Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
248
BLOG

F = m * a

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka Obserwuj notkę 9

Czujecie jak przyspiesza? Czujecie jak zaczyna wgniatać w fotel? Po ostatnim wywiadzie papieża Franciszka, który chce małżeństw cywilnych dla LGBT wcisnęło mnie bardziej w fotel. Na moich oczach zaczyna upadać Watykan, jako odnośnik jedności rzymskich katolików powszechnych. Obawiam się, że jest kwestią krótkiego czasu, że nie będzie tam co zbierać. I pytanie, czy lawendowa mafia powstała od środka, czy została „zaszczepiona” przez iluminatów, którzy wprowadzili wilki do owczarni. Zresztą, jakie to ma znaczenie. Zepsucie będzie miało straszne skutki. Ale może właśnie trzeba upaść aby się podnieść? Coraz częściej myślę o tym co się dzieje w Kościele jako ukrywanej Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.

Czy zastanawialiście się dlaczego iluminaci chcą zabijania nienarodzonych dzieci, chcą śmierci eugenicznej? A jednocześnie są radykalnie przeciwko karze śmierci zbrodniarzom, są za rozluźnieniem kar. Przecież to wydaje się nielogiczne. Przecież biologia i nauka... Wszystko tu taj gra i jest wyrachowane z zimną kalkulacją. Zbrodniarz - generalnie przestępca- w więzieniu może zagłosować (o ile mu nie odbiorą praw obywatelskich). A poczęte dziecko nie ma jeszcze żadnych praw obywatelskich pomimo, że żyje przecież. Oni wiedzą, że w normalnym społeczeństwie nie mają żadnych szans. Ciułają więc wszystkie możliwe głosy wdzięczności. I tyle.

Zaczynam też się coraz bardziej rozczarowywać do polskiej odmiany demokracji. Jestem pewien, że gdyby ona istniała w takiej formie jaką mamy dziś to opozycja doprowadziłaby do zwycięstwa sowietów w roku 1920. Dlaczego tak uważam? Ponieważ w momencie gdy fala zakażeń pandemią zaczęła narastać gwałtownie to premier zwołał spotkanie z liderami ugrupowań politycznych w Sejmie. Można było na tym spotkaniu wypowiedzieć swoje pomysły. Przedstawiciel opozycji zwanej dla żartu nazwanej obywatelską zażądał na tym spotkaniu… likwidacji TVP Info. Ręce i nogi się uginają.


Jak dobrze, że wybory prezydenckie mamy już dawni za sobą, przeprowadzone zostały w najbardziej optymalnym terminie, gdzie nie odbiło się to żadnym zauważalnym wzrostem zachorowań. A przecież opozycja nawoływała do wyborów jesienią. A dziś byłaby jatka. Gdyby udało im się wygrać te wybory to zaczęliby od wywalania dziennikarzy z TVP Info i przywracania „Trójki”. Nie, no wtedy już by nie zamykali TVP Info. Ono wtedy było już „demokratyczne”, czyli ich. Zaczęli by też od przywracania emerytur SB-kom oraz dotacji dla teatrów prowadzonych przez „ich” zwolenników. Pandemia nie zając, poczeka.

Na miejscu tego rządu każdy miałby te same problemy. Za mało respiratorów? Kupmy więcej! A kto będzie je obsługiwał? Może lekarze-politycy, może pielęgniarki-politycy z opozycji by się zgłosili na ochotnika? Wszyscy pospuszczali głowy i skubią połę w marynarce lub nerwowo próbują wygładzić fałdy spódnicy? Za mało testów? Testy dla każdego! A kto je zrobi? Ochotnicy? Koledzy kolegów z opozycji założą DG i zatrudnią imigrantów do ich wykonywania? Ilość, będzie się liczyła ilość. I kasa za jeden test. Niedobrze mi się robi na samą myśl.

Pandemia i jej skutki pokazują jak na tacy, że tam gdzie społeczeństwa są silne, zogranizowane i solidarne tam problem z nią i przestrzeganiem obostrzeń daje lepsze rezultaty. Przez ostatnich kilkadziesiąt lat iluminaci wmawiali społeczeństwom, że państwa i narody nie mają przyszłości, że najgorsze są nacjonalizmy. Tylko, że to było kłamstwo od początku. Człowiek jest istotą stadną, potrzebuje identyfikacji ze stadem. Zamiast nacjonalizmów narodowych i państwowych pojawiła się dwudzielna struktura plemienna. Dwa wzajemnie nienawidzące się plemiona. W całym świecie. W każdym państwie i w każdym narodzie. Ale może właśnie o to chodziło. Może właśnie chodzi o tę antagonizację, aby w pewnym momencie, gdy urosną w siłę uderzyć jednocześnie w całym świecie. Pierwsze próby były nieudane. Ale nie spoczną, tego jestem pewien. Uderzyć, rozbić i przejąć stery. Za wszelką cenę. Potomkowie budowniczych Nowego Człowieka pokazali już nie raz, że życie „mas” nie ma dla nich żadnego znaczenia.

Myślę sobie o czasach, gdy w Europie przetaczały się zarazy. W czasie jednej z takich dołu z wapnem wrzucono zwłoki Mozarta. Nie istniało wówczas coś takiego jak poziom wydolności służby zdrowia. Nie istniała coś takiego jak „cywilizacja tabletki”. Chory? Weź tabletkę i po kłopocie. Na wirusa nie ma tabletki, nie wiadomo czy szczepionka będzie i czy będzie skuteczna. No i kiedy będzie dostępna i kto jej doczeka.

Czy z nami będzie tak samo jak z Mozartem? A któż to wie? Patrzę na wykresy wzrostu ilości zachorowań. W marcu patrzyliśmy na ich wzrost w Chinach. Jeden taki pik na tym wykresie wyglądał wówczas bardzo groźnie. Dziś? Dziś jest zupełnie niewidoczny. A Chinach prawie nie ma wcale zachorowań wedle komunikatów chińskich władz. Jak to się stało? Przecież tam są skupiska ludności olbrzymie. Pandemia powinna tam hulać. A nie hula. Czy Chińczycy wywołali sztuczną panikę, z której nie możemy się otrząsnąć? Będąc państwem totalitarnym mogli przecież ukryć lub „wygenerować fakty”. Bo jedno jest pewne w tej sytuacji. Mieli problem z Hong-Kongiem. Nie radzili sobie z protestami. W grę wchodziło tylko rozwiązanie siłowe. A z tym byłby potem problem. I Wszystko się skończyło nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki. Różdżki zakażonej wirusem.

Bardzo dziwne, bardzo niebezpieczne.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka