Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
2179
BLOG

Skąd się bierze piwo?

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 88

Na to pytanie nie będę odpowiadał. Będzie ono zawieszone nieco w próżni, będzie pytaniem retorycznym. Będzie również tłem do mojej notki. Bardzo istotnym tłem.

Dziś z rana słuchałem w radio dr Jacka Bartosiaka. Znam jego wystąpienia od wielu lat. Zawsze imponował mi spokojem. Na każde pytanie z sali od słuchaczy miał merytoryczną i przemyślaną odpowiedź. Ale dziś się coś zmieniło. Na niektóre z pytań zadawanych przez redaktora Skowrońskiego odpowiadał po prostu: „nie wiem”. Była jeszcze jedna istotna zmiana, ale już w kontekście czegoś, co można nazwać mową ciała. Otóż przed wieloma odpowiedziami brał wyraźny głęboki oddech, zapadała chwila głębokiej ciszy. Jak ktoś, kim wstrząsają głębokie, tłumione emocje. Nie jest dobrze, pomyślałem. Zresztą z treści jego wypowiedzi bił podobny ton.

Prawie symultanicznie słuchałem w TV wypowiedzi pani psycholog, która mówiła o czymś, co można nazwa aktywnym strachem. Czyli takim stanem, który nas mobilizuje do działania. To jest taki stan, że gdy widzimy pożar to natychmiast sięgamy po telefon i dzwonimy na straż pożarną. Bez wahania się, że „na pewno ktoś inny zadzwoni”. Nie możemy jako społeczność dopuścić aby strach przekształcił się w trwałe poczucie lęku. Bo ten zamiast nas uaktywniać sparaliżuje nas. W takiej sytuacji pożaru obok przykryjemy się poduszką na głowę i będziemy się starali nic nie widzieć i nic nie słyszeć. Strach ma wzbudzać adrenalinę. Lęk spowoduje, że padniemy na łóżko i będziemy leżeć w smrodzie dniami i nocami.

Dlatego na kwarantannie domowej -  z podejrzeniem wirusa lub bez tego - trzeba przestrzegać reżimu działania. Budzik nastawiony jak do pracy. Wstawanie, mycie się, wierzący modlitwa obowiązkowa, gimnastyka poranna. Praca! Nie dać się zagonić w chodzenie w pidżamie cały dzień. Mężczyźni golić się regularnie, a nawet częściej niż zwykle. Higiena ciała i ducha.

I wtedy zajaśniała we mnie myśl. Odwróćmy widzenie tej pandemii. Potraktujmy ją jako błogosławieństwo. Jako ostatni dzwonek do zmiany, która może nas uratować przed czymś niewyobrażalnie groźniejszym. Kasandry bowiem chodziły i stukały do okien: „nie oddawajcie produkcji za granicę, brońcie własnej waluty, nie dopuszczajcie to zmniejszenia produkcji rolnej, nie oddawajcie pracy, nie oddawajcie mediów”. Z Kasandrą jak to z Kasandrą. Towarzyszyły jej wołaniom trzask zamykanych okiennic. A naz zapleczu domu popijanie piwa przy smakowitym grillu.

Co jest największym zagrożeniem społeczeństw otwartych? Poczucie wiecznego, niczym nie zagrożonego bezpieczeństwa. Nie zagrożonego niczym. Możliwość penetracji jego instytucji w sposób zupełnie niezauważalny. Obcy – kimkolwiek by nie byli – mogą w takie społeczeństwa wejść bez żadnego problemu, chociażby przez instytuty imieniem słynnych potów, gdzie za nic dostaje się kasę. No, te „za nic” to taki bardzo duży skrót myślowy. Oni muszą harować dzień i noc, aby pompować na ucho wieści, które są budowaniem frontu wrogowi. Odwracaniem kota ogonem. Sączeniem jadu.

No to skąd się bierze piwo? Włodzimierz Czarzasty w jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi powiedział coś takiego, że „gdyby teraz prowadził własną firmę to w jej obronie oraz pracowników przestałby płacić podatki i rachunki”. I teraz jestem ciekaw, ilu czytelników tej notki przyzna mu rację? Ok, jesteście za? No dobrze, a kto zapłaci waszej firmie? Nikt nie będzie płacił rachunków, to skąd wziąć pieniądze? Nikt nie będzie płacił podatków, to kto będzie gasił pożary? Kto będzie pilnował porządku i łapał złodziei towarów z waszych magazynów? A jak zapadniecie na chorobę, to dokąd się udacie? Włodzimierz Czarzasty wie doskonale skąd się bierze piwo. Ale on jako wielbiciel Armii Czerwonej (nie wymyślam przecież tego) myśli cały czas o zwycięstwie Rewolucji Październikowej. W nosie ma jednak tę subtelną nic powiązań, która powoduje, że sięgamy do lodówki i znajdujemy tam chłodne piwo. Dla dociekliwych można jeszcze zadać dodatkowe pytanie: „co sprawia, że piwo w lodówce jest chłodne?”

Proszę sobie teraz uzmysłowić, że dziś, tu i teraz jesteśmy w takim samym czasie jak Rosja w roku 1917. Ci, którzy głosili takie pomysły w tamtym czasie byli nieliczną garstką. Coś circa about ile mniej więcej tyle ile liczy sobie elektorat pana Czarzastego. W ruchach rewolucyjnych Rosji tamtego czasu zwolennicy Lenina stanowili mniejszość, ale jego sprytnymi działaniami określili się jako bolszewicy, czyli większość. Swoich przeciwników - którzy byli w demokratycznej większości! - nazwali mienszewikami, czyli mniejszymi, mniej wpływowymi od nich. Terrorem ich wyeliminowali, zdobyli wpływy we Flocie Czarnomorskiej. A wtedy była to elita państwa. Gdy już doszli do władzy to zarżnęli marynarzy w Kronsztadzie. Dzierżyński wprowadził wtedy nową formację woskową, czyli oddziały zaporowe. Mieli za zadanie strzelać w plecy wycofującym się. Za nimi szli następni. A za nimi następni…

Blisko dwa lata temu, przed wprowadzeniem RODO firma zorganizowała kurs dla kadry inżynierskiej. Kurs był  prowadzony przez jednego z lepszych prawników w Polsce, właściciela jednej z renomowanych agencji prawniczej. Już na wstępie powiedział on, że prywatnie to jego zdaniem RODO to jest chiński spisek. Poszedłem tym tropem wobec „pomarańczowej zarazy”. Z wojskowego punktu widzenia ich działania miały charakter wiązania przeciwnika walką. W takiej sytuacji przeciwnik nie jest dolny do podejmowania ofensywy. Ma zablokowane działania taktyczne a co dopiero mówić o szerszych działaniach strategicznych. Zamiast stawiać ostro sprawę powrotu produkcji farmaceutyków na własnym terytorium to musieli zajmować się obroną prawa do wprowadzania członka do odbytnicy. Zrobiono z tego program polityczny! A tymczasem zegar pod bombą cykał i cykał. Może nie jest za późno.

I w tym kontekście myślę o pandemii jako błogosławieństwie. Myślę o tym, że taki stan może wyłowić ludzi z genem przywództwa. Ludzi zdolnych odważnie poprowadzić społeczeństwa od przetrwania do ofensywy nowego ładu. Taki czas to nie jest czas na wstawianie sobie błękitnych szkieł kontaktowych aby lepiej wyglądać. Mam nadziję, ze nie będzie to nowy Włodzimierz Iljicz Lenin. Trzeba zrobić wszystko aby do tego nie dopuścić. Bo wtedy pandemia to będzie pryszcz.

Przełamać strach. Być może, jeżeli wirus będzie się trzymał to trzeba będzie wyjść z bezpiecznych domów i jak powstańcy przedzierać się okopami do następnego oddziału z pocztą, żywnością. Nie piszę tego aby wzbudzić lęk, ale pobudzić adrenalinę do aktywnego strachu, który mobilizuje ciało i ducha do działania.

Już teraz widać, ze świat po zakończeniu pandemii będzie inny. Wyprodukowaliśmy samo sobie sztuczną cywilizację. Pozwoliliśmy aby trzęśli nami królowie szczurów (zachęcam do lektury książki lub obejrzenia filmu o tym samym tytule). Pozwoliliśmy aby nas straszyły papierowe tygrysy. Pozwoliliśmy sobie na żerowania na nas pasożytów, które zamiast myśleć o ochronie naszego zdrowia zajmowały się propagowanie coraz to nowych zboczeń jako normalności, których mamy przestrzegać. Wszyscy won!

Dziś widzimy jak król szczurów odjeżdża ciężarówką pełną żołnierzy i żaden żołnierz nie ustępuje mu najlepszego miejsca. Dziś widzimy śmieszność papierowych tygrysów, których nie boją sie nawet dzieci. Światowa organizacja powołana do ogólnoświatowego działania w ochronie zdrowia jest dziś pośmiewiskiem wszystkich.

Czytelniku, czy potrafisz już szczegółowo opisać ten proces, na którego końcu otwierasz lodówkę i wyciągasz z niej zimne piwo?

Wiesz już dlaczego dr Bartosiak bierze głębokie oddechy przy odpowiedziach na pytania?


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości