w sercu, ale wiem, że jest to autentyczne, mówię o tych, którzy w trakcie meczu ligi angielskiej w niedziele właśnie odbywają swoją "mszę w supermarkecie", wcześniej oglądnowszy sobie poranek czy cotam dają w niedzielę w tvn-ie.

"Bandyckie zwyczaje były w Legii tolerowane latami, a nawet ukrywane przez jej szefów, kibice uciekali, lub byli spychani na margines i niedoczekanie, jeśli trafili kibolom pod rękę. Nowe władze wiedzą jednak, że futbolowego biznesu na dużą skalę nie robi się z kibolami. Logiczne więc, że ich działania napotkały na tak silny protest kibolstwa. Ono walczy o przetrwanie i zachowanie swojej strefy wpływów."

To jest temat, który mnie interesuje bardzo, nie tylko w legii, ale w ogóle, ja bym oczekiwała, że facet, który w swoim felietonie poświęcił dwa akapity na podobne stwierdzenie, jednak posłuży się jakimś przykładem. Próbowałam namówić na wyrażenie swojej opinii Foxxa, ale ten temat jest (i przyznaję, że to rozumiem:-)) mocno niepopularny.

Ogólnie, co do eliminacji bandytyzmu ze stadionów, zgoda. Ale sposoby na cywilizowane realizowanie takiego zadania są już wynalezione, nie potrzeba sobie za bardzo obciążać główki. Tyle, że nie chodzi o to żeby skutecznie zadziałać, tylko o sprzedawanie, jak opium, lewackiej ideologii, a więc o pacyfikację kibiców.

Pan Walter et consortes nie spoczną aż do momentu, kiedy na ichniej żylecie będzie mógł usiąść Andrzej Sikorowski, znany kibic Wisły Kraków, a na murawie przed meczem hymn legii zaśpiewa Krzysztof Antkowiak, znany kibic Lecha Poznań.

To by była pełnia szczęścia dopiero, nie?

Linka do tekstu całego:

http://sport.interia.pl/raport/legia-wojna-pseudokibice/news/kibol-bezkarny-wrog-publiczny,1346836

Anna
O mnie Anna

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Rozmaitości