Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
790
BLOG

Walenie prętem po klatce

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka Obserwuj notkę 4

Ja rozumiem, że odsetek snujących jakąkolwiek refleksję historyczną dotyczącą nie tylko wielkiej skali państwowej ale i własnych doświadczeń jest niewielki, circa about 25-30%. To pokazują badania socjologiczne ale tego doświadczamy również na sobie i swoich najbliższych. Ale zwykle można mówić o tym w większym odstępie czasu. Rok, pięć lat i więcej. Ale aby partia obywatelska inaczej w ledwie miesiąc dokonała transformacji podobnej do tej gdy ladacznica przemienia się nagle w czystą dziewicę to ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało.

Zastanawiam się do kogo jest to adresowane? Za kogo uważa się odbiorców tego przekazu? Do swego elektoratu rozumiem, wiadomo, mobilizacja. Ale przy spadającym poparciu czy można liczyć na kogoś więcej? Przecież to jest oczekiwanie, że odbiorca jest kompletnym idiotą, mającym wsteczną pamięć na poziomie: „Krycha, co wczoraj było na obiad?”.

W mediach trwa stan wojenny. Za chwilę rozpoczną się internowania. W Białołęce białkują cele. Oporniki w klapach. Można by pomyśleć, ktoś dostał świra. Ale też można też pomyśleć, że ktoś ma poczucie, że może mu zabraknąć czasu i trzeba się bardzo spieszyć.

Zastanawiałem się, czy taka taktyka może być skuteczna. Jak na razie widać, że nie. Ale zastanawiałem się gdzie tu może tkwić logika. Bo nie sądzę aby robili to głupcy, co to, to nie. Miałem różne klisze, które przesuwały mi się przed oczyma ale był to jakiś chaotyczny obraz. Nie bardzo mogłem z tego wyciągnąć jakiś klarowny wniosek. I wczoraj przeczytałem notkę Ufki "Wyginiecie jak dinozaury",

Zgadzałem się z jej treścią ale coś mnie pchało aby obejrzeć wystąpienie Tuska. Opierałem się temu ponieważ uważam go, albo nie, pozostawię to Historii. W końcu jednak posłuchałem głosu wewnętrznego, który mi mówił: „ale co za problem, obejrzysz i nic ci się nie stanie”. „Ok, głosie”. Te wystąpienie znam od dawna. Ale posłuszny wewnętrznej intuicji obejrzałem je bez szemrania do końca, koncentrując się na przekazie. I po obejrzeniu nagle przyszło olśnienie. Wszystko zaczęło się układać jak rozsypane w nieładzie puzzle. Każdy może sobie ten krótki filmik obejrzeć i zastanowić się, jaki jest jego przekaz. Przekaz jest następujący: „my jesteśmy pokojem, oni niosą wojnę, oni niosą zagładę, samozagładę”. I wtedy wysunął mi się następny slajd: „zgoda buduje”, „bezpieczeństwo”. Wielokrotnie powtarzano slogan ”bezpieczeństwo to my, oni to wojna domowa”. I o to właśnie chodzi.

Jak udowodnić ten przekaz? Zaprzyjaźnione media! Dużo „zaprzyjaźnionych mediów”! Histeria, zagrożenie, wojna domowa. Dużo tego, wszędzie gdzie się da. Jazgot. Walenie prętem po klatce. To jest taktyka terrorystów. Nie damy wam spokoju dopóki nas nie zaakceptujecie. Będziemy was straszyć dzień i noc. W gazetach, w TV, na ekranach monitorów w podmiejskich kolejkach, w metrze. Wszędzie. Walenie prętem po klatce. Będziemy pisać, o spadającym poparciu, Prezydenta, rządu, Kaczora. O zamachu, o zagrożeniu demokracji. Kani Krysia chcąc zobaczyć jakie są przepisy na święta w piśmie babskim? Walenie prętem po klatce. Mały Janek chce poczytać o Lewandowskim? Obok będzie stosowany ładunek wybuchowy. Walenie prętem po klatce. Pani Wiesia nie wie w co się modnie ubrać? To sięga po kolorowe pismo niemieckiego wydawcy, a tam też czai się na nią zamach stanu. Wszędzie walenie prętem po klatce.

I następna klisza. Donald „Mojżesz” Tusk! Tak go określali ludzie z jego bezpośredniego otoczenia. Ten, przed którym rozstępują się wody. Ten, który przeprowadza suchą nogą wybrańców. Ten, który ucisza wody i każe im powrócić na swoje miejsce. On może tę burzę w szklance wody uciszyć. Ten, który może spowodować, że wreszcie nastąpi cisza, że już nikt nie będzie walił prętem po klatce.

Nikt na dłuższą metę nie wytrzyma takiego walenia prętem po klatce. Przeciętny zjadacz chleba po dłuższym czasie wpadnie w syndrom sztokholmski. Zacznie stawać po stronie tych, którzy ciągle walą prętem po klatce. Kto pamięta stan wojenny ten pewnie pamięta TV reżimu komunistycznego w listopadzie i grudniu przed 13.XII.1981. To było jedno ciągle walenie prętem po klatce. Ilu zostało z wielkiego narodowego ruchu po 13.XII? Garstki.

Co to za problem przegrać wybory? W demokracjach jest to naturalny stan. Wykopanie nieudaczników, zmiana strategii, analiza błędów, korekty postępowania. Alleluja i do przodu. Następne wybory nasze. Nic się nie skończyło.

Natomiast tu jest pośpiech jakby coś mogło się wydarzyć już jutro lub pojutrze i za wszelką cenę należy nie dopuścić do tego. Jakby te cztery lata oznaczały jakąś nieskończoność, jakąś potępieńczą otchłań.

A co na ja to, tak osobiście? Stopery do uszu. Różaniec do ręki. Spokój.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka