Nie mogłam sobie odmówić, i poczekałam dzisiaj na ten hokej z innej planety. Kanadyjczyki wybiły Ruskim hokeja, i półfinał olimpijski z głowy, i muszą niedźwiedzie syberyjskie jechać do domu.
Ja im życzę dobrej drogi, i żegnam bez żalu.
Bez żalu ich żegnam, bo ich nie lubię, a także dlatego, że tak się meczu decydującego o półfinale nie przegrywa.Po Kanadyjczykach widać było, że ten mecz traktują jak mecz życia, i jeśli mieliby przegrać, to tylko jakby popłynęła krew. Autentycznie takie odniosłam wrażenie. I tercja to było uderzenie obuchem Ruskich w głowę, i później trzymanie ich cały czas z głową pod wodą, od czasu do czasu pozwalali im łapać oddech, i znowu pod wodę. Jak to w hokeju często bywa w ostatniej tercji tonący chwyta się brzydko, i Ruscy już trochę brzydkich zagrań mieli, ale odwet na lodzie jest sprawą oczywistą, i Kanadyjczyki nie pozostawały im dłużne. Jak to Czerkawski powiedział, gdyby Rusek zachował się tak brzydko, jak się zachował w NHL, to już by ktoś zdjął rękawice, i byłaby bójka.
USA i Kanada już czekają na swoich rywali, w półfinale, i wszystko się jeszcze może zdarzyć, może jeszcze być ten finał, jak dla mnie, marzeń.
Meczyk był naprawdę przedni, wysoko przed Kanadyjczyków wygrany, i wart był tej zarwanej nocy. Ale sen będę miała teraz spokojny, bo Ruskie już pod prysznicem, szorują się przed podróżą.
Inne tematy w dziale Rozmaitości