Tak sobie lubię skoczyć na te forumy różnorakie, żeby poczytać co piszczy w trawie, jakie są nastroje, jakie ciśnienie, kto już popuścił, itd.
Ja się przyznam, że od kiedy pogratulowałam Gładkiemu Mistrzostwa Polski, to oglądam tę końcówkę sezonu na sporym luzie. Nie że nie ma już napięcia, ale się nie podniecam niezdrowo, o, tak będzie dobrze powiedziane.
No i wracając do tych forumów, to sobie podskoczyłam na forum milicji obywatelskiej z Krakowa (to w odwecie za te Amicę) i widzę sporo roztrzęsionych ludzi. Trzęsą się z kilku powodów, trzęsą się bo nadchodzi wyjazd do Warszawy (ale jaja!) drudzy sie trzęsą, żeby tylko lokomotywa nie wygrała ligi, a jeszcze inni by woleli lokomotywe, niż wojskowe (i cywilne:-) służby informacyjne prl-u (oraz ich kontynuację) z Warszawy.
Tak więc w narodzie małopolskim brakuje wiary w zwycięstwo. Ta ichnia wiara była wielka wówczas, kiedy Wisła słabością innych ekip zapewniała sobie Mistrzostwo na wiele kolejek przed końcem sezonu. A teraz dupa. No dupa w krzakach, bo lokomotywa nie przegrała ze Śląskiem,a życzeń forumowych nagłej śmierci było sporo. Bo przecież, jak to tak? Legiunia przegrała, Wisła przegrała, a lokomotywa miała by wygrać z Ferdkiem Kiepskim? Bez jaj. Ta nadzieja w kibicach Białej Gwiazdy (a chyba powinno być czerwonej) jednak umarła 3 maja 2010 roku.
Ja chce tylko jednego, my patrzmy na siebie, tylko i wyłącznie, ja nie będę kibicowała Legii w meczu z Wisłą, niech oni się tam pozabijają. Jeśli patrzenie na siebie, i wygrywanie, bo nie można inaczej myśleć, kiedy się jeszcze o czymś marzy, nie wystarczy do końcowego sukcesu, tego upragnionego, to trudno.
Przed nami jeszcze wiele sezonów, jeszcze mamy czas, jeszcze możemy zbudować silniejszą ekipę, jeszcze możemy doprowadzić do tego, że pogramy większą ilością wychowanków. Jak ktoś myśli, że ja się z tym pogodziłam, albo, że uważam, że nic się nie stanie jak nie będzie Mistrza, to jest w błędzie. Stanie się, stanie się bardzo wiele, i konsekwencje będą musiały być wyciągnięte.
Jednakże narazie, to nawet trener Zieliński wierzy w końcowy sukces, i odsyła wszystkich na koniec rundy, i sezonu. Taki optymista, pewny siebie, cholera jasna.
No i dobrze.
Inne tematy w dziale Rozmaitości