Ponieważ od nadmiaru wątków, wybuchów, bezpardonowych nawalanek zwolenników i przeciwników hipotezy zamachu na prezydencki samolot rozbolała mnie głowa, postanowiłem postawić swoją, dużo prostszą (dla leniwych) hipotezę alternatywną wobec zarówno "przeciwników ZS" jak i "zwolenników ZS". Hipoteza moja jest hipotezą PARANORMALNĄ. No bo skoro jedni i drudzy twierdzą, że mają rację, a przecież nie mogło jednocześnie być i nie być wybuchów, czyli być i nie być zamachu, to nie pozostaje nic innego niż paranormalność.
Hipoteza:
W Smoleńskim Jarze grasuje niewidzialny Potwór i to on właśnie spowodował katastrofę samolotu.
Na poparcie hipotezy przytaczam niedowiarkom i prześmiewcom historię równie tajemniczej tragedii, która wydarzyła się na Uralu.
"Okazało się, że u trójki osób wewnętrzne obrażenia oznaczały definitywną śmierć na miejscu. Dubinina miała złamane prawe żebra - 2,3,4 i 5 i lewe - 2,3,4,5,6,7 jeden odłamek żebra przebił jej serce. Zołotarew miał złamane 2,3,4,5 i 6 żebro. Zewnętrzne oględziny tego nie wykazały. Tak bywa zazwyczaj w wypadku działania ogromnej ukierunkowanej siły, jak np. w przypadku uderzenia samochodu jadącego z dużą prędkością. Ale tego typu obrażenia nie powstają w skutek upadku z wysokości kilku metrów."
Tragiczny finał wyprawy na Ural
i inne przypadki
Inne tematy w dziale Polityka