Trzydzieści trzy lata temu siedziałam sobie sama w salce w pracy - akurat tego dnia miało być do wieczora jakieś posiedzenie - i słuchałam radia czekając, aż bedę potrzebna. No i usłyszałam, krótki komunikat na początku wiadomości, że Karol Woityla został papieżem. Trochę mnie to zdziwiło, nawet poleciałam do "sali plenarnej" z tą wieścią, ale większość stwierdziła, że małolacie coś się przesłyszało. Jako najmłodsza, uznałam, że pewnie spiker sie przejęzyczył i więcej się tym nie zajmowałam tego dnia,
A na drugi dzień - jakieś szaleństwo ogarnęło wszystkich. Też się niby cieszyłam, ale gdy się jest bardzo młodym, to zupełne inne rzeczy ma się w głowie.
Potem inauguracja pontyfikatu oglądana w dużym gronie w telewizorze - lekko zdziwiona byłam reakcjami niektórych znajomych,
Co się stało 16 października 1978 zaczęło do mnie dopiero docierać znacznie później.
Inne tematy w dziale Rozmaitości