Tak powiedział trener Wierietielny. Chodziło oczywiście o to pyskowanie Kowalczykowej na chorowite Norweżki. Wierietielny to jest dość wyważony i spokojny facet, ale prawdopodobnie stres, i nerwy ich zjadają. W takich razach, krytyka zdobytych do tej pory medali napewno może budzić w nich gniew.
Mnie się przed tą olimpiadą wydawało, że zdobycie medalu przez Polskę, jakiego by on nie miał koloru, będzie sukcesem, będzie oznaczało, że wysłaliśmy na te igrzyska sportowców, a nie turystów.
Kowalczykowa swoje medale zdobyła, swoje zrobiła, nawet Kaczyński dzisiaj, na tym śniadaniu z Małyszem, dobrze to sprzedał, jutro będziemy jej kibicować, ale nie podetniemy sobie żył jak jej się nie powiedzie. Jak nie powiedzie jej się na tej olimipadzie, mówię o zdobyciu złota, to zrobi to na następnej, a i tak jak narazie jest jedną z najlepszych na świecie. Nie piszę "nie uda" bo udać to się może komuś co to nie jest tego wart.
Mnie się też zdaje, że jednak nie jest tak, że cała Polska jest przeciwko Justynie, ja nie jestem, a SE nawet dał taki tytuł:
"Norweskie koksiary chcą zabrać Justynie Kowalczyk medal"
Nie wiem, może z tego całego zamieszania wyjdzie coś dobrego, bo widać, że Kowalczykowa jest wk..na strasznie, i już wczoraj, to wk..nie ją niosło w sztafecie. Jak sobie gadałam z Bracholem o hokeju kobiet, w kontekście naszej I dywizji, i on mówi (ze śmiechem) że trzeba było wczoraj ją ustawić na ostatnią zmianę w sztafecie, i pozwolić tym gwiazdom Norweskim (i innym) czuć jej oddech za sobą. Ona umie ciągnąć do przodu sama, i to napewno byłoby interesujące przeżycie:-)
Ja tam takie baby lubię, ale nawet takim nie zawsze wszystko wychodzi, samo życie. Jedego można być pewnym, że się Kowalczykowa nie podda, czego więcej chcieć od sportowca?
Inne tematy w dziale Rozmaitości