Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
344
BLOG

Chore zatoki

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Przez wiele ostatnich lat zastanawiałem się, jak to jest, że w hejcie przeciwko Dobrej Zmianie wciąż bierze udział jakaś niewielka liczba celebrytów: dziennikarzy, aktorów, reżyserów, polityków. Co im tak doskwiera i uwiera? Co im tak nie daje żyć? Przecież nie brak wolności wypowiedzi. Przecież robią te swoje koszmarki, mogą bluźnić przeciwko świętościom, które ogląda jakaś niewielka widownia. Mogą obrażać katoli do woli, mogą zabijać Kaczyńskiego na każdym spektaklu powodując orgazmy widowni. Czego im brak? Czy uwiera ich impotencja twórcza? Ona bywa często spowodowana nie brakiem wolności ale jej nadmiarem, wręcz rozpasaniem swobodą, sytością kasy, jadła, pidła i… nie tylko.

„Korek, worek i rozporek”. Trzy słowa, które mogą spowodować upadek człowieka. To one były przez lata sposobem w jakim władze bezpieczeństwa PRL-u deprawowały elity społeczne, a w tym w szczególności kapłanów kościoła katolickiego. Nie jest to żadne nowe odkrycie. Te słabości są w nas. Jeżeli nie wykujesz sobie na umyśle i w sercu słów św. Pawła: „wszystko mi wolno ale nie wszystko mi służy” to jesteś zagrożony tymi trzema wirusami w sposób szczególny.

Wajhowy w nosie ma programy polityczne. Burdel! To jest idea. Burdel bez ograniczeń. Co kto woli i co kto lubi. Wyżerka? Za darmo. Chlanie? Za darmo. Dach nad głową? Za darmo. 10000+ dla chętnych. Trzeba mieć zdrowy rdzeń w sobie i nieco oleju w głowie aby zrozumieć, że nie ma nic za darmo. Przychodzi moment gdy trzeba zacząć płacić rachunki. Wyobrażam sobie rozpacz tych ludzi, gdy pewno dnia, po upojnej nocy, na fizycznym i moralnym kacu budzi ich telefon z propozycją nie do odrzucenia: „Olimp lub Hades, wybieraj”. Nie dziwie się, że potem jest alkoholizm, ćpanie, każdego dnia prochy przed snem i mentalny zjazd w dół po naoliwionej równi pochyłej. W tym obrazie należałoby jeszcze umieścić gdzieś na głównym planie mentalne kurwy - o skali gminnej lub powiatowej – które wręcz uwielbiają być gwałcone. Ba, są dumne z tego i obnoszą się tym jak czymś chwalebnym. Jest to dla mnie obcy kompletnie świat, ale z kronikarskiego obowiązku trzeba go uwzględnić.

Nie jest tajemnicą, że wszelkie burdele na całym świecie to jest robota służb specjalnych, najczęściej obcych państw. Chcica tak przesłania ludziom rozsądek, że gdzieś w takiej potajemce pod Warszawą była podobno możliwość płacenia… kartą płatniczą za „usługi”. Niekoniecznie trzeba być celebrytą, aby obawiać się problemów z ujawnieniem tej uwierającej tajemnicy. Nauczyciel, lekarz, sędzia, polityk, małe dziewczynki, mali chłopcy, kurwy, które mogą być siedliskiem wszystkich chorób całej Europy. Nie mówiąc już o tym, że nikt tam nie będzie miał oporów aby wszystkie „sesje” nagrywać dla potomności. Taki ktoś to najbardziej zaangażowany członek sztabu wyborczego. Zrobi wszystko o co go się „poprosi”.

Po ujawnieniu krępujących faktów w filmie Latkowskiego posypały się groźby sądowe pod adresem reżysera. Nie chcę iść o zakład, ale wydaje mi się, że żadnemu z grożących najmniej zależy aby sprawa trafiła do sądu. Bo otóż proszę państwa jedyne czego to towarzystwo boi się jak diabeł święconej wody to utrata kontraktów reklamowych. Oni z tego żyją jak pączki w maśle. Ale wystarczy, że wajhowy pokaże kciuk w dół i już jesz chleb z margaryną. Rozumiecie jaka to dla nich tragedia.

No i nie w sposób postawić sobie jeszcze dodatkowego pytania. Dlaczego Sekielscy nie wpadli na ten trop? Przecież sprawa była znana prokuratorom, śledczym. Na Wybrzeżu było o tym głośno od dawna. Bywała tam cała elyta z Lemingradu. Kto wie, może bywała tam śmietanka różnych europejskich guyów. Możliwe, że zostawili po sobie ciekawe „materiały”? Możliwe, że potem byli zmuszeni się jakoś odwdzięczyć? No wymarzony temat dla kogoś, kto mieni się dziennikarzem śledczym.

To w ogóle ciekawa sprawa z tymi dziennikarzami. Jakiś czas temu na naszym niebie błyszczała gwiazda Kamila D. Facet był medialną gwiazdą dziennikarską. Był tak pewny siebie, że postanowił być niezależny. W wywiadzie z ówczesną premier Kopacz zadał kilka niewygodnych dla niej pytań o Śląsk, o górnictwo. Oglądałem ten wywiad, biedaczysko nie wiedział, że być może już w trakcie tego wywiadu wajhowy wybierał numer telefonu.. I gwiazda zgasła. Nagle znalazły się jakieś prochy, jakiś seksoholizm, jakieś molestowanie. Upadek. Przegrane życie zawodowe i osobiste, staczanie się. I komuś mogłoby się wydawać, że będzie chciał się odegrać na tych, którzy go strącili z Olimpu do Hadesu. Ale nie! On jest całym sobą oddany zwalczaniu Dobrej Zmiany, która z tym jego upadkiem nie miała kompletnie nic wspólnego.

Podobnie było z Cimoszewiczem. Były wybory prezydenckie, Cimoszewicz prowadził w sondażach. Tusk był drugi, Kaczyński był trzeci. I nagle wybuchła afera. Okazało się, że była w życiu Cimoszewicza jakaś inna kobieta, jakieś niejasne pieniądze. Cimoszewicz przyparty do muru rezygnuje z kandydowania. Zostają Tusk i Kaczyński. Sprawa jest śmierdząca, okazuje się bowiem, że aferę wyciągają ludzie, którzy w tym - mówiąc delikatnie – nie są bezstronni i to bynajmniej nie na korzyć Kaczyńskiego. Cimoszewicz znika na całe lata z wielkiej polityki, ale jest obecny na zawołanie w każdej sytuacji, jest pierwszym do komentowania każdej decyzji Dobrej Zmiany. Z tym komentowaniem to słowo mocno naciągane. Powtarza tę samą antypisowską wściekła mantrę. No i znowu taka sama wątpliwość, przecież po ludzku sądząc to powinien mieć uraz do tych, którzy mu „coś zrobili”. A nie ma nic do nich. 

Czy mnie to dziwi?

Nie.  


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura