Anna Anna
533
BLOG

Bardzo ładna asysta Głowackiego

Anna Anna Rozmaitości Obserwuj notkę 40

Gdzie gramy, co gramy, jak gramy, i kim gramy, to każdy kto patrzy ten widzi.

Ja w innej sprawie, ja w sprawie Arka (jak go pieszczotliwie nazywa Szpakowski) Głowackiego. Arek Głowacki był jednym z moich ulubionych obrońców naszej ligi, kiedy jeszcze w naszej lidze grał, szumnie mówiąc.

Odejście Arka Głowackiego z Wisły, kiedy się tylko o tym dowiedziałam, postrzegałam (przepraszam:-) jako wzmocnienie Wisły, niezależnie od tego kogo by sobie Wisła nie wzięła na jego pozycję.

Zawsze go podziwiałam za to, jak on gra w piłkę, a jego gra w piłkę zawsze polegała na grze rękami, to były członki (przepraszam) podstawowe do gry naszego Arkadiusza. Mało tego, zawsze podziwiałam tez Sędziów Estraklasy, którzy w pełni zaakceptowali grę rękami Arkadiusza Głowackiego, i był on jedynym naszym obrońcą w lidze, któremu niemalże wszystkie trzymania, podpórki, objęcia, przytulanki, ściągania,  w polu karnym uchodziły płazem. To wszystko mało, jakoś sobie nie mogę przypomnieć, żeby ktokolwiek krytykował Głowackiego za to, że ZAMIAST gry nogami postanowił grać rękami.

Ja doskonale wiem, jak graja obrońcy, wiem, że gra ciałem jest konieczna, jest pożądana, i niezbędna w grze obronnej, tylko, że to wszystko nie usprawiedliwia odwrócenia piłi nożnej na piłkę ręczną. A tak właśnie Głowacki gra. Ja mam takie wrażenie, że pozycja Głowackiego w naszej lidze była podobna do pozycji ucznia w szkole. Głowacki wypracował sobie jakąś markę w pierwszej klasie, i jechał na tej pozycji aż do momentu kiedy tę naszą ligę opuścił. I żeby tak się to skończyło, to byłoby wspaniale, ale nie, Franciszek z Krakowa postanowił odkurzyć starego Arkadiusza, i powołać go do reprezentacji.

Że Głowa grać nogami nie umie, że jest, tak w sumie można rzec, NIERUCHAWY, to można sobie dzisiaj bardzo dobrze pooglądać. On jak ma wyskoczyć w powietrze to wyłącznie na czyichś plecach, sam nie jest zdolny do tego by się od ziemi oderwać.

Także tak, dostajemy w dupę od Litwy dla której ten mecz z Polakami jest prestiżowy (czego te nasze młotki pneumatyczne nie rozumieją) 2:0.

A co będzie dalej? Zobaczymy.

 

No i zobaczyliśmy, koniec, i 2:0.

Nawet nie chce mi się tego analizować, bo wbrew temu co Szpaku w podsumowaniu powiedział, naszym się nie chciało chcieć. Doszli do wniosku, że jak trzeba grać na piachu, to zagrają ale się wysilać nie będą. Z jednej strony nawet ich rozumiem, a z drugiej strony jak się wkłada koszulkę z Orłem na piersi, to nie można kalkulować. Tylko trzeba grać.

I tak się do tego Euro będziemy bujać bez presji, bo ani tej presji nie robią kibice na stadionie ani nie robi PZPN ani nie robi Smuda. I jak się tak bez presji do Euro będziemy bujać, to sie obudzimy na turnieju z ręką w nocniku.

 

Anna
O mnie Anna

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Rozmaitości