Tytuł, to cytat z pana Rutkowskiego, właściciela Lecha.
Muszę się zabrać trochę za pana Rutkowskiego, bo niewiele do tej pory pisałam, po zakończeniu sezonu czekałam na jakieś ruchy w Klubie, pewne ruchy nastąpiły, no ale nie jestem przekonana czy te ruchy są wystarczające.
Czekałam na jakiś impuls, no i dzisiaj przesłuchałam sobie całe spotkanie Kibiców z Zarządem Lecha, i panem Rutkowskim. Muszę powiedzieć, że słuchać go lubię, bo ma łatwość ględzenia, i czasami mówi to co ludzie chcą usłyszeć, czasami coś ze swadą palnie, czasami konkretnie, generalnie ma łatwość wypowiedzi, i nie stęka. No OK. czasami stęka, wtedy, kiedy musi się z czegoś wytłumaczyć. Wcześniej przesłuchałam już wywiad z panem Dawidziukiem, trochę mnie szczęka bolała, bo ten swobody wypowiedzi nie ma.
Przypomnę na początek jakie ruchy kadrowe wykonał właściciel. Zwolnił dyrektora sportowego pana Pogorzelczyka, zwolnił kierownika drużyny pana Mowlika, zwolnił drugiego trenera pana Kuźmę, i zwolnił pana Primela.
W ich miejsce w kolejności trafili do Lecha: Dawidziuk jako dyrektor sportowy, były dziennikarz c+ Motała na stanowisko kierownika drużyny, Rumak został drugim trenerem, i zastrzega się jak żaba błota, że właśnie drugim trenerem chcącym mieć wpływ na drużynę zamierza być, a nie jakimś asystentem, chłopcem na posyłki, a w miejsce Primeli-trenera bramkarzy (który został zatrudniony w Wiśle Kraków, jak się dzisiaj dowiedziałam nie było współpracy pomiędzy nim a Bakero) będzie pracował Dominik Kubiak.
To jest ta rewolucja w sztabie szkoleniowym. Można powiedzieć, że faktycznie jest, ciężko było wywalać Bakero, kiedy jeszcze nie zdążył się rozkręcić. OK. nasi Kibice uważają, że on się nigdy nie rozkręci, skoro nie potrafił nauczyć się kilku zdań po polsku po półtorarocznym pobycie w naszym ukochanym kraju. Niech im będzie, jak naprawdę nic z tego nie wyjdzie, to i ja posypię głowę popiołem. Nic na to nie poradzę, że nie trawię takiego przyjmowania, i wypierdalania po chwili współpracy. Bo tak Bogiem a prawdą, niech sobie każdy odpowie jak wygląda zmiana roboty, zaadoptowanie się do nowych warunków, wymagań, rozpisania celów, znalezienia współpracowników, przeorganizowania roboty na swoja modłę. Trochę chyba potrzeba, nie?
Ta rewolucja sprawia także, że do Lecha wraca wyoutsorsowany marketing, Kibice zarzucili Rutkowskiemu, że Lech nie potrafił wykorzystać potencjału jaki nam dało Mistrzostwo Polski. Żałuję, że nikt nie odważył się zapytać Rutkowskiego otwarcie- kto był autorem tej decyzji, i komu ten marketing w Klubowej strukturze normalnie podlega. Pisze to, bo ja mam ciągle wrażenie, że ta rewolucja powinna objąć nie tylko pion sportowy ale także zarząd Lecha wprost.
Do ekipy dołączył także dietetyk, pan Wojciech Zep. Podobno inicjatywę w jego zatrudnień miał Bakero. Na naszej stronie przeczytałam jego krótką wypowiedz:
„- Podstawowym moim zadaniem jest sporządzanie i nadzorowanie jadłospisu piłkarzy. To jednak nie wszystko, czym się zajmuje, bowiem innym moim obowiązkiem jest przygotowywanie napojów sportowych.
- Na razie w klubie wspólnie spożywamy tylko lunche, jednak trzeba zaznaczyć, że nasza współpraca dopiero się rozpoczyna. Z czasem mamy plan wprowadzenia również wspólnych śniadań”
Natomiast ja niedawno przeczytałam na „weszło” wywiad z Grosickim, który powiedział między innymi:
„Pytanie:Co poza golami najlepiej zapamiętałeś z tamtego sezonu? Jeden obrazek. Najlepiej coś ze spraw pozaboiskowych.
Odpowiedź: (…) Poza tym nasza baza treningowa. Wspaniała rzecz. Aż miło się idzie na trening. Trzy boiska pełnowymiarowe, trawa równiutka, duży ośrodek. Zawsze się tam spotkamy, każdy ma swój pokój. Jak ktoś chce, to może tam siedzieć cały dzień i jeść w klubie. Śniadania, obiad, kolacja. Wszystko podstawiają pod nos.”
Wszędzie na świecie dietetyk jest oczywistą oczywistością, u nas nowością. I na dodatek o tej dietetycznej nowości muszę wspominać, wspaniale, nie?
Naszym problemem jest teraz stadion, gdyż NEGOCJUJEMY, podobno w pocie czoła, warunki operatorskie. Pan Rutkowski powiedział, że jeśli nie zostaniemy operatorem tego stadionu, to będziemy mieć cyrki związane z organizowaniem tam jakichś imprez, które mogą kolidować z ligą, możemy płacić około 20-25% przychodów za jego użytkowanie, możemy w końcu wcale na nim nie grać. Też wspaniale, co?
Dla porównania pan Rutkowski rzucił, że w Niemczech te koszty oscylują w granicach 10-13% przychodów Klubu. Nie sprawdzałam, mieszka tam, to ufam że mówi do rzeczy.
Naszym problemem jest także to, że nie gramy w LE, co powoduje, że łączne koszty utrzymania zawodników i sztabu trenerskiego kosztują Lecha około 34 mln złotych.
To mnie od razu prowokuje do zadania znowu pytania, kto za ten wynik sportowy ostatecznie odpowiada, i kto odpowiada za to, że będziemy teraz kombinować, jak tutaj oszwabić pensje piłkarzom, bo te koszty pan Rutkowski uznał za ogromne, zważywszy, że nie gramy w lidze europejskiej, i zważywszy na wynik sportowy Jagi. Bo chyba ta Jaga najbardziej leży mu na wątrobie. Na śmierć powtarzał, że mamy najlepszy skład w lidze. Do tego jeszcze wrócę na koniec. No kto, jak nie ostatecznie Zarząd Klubu? No OK. w podsumowaniu jeszcze sobie odpowiem jak to wygląda, bo mam coraz większe przekonanie do tego co wcześniej na ten temat pisałam.
Jakie mamy jeszcze problemy? Mamy problemy z młodzieżą. Ja myślałam, że od jakiegoś czasu mamy z młodzieżą mniejsze problemy, bo zaczęliśmy współpracować z milionami Klubów wokoło Lecha, z Wielkopolski, a jednak okazuje się, że pan Rutkowski w słowie wstępnym odkopał trupa Smudy, i wrócił do tego, że za jego czasów, w końcu długiego panowania, NIKT z młodych nie został wprowadzony do drużyny, nie mówiąc o tym, że Wołąkiewicza oddaliśmy za czapkę gruszek, nie tylko jego zresztą, bo nasz Smudowy guru orzekł, że to nie są piłkarze na Lecha. Jaki koń jest każdy widzi, wszyscy wiemy o fixach Smudy, i ja odetchnęła z ulgą po jego odejściu, choć wątpliwości miałam, i o nich tutaj pisałam. Ostatecznie z perspektywy czasu wiem, że dobrze się stało, bo żadnego majstra byśmy nie zdobyli.
Co nas jeszcze gryzie? Pan Rutkowski odkrył, i nieśmiało zauważył werbalnie, że jakoś nie widzi tej naszej polskiej szkoły trenerskiej. Dlatego między innymi zatrudnił trenera Bakero, obiecał też, że o ile Kibice chcą trenera niemieckiego, spełniającego warunek znajomości języka polskiego, to on nam może zatrudnić „Doktora”. Prawda, że facet ma poczucie humoru? Takie bardziej niemieckie ale ma:-)
Tak sobie tutaj dworuje i z Rutkowskiego, i z „Doktora”, i w końcu z Kibiców, którzy chcieliby wywalenia Bakero, i zatrudnienia trenera z Niemiec, i myślę sobie, że z marzeniami trzeba ostrożnie, bo jeszcze się spełnią.
Także tak, na dwa tygodnie przed startem ligi nie wiemy nic o stadionie, nie wiemy nic o biletach, nie wiemy wiele o potencjale naszych nowych ludzi, nie wiemy kto jeszcze do nas dojdzie, bo podobno myślimy jeszcze o prawym obrońcy, i dlatego testujemy Bena Starostę. Kapujecie? Testujemy Bena Starostę. Dobra, może jestem uprzedzona, poczekamy, zobaczymy, co z tego dalej wyniknie. Na razie nie wiem czy coś wynikło, albo czy coś wyniknie.
Wiemy, że Rudnev (kazał się pisać po rusku na koszulce w nowym sezonie) zostaje, sprowadza rodzinę do Polski, i ten sezon będzie grał w Lechu. Wiemy, że nic nie wiemy w sprawie Stilica, bo może odejść ale chyba nikt go nie chce kupić. Wiemy, że Ivan na razie zostaje, i podpisał nowy kontrakt, co w obliczu pożegnania Bosackiego bardzo dobra wiadomość, mam nadzieję, że on zostanie naszym nowym kapitanem. Jak będzie Wojtkowiak to nic się nie stanie.
Wiemy, że kupiliśmy nowego pomocnika, lewego lub prawego, podobno może grać i tu i tam, Toneva. To akurat jest bardzo dobra wiadomość, bo skrzydłowego błyskotliwego, którym mam nadzieję ten człowiek jest, bardzo nam brakowało.
Ale najważniejsze jest to, ż nie wiemy chyba dokąd zmierzamy. Pan Rutkowski nie ma spójnej koncepcji Lecha Poznań. Za mało się Lechem Poznań interesuje. Nie ma rozrysowanej strategii. Oczywiście, że można powiedzieć, że nie do końca to prawda, bo jasno mówi, że celem Lecha nie jest zadłużanie Klubu tylko bilansowanie Klubu w ramach przychodów i wydatków.
Tylko, że nie można skakać pomiędzy filozofią prowadzenia Klubu na modłę niemiecką, na zmianę z modłą hiszpańską. Nie wiedzieć jak ma wyglądać ostatecznie struktura organizacyjna, w jakim kierunku idziemy. Wracam teraz do tytułu, wkurwiło mnie to wypowiedziane zdanie, że nie idziemy na majstra, tylko gramy o ligę europejską. Legia i Wisła choćby grały oldboyami, to co roku gra o mistrza i to ogłasza. Nie widzę żadnego powodu, żeby jeden z trzech największych Klubów w Polsce nie miał mieć dokładnie takiego samego celu, jak jego najwięksi rywale. Gramy o Mistrza. Jeśli pan Rutkowski nie ma takiej ambicji, to doprawdy nie wiem co robi w naszym Klubie.
Wcześniej wspominałam, że mam takie wrażenie, że Zarząd jest z jednej strony takim wołem do roboty, z drugiej nie odpowiada za wyniki, bo wszystkie ważne decyzje podejmuje właściciel, a nie prezes zarządu Lecha Poznań. Dlatego, według mnie oczywiście, nie może Rutkowski w ramach rozliczeń wywalić zarządu, bo on (zarząd) zapewne nie podejmuje ostatecznych decyzji. To zresztą zawsze doskonale można wyczytać ze wszelkich wypowiedzi i zachowań pana Rutkowskiego. Także tego ostatniego.
Nie wiem jak to możliwe ale jest możliwe, ani pan Rutkowski ani pan Kasprzak (prezesa Kadzińskiego nie było na spotkaniu) nie wiedzą ile treningów w ciągu dnia mają zawodnicy Lecha Poznań. Nie wiedzą tego ci panowie. OK. Rutkowski może nie wiedzieć ale że nie wiedzą inni pracownicy, to chyba szopka, nie?
Żeby przyjąć czyjąś koncepcję trenerską, trzeba mieć pojęcie na czym ona polega, trzeba też mieć porównanie z innymi, z którymi się do tej pory zderzyliśmy. Ja tego dzisiaj nie widzę. Nie widzę, że właściciel ma głębokie przekonanie, i wiedzę, i wiarę w ten projekt zaproponowany przez Bakero. Naprawdę, mam nadzieję, że przynajmniej Bakero wie co robi, i wie co robić.
Na zakończenie, okazuje się, że podobno nie było żadnego głosowania w sprawie wyjazdów kibiców w następnym sezonie. Podobno, jak mówi Rutkowski, zostaliśmy zapytani przez ekstraklasę czy chcemy przyjmować, podkreślam PRZYJMOWAĆ, kibiców Gości, i odpisaliśmy, że nie chcemy. Taka odpowiedz była motywowana pracami na stadionie, brakiem możliwości przeprowadzenia Kibiców Gości na ich trybunę. Rutkowski określił oświadczenie ekstraklasy w tej sprawie, jako manipulację, i to nie pierwszą.
W sprawie zamykania stadionu powiedział, że został postawiony między młotem a kowadłem, bo straszy się nas permanentnym zamykaniem naszego stadionu.
Cieszy mnie także to, że Kibice poważnie przycisnęli Rutkowskiego w sprawie wyborczej, i musiał przyznać, że udzielenie wywiadu wyborczej było błędem, i tego błędu nie powtórzy. Co do tego mam naprawdę nadzieję, że tak właśnie będzie, bo próbował sprawę bagatelizować, podśmiechiwać się pod tym swoim prezydenckim wąchem, no ale jednak został zmuszony do deklaracji.
I tyle, nie ma dramatu, nie ma też jakiegoś hurra optymizmu, jest zwykła robota. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Mój odbiór byłby lepszy gdyby zmiany dotknęły Zarząd Lecha, no ale jak powiadam, pewnie jakaś elementarna uczciwość osobista nie pozwala na to właścicielowi, bo za bardzo ingeruje w decyzje które powinien podejmować zarząd, który w normalnych warunkach powinien brać na siebie odpowiedzialność osobistą.
Ja jestem umiarkowanie dobrej myśli, mimo, że być może z tekstu to nie wynika, byle tylko pan Rutkowski trzymał się cały sezon swojej wątłej ale uznajmy, że jednak koncepcji z Bakero. Byle dotrzymał słowa i nie nawiązywał jakiejkolwiek współpracy z gówno prawdą, żeby trzymał się Kibiców. Jak będziemy trzymać się razem, to na pewno nie wyjdziemy na tym źle. Jaki Rutkowski jest taki jest, nie wiem czy jest w tej naszej lidze lepszy albo czy może być. I najważniejsze, pan Rutkowski powinien w końcu przyjąć do wiadomości, że LECH POZNAŃ MUSI co roku grać o Mistrzostwo Polski.
Inne tematy w dziale Rozmaitości