Informacja z Polityki: "Przesłuchanie Julii Pitery i szefa CBA Mariusza Kamińskiego przed sejmową speckomisją dziś się nie odbędzie. Posłowie speckomisji zadecydowali, że zanim Pitera i Kamiński będą przesłuchani, premier Donald Tusk musi wyrazić zgodę na zapoznanie się z raportem Julii Pitery przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Wcześniej, szef CBA Mariusz Kamiński nie stawił się na posiedzeniu komisji. Jako powód podał odmowę dostępu do raportu Julii Pitery.
Komisja ma zająć się raportem minister Pitery w sprawie CBA. Według pojawiających się w mediach informacji, raport ma dowodzić, że celem działań CBA było skompromitowanie Platformy Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku."
Czyli znów wraca sprawa wielce tajnego raportu o porażającym bezprawiu dziejącym się w zbrojnym ramieniu IV RP czyli Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, który powstał, ale nie był raportem. To znaczy był notatką, bez podpisu i tytułu, nieposiadającym oznaczeń kancelaryjnych sporządzoną tylko do wiadomości premiera. Dziś znowu jest supertajnym dokumentem Kancelarii Premiera przechowywanym w kancelarii tajnej, sporządzonym w numerowanych siedmiu egzemplarzach. Niedługo będzie można napisać na ten temat rozprawę naukową "Dzieje raportu/notatki (niepotrzebne skreślić) Julii Pitery w czasie rządów Słońca Peru" a może i scenariusz do filmu. Jedno jest pewne, nagłych zwrotów akcji nie zabraknie.
Kolejna odsłona tego żałosnego spektaklu, który funduje nam chyba najbardziej żałosny członek rządu. Odmowa dostępu do informacji zawartych w raporcie dla Mariusz Kamińskiego przy jednoczesnym wezwaniu na przesłuchanie w sprawie tego raportu to istne kuriozum. Tym jest to śmieszniejsze gdy w gazetach czytamy kolejne informacje na temat zawartości "tajnego"raportu. Ministrze Ćwiąkalski niech Pan zatrudni paru SB-ków do tropienia tych przecieków. W końcu to dobrzy fachowcy z wieloletnim stażem. Szkoda by się marnowali na przedwczesnych emeryturach.
