Te mecze Lecha ze Śląskiem to są mecze na które Śląsk się spina jak zamek błyskawiczny, i dlatego zawsze to są dobre spotkania.
Długo się Śląskowi nie udało w Poznaniu wygrać, a my w ostatnich latach dość swobodnie sobie pykaliśmy Śląsk na ich terenie.
Dzisiaj jest inny Śląsk, i jest inny Lech, dzisiaj też Yasoy mnie straszy, że Śląsk jest the best of Poland, i że strach się bać:-)
No, ja jednak mam nadzieję, że tak czy śmak damy radę jednak ten mecz wygrać.
U nas za Arboledę Wołąkiewicz, a za Ruska Ubiparip. Ma chłopak z Serbii pokazać, że wart jest Lecha Poznań.
Narazie Lech 0 : Śląsk 1 (karny Mila)
Ledwo co napisałam, a już zmiana wyniku, 31 minuta Kriviec na 1:1
Wspaniała akcja, i wspaniała bramka Ubiparipa, 39 minuta na 2:1
Koniec pierwszej połowy, dobrej pierwszej połowy.
51 minuta, Sztylka wyrównał na 2:2
61 minuta, zmiany u nas, za Stilica Ślusarski, za Djurdjewica Murawski.
Koniec dobrego meczu. Oczywiście, że ta pierwsz część drugiej połowy stracona dla nas, pozwoliliśmy żeby Śląsk nam opanował środek pola, a bez panowania nad piłką w środku boiska zwykle nie da rady strzelić bramki. Końcowe 10 minut wymiana ciosów, najpierw atak Śląska, bardzo dobre okazje żeby nas pokonać, a później już do końca Lech ciągnął, i parł do strzelenia bramki. Nasi przegrali ten mecz niedokładnością. Niedokładnością niczym nieuzasadnioną. Trzeba ten remis przyjąć z pokorą, i nie marudzić.
Jedno co mi się od kilku sezonów w tej naszej lidze podoba, to jest to, że nikt przed nikim nie klęka, i tzreba szarpać, żeby wygrać, nawet u siebie. To zawsze mi się podobało u Angoli, i jak nie sportowo, to przynajmniej w tym względzie doszlusowaliśmy.
Co ten Mila pierdolił w wywiadzie, o co chodziło z tą koszulką, ktoś załapał?
Inne tematy w dziale Rozmaitości