Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
194
BLOG

Niemce

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka Obserwuj notkę 2

Każdy kto ma staż małżeński dłuższy niż miesiąc miodowy wie o co chodzi. Pusty talerzyk, na którym była poprzednio wędlina, spodnie nie powieszone na wieszaku lub skarpetki porzucone na podłodze mogą urosnąć do problemu „majtki a sprawa polska”. W takiej sytuacji małżonkowie są w stanie wypomnieć sobie wszystkie niedociągnięcia i rozdmuchać je do gigantycznych rozmiarów. I znowu, każdy kto ma ten staż małżeński dłuższy niż miesiąc miodowy wie, że dobrze przeżyte „niemce” pozwalają przejść na wyższy etap wzajemnego tolerowania się i poznania pozwalający na unikanie podobnych raf w przyszłości. Jeżeli nie da się dobrze wyjść z „niemców” to może być kiepsko z przeszłością takiego związku.

Ten krótki wstęp jest nawiązaniem do sytuacji w Zjednoczonej Prawicy zwanej niegdyś Dobrą Zmianą. Przy czym mówiąc o tym terminie mam na myśli nie tylko polityków koalicji ale również jej elektorat. Sytuacja jest identyczna. Oczywiście musiał polecieć klasyczny korporacyjny tekst: „Nie podoba się? To […]!”. Z drugiej strony lecą długo skrywane żale i pretensje. Aż wreszcie sytuacja doszła do klasycznych „niemców”. Jako doświadczony człowiek przyglądam się temu z zaciekawieniem. Z tajemniczym uśmiechem Mony Lisy czytam teksty oburzonych, którzy się zawiedli i „już nigdy, przenigdy”. Z zaciekawieniem czekam na rozwój sytuacji. Czy zwycięży dojrzałość i ustępstwa czy też szczeniackie myślenie weźmie górę nad poczuciem odpowiedzialności. Wcale się nie oburzam na PJK tak jak wielu dotychczasowych sympatyków, których z s24 znam od wielu lat. Wcale nie uważam, że zwariował i wcale nie uważam, że się nudzi i wymyśla niestworzone rzeczy. Nie jest też dla mnie istotne czy w tym swoim przekonaniu jestem bliski jakiejś prawdy czy jestem w absolutnym błędzie. Dlaczego?

Dlatego, że w przeciwieństwie do zawiedzionych – wspomnianych wyżej - kochanków uważam że cała ta sytuacja jest jak najbardziej zdrowa i pożyteczna. Ostatnich kilka miesięcy świadczą o tym, że związek o nazwie „Dobra Zmiana” wszedł w fazę krytyczną, w której dalsze trwanie jest toksyczne. Wygarnięcie sobie wszystkich skrywanych napięć może być ozdrowieńcze. Może, acz nie musi być. Możliwe, że zamiast ozdrowieńczej nowej atmosfery może to być koniec, tego co do tej pory znaliśmy pod pojęciem Dobrej Zmiany.

Każdy kto pracuje w zespole nad długofalowymi projektami wie z iloma napięciami się to wiąże. Gdy startuje nowy projekt, w zespole, który się dociera to na początku jest entuzjazm. Ale z biegiem czasu, monotonia codziennych stand-up’ów, ciągłe walki o realizacje swojej wizji fragmentu projektu, nad którym się pracuje rodzi napięcia, które można określić w opisowym ujęciu wzajemnych złych relacji: „debil”, „kretyn”, „idiota”, pozostawiając czy ogólnie stosowanych. To oczywiście dotyczy napięć wewnętrznych. A przecież są jeszcze napięcia zewnętrzne, klient, który naciska, zmienia swoje oczekiwania, domaga się ich realizacji „na wczoraj”. No i konkurencja, która jest gotowa podłożyć każdą świnię. Zjednoczona Prawica pracuje na wspólnym projektem już prawie pięć lat. Sporo. Może nastąpić kumulacja złych emocji, która powinna eksplodować ale – oby - możliwie w sposób kontrolowany, tak aby każdy miał czas na refleksję: „no dobra, ale czy zmieniam projekt, czy zostaję?”

Gospodarka głupku! Chciałoby by się przywołać bardzo czytelne hasło wyborcze. Jeżeli poszedłeś do polityki aby się dorobić to […]!. Możliwe, że osiągniesz to, ale nikt o tobie nie będzie pamiętał. Natomiast jeśli powstanie kanał na Mierzei Wiślanej, jeśli zostanie dokończony Baltic Pipe, jeśli ukończony zostanie Centralny Port Komunikacyjny, jeśli uda się stopniowo doprowadzić do powstania Międzymorza, to ci, którzy do tego się przyczynili będą wspominani jak wielcy politycy. Nie zależy ci na tym, to […]!. Jeżeli poszedłeś do polityki i tego nie rozumiesz i swoje osobiste ambicje i zyski postawisz ponad to to […] na zbity pysk! Kury szczać wyprowadzaj a nie mieszaj się do polityki!

Możliwe więc, że koalicja w obecnej formie nie przetrwa. Ale to co jest ciekawe w tej sytuacji, to fakt, że w mediach pojawiło się pojęcie „koalicja” a nie sam PIS. Niby wszyscy to powinni wiedzieć ale nie bardzo to chyba docierało do domeny publicznej. Nowe wybory mogą się przyczynić do tego, że ze stolcami poselskimi lub rządowymi pożegna się jakaś grupa tłustych kotów, które zapomniały o co chodziło na początku. Dokonany zostanie na nich rytualny ubój kartką wyborczą. Może się tak zdarzyć ale wcale nie musi oczywiście. Ale samo „może” otwiera nową drogę dla kolejnej Dobrej Zmiany, może się pojawić kilka wychudzonych walecznych kotów, co może spowodować napływ nowej krwi do obiegu i Dobra Zmiana może może potrwać kolejnych kilka lat. Może też odrodzić się w zupełnie nieoczkiwanej formie ale dla mnie najważniejsze jest to aby kontynuowała to co jest napisane w poprzednim akapicie.

Jeśli mowa o tłustych kotach to nie w sposób nawiązać do „5” dla zwierzaków futurkowych. „5” to w ogóle ulubiona cyfra polityków w ostatnich latach. „5”, ponieważ wszystkich politykom kojarzy się z czasami młodości, co oznaczało najlepszą ocenę w szkole. Gdy do głosu we władzy dojdzie pokolenie uczące się w szkole nie-PRL to programy będą miały „6” w nazwie.

Moje zdanie w tej sprawie? Jako właściciel dwóch kotów podpisuje się pod tym programem. Mówienie, że zakaz hodowli zwierząt na futerka spowoduje, iż ich produkcja odpłynie do Chin i spowoduje załamanie gospodarki Polski jest śmieszny. Jak dla mnie jest raczej dowodem na smarowanie mediów masłem czekoladowym z orzechami przez lobby hodowlane. Miałem kiedyś nieprzyjemność przejeżdżać rowerem w pewnej odległości od takiej fermy. Smród jest niemożliwy na wiele kilometrów. Mieszkanie w pobliżu czegoś takiego jest nie do zniesienia. Hodowla świń nie daje takich efektów. No i psy na łańcuchach. To jest dla mnie absolutny dramat ich widok.

Ustawa zwierzątkowa może przejść do historii jak gęsi, które w Starożytności uratowały Rzym. Okazuje się, że futrzaste zwierzaki mogą poruszyć nawet Izrael i cały świat muzułmański, jest moc jakaś w nich. Zrobiła się niesamowita zadyma polityczna, która może ruszyć z posad fundamenty polityczne w kraju. A po wyborach prezydenckich sytuacja była już taka nijaka. Opadł kurz bitewny i zrobiło się nijak. Nic się na działkach nie działo. Nuda. I taka zupełnie niepolityczna sprawa spowodowała burzę na miarę utraty suwerenności. Zaczęły się tworzyć zupełnie egzotyczne koalicje „od Sasa Do Lasa”. Niesamowite.

Polska to być jednak dziwny kraj. 


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka