Takie krótkie podsumowanie prawicowej walki o wolność słowa z przeszłości. Przed 2015 krytykowano media publiczne że podział treści był niesprawiedliwy, że niby lewicowych i liberalnych jest więcej a za mało jest prawicowych i konserwatywnych. Po przejęciu władzy przez pis, teraz w TVP jak i innych mediach kontrolowanych przez partie są treści nie tyle prawicowo konserwatywne co wyłącznie partyjne i to nazywa się prawem i sprawiedliwością. Treści konserwatywno prawicowe niezgodne z linią propagandową partii również nie mają szans pokazania się w partyjnej telewizji publicznej.
Jest to znak rozpoznawczy reform pis: gdzieś jest niesprawiedliwość, wprowadza się pełną kontrole partii oraz pełne upartyjnienie i mówi się że teraz jest naprawione czyli sprawiedliwie.
Pis proponuje by pięciu członków powoływanych przez sejm (czytaj przez partię rządzącą) będzie rozpatrywała skargi na blokowane teksty. Jak to działa pokazuje pisowska prokuratura kontrolowana przez tego który chce teraz kontrolować wolność słowa. Prokuratura ta masowo umarza każde zawiadomienie na tych co znają kogoś w partii a jednocześnie nieustannie ściga tych którzy dla partii są niewygodni. Przez pięć lat pisowska prokuratura rzuciła tysiące oskarżeń na przeciwników politycznych i jak do tej pory nikomu nie udowodniono kradzieży chociażby spinacza z biura, ponieważ nie oto chodzi aby skazywać niewinnych oponentów robiąc z nich więźniów politycznych, co nieustannie rzucać oskarżenia aby społeczeństwo myślało że przeciwnicy polityczni są winni. Stara bolszewicka szkoła propagandy.
Jeżeli twoje teksty są blokowane w internecie i są zgodne z tym co partia oczekuje, to nadchodzą dla ciebie złote czasy, teraz twoje teksty będą prawnie musiały być w każdym serwisie internetowym w Polsce ale jeżeli twoje teksty są niezgodne z linią partii to cię jeszcze aresztują za sianie wrogiej propagandy i nie będzie większego znaczenia czy są to teksty lewicowe czy skrajnie prawicowe. Nadchodzi kacza wolność słowa.
P.S.
Wolność słowa to nie wolność do bezkarnych kłamstw jak zamachy smoleńskie czy sfałszowane wybory w USA. Jeżeli ktoś używa wolności słowa do celowego kreowania fałszywej rzeczywistości musi zostać tego prawa pozbawiony.
Wolność słowa ma sens kiedy jest stosowana uczciwie, każdy mógł mieć wątpliwości co do katastrofy smoleńskiej i nie w tym problem że ktoś wątpił w ustalenia Millera.
Jeżeli Pis miał uczciwe wątpliwości to po dojściu do władzy powinien powołać uczciwą komisje śledczą składającą się z fachowców którzy by te wątpliwości wyjaśnili. Jednak wątpliwości pis miały od samego początku nieuczciwe i fałszywe intencje a chodziło o cyniczną grę polityczną i kreowanie tezy że to oponent polityczny zorganizował zamach. Od samego początku powołano pseudoekspertów aby udowodnili z góry założoną przez partię tezę. Kiedy udowodni się fałszywość jednych dowodów, pis od razu tworzy kilka następnych i nazywa to wolnością słowa ale jest to patologiczne, bolszewickie rozumienie wolności słowa. Ponieważ wolność słowa w swym założeniu służy do szukania prawdy a nie do kreowania fałszywej rzeczywistości.
Oczywiście że używanie wolności słowa do tworzenia fałszywej rzeczywistości nie jest czymś nowym i podobne przykłady można znaleźć wszędzie ale w ostatnich latach w niektórych państwach jest on zdominowany przez prawicę. Prawica w Polsce chce rządzić po przez takie kreowanie nowej rzeczywistości ale nawet w biblii jest napisane: nie da się nic zbudować solidnego co oparte jest na fałszu i prędzej czy później wasza iluzja zderzy się z rzeczywistością, podobnie jak ostatnio z rzeczywistością zderzył się Trump.
Zobaczymy jak tutejsza administracja która ubolewa że jej teksty są blokowane przez innych, potraktuje tekst który nie jest zgodny z ich oczekiwaniami. Czy moje argumenty zasługują na wolność słowa czy może mnie wolność słowa nie dotyczy:)
