Antoni Dudek Antoni Dudek
4547
BLOG

Wyrok TK w sprawie stanu wojennego

Antoni Dudek Antoni Dudek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

 

Dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego uznający dekret o wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 r. za niezgodny z konstytucją ma znaczenie przede wszystkim symboliczne. Jest coraz bardziej prawdopodobne, że będzie to jedyny wyrok sądowy oceniający stan wojenny, a to że doszło do jego wydania pozostaje zasługą śp. Janusza Kochanowskiego - Rzecznika Praw Obywatelskich, który w 2008 r. złożył wniosek w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego. Trwający od ponad dwóch lat proces autorów stanu wojennego, wznowiony przed kilku dniami po półrocznej przerwie, nie daje bowiem zbyt wielkich nadziei, że zapadnie w nim jakikolwiek wyrok.
Doceniając symboliczny wymiar dzisiejszego orzeczenia Trybunału, nie mogę jednak nie przypomnieć, że zajmował się on wyłącznie oceną, czy Rada Państwa miała prawo wydać dekret o stanie wojennym. Nie oceniał natomiast okoliczności, w jakich doszło do uchwalenia owego dekretu, które następująco opisał w swoich wspomnieniach Ryszard Reiff – jedyny członek Rady Państwa, który odważył się zagłosować przeciw:
 
„Była sobota, 12 grudnia, dochodziła północ. Przed dom, w którym mieszkam, zajechała czarna wołga. Wysiadło z niej dwóch oficerów: podpułkownik i major. Zadzwonili do drzwi, a gdy im otworzono, poprosili o rozmowę ze mną. Chciałem, by weszli do pokoju, ale odmówili, oświadczając, że mają tylko pokazać mi pismo od przewodniczącego Rady Państwa, prof. Henryka Jabłońskiego. [...] Pismo zawierało tylko jedno zdanie: zawiadomienie o posiedzeniu Rady Państwa 13 grudnia o godz. 1.00. [...] Powiedziałem oficerom, że mogą wracać, a ja ubiorę się, wyprowadzę samochód i za pół godziny będę w Belwederze. Odparli, że mógłbym mieć kłopoty z dojazdem, więc poczekają, zawiozą mnie do Belwederu, a po zakończeniu posiedzenia odwiozą do domu.
Prócz członków Rady Państwa [w Belwederze –A.D.] zobaczyłem kilku generałów i wyższych oficerów. Byli to [...] członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. [...]
Nienaturalność tego spotkania uwypuklało to, że zarówno wojskowi, jak i cywile trzymali się oddzielnie. Jakby unikali wzajemnego kontaktu. [...]
P
oproszono nas o przejście do sali konferencyjnej i zajęcie miejsc w fotelach otaczających duży owalny stół. Wojskowi nadal trzymali się razem, my, cywile, także Przed każdym widniał spory pakiet druków. Zacząłem je pospiesznie wertować. Były to teksty różnych dekretów - wśród nich najważniejszego, wprowadzającego stan wojenny - i rozporządzeń. Prof. Jabłoński udzielił głosu pierwszemu mówcy. Był nim wiceminister Obrony Narodowej gen. Tadeusz Tuczapski [...]. Zarówno ja, jak i inni członkowie Rady Państwa, mieliśmy moment rozterki: czytać dostarczone nam teksty czy słuchać tego, co mówi generał?
[...] Do końca posiedzenia nie mieliśmy możności dokładnego zapoznania się z tą dokumentacją. Nie było ani minuty przerwy. Inna sprawa, że nawet gdyby dano nam możliwość skrupulatnego przestudiowania wszystkich tekstów, to ani przecinka nie bylibyśmy w stanie w nich zmienić. To, czy je przeczytamy, czy nie - nie miało żadnego znaczenia.”
 
Tytułem ciekawostki dodam jeszcze, że „uchwalony” w ten sposób dekret o stanie wojennym został jeszcze – już bez bawienia się w zwoływanie Rady Państwa – zmodyfikowany. Nastąpiło to w drukarni, gdzie przybył wiceprzewodniczący RP Kazimierz Barcikowski i osobiście usunął fragment artykułu wspominający o możliwości internowania księży. Ekipa Jaruzelskiego ustąpiła w tej sprawie wobec stanowczego protestu ze strony prymasa Polski abpa Józefa Glempa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura