Czarne dni idą dla naszego biednego kraju. Oto nieutulone w żalu sieroty po Rose Luxemburg, które jeszcze jakiś czas temu wyrażały pragnienie aby włączyć nasz biedny kraj do Bundesrepublik, przerażone widmem czterech lat na głodzie władzy wyszły w „niebieskim marszu” na ulice. Źle się dzieje, bo nie szli z różowymi flagami i bez czekoladowego morzeła. Nikt nie założył koszulki z napisem „Jestem lemingiem”. Nie było wesoło i radośnie jak przez ostatnich osiem lat. Musi być u nich tragicznie krucho i bieda zaglądać w oczy skoro sięgnęli po flagę biało-czerwoną. Jak jakieś pisiory, narodowcy albo kibole. Takiego nazizmu u nich nigdy nie było. A przecież to jest sekta brukselska ze szczególnym udziałem sekty niemieckiej.
Dzisiejsza demonstracja starych wypasionych na władzy kotów z wszytymi nowymi nieużywanymi jeszcze cnotami była zjawiskowo bardzo interesująca. Pojawiają się nowe idee. Oto jeden z mówców powiedział ni mniej nie więcej, że „Większość nie może być dyktatorem, nie może dyktować swojego sposobu myślenia.”.
Pierwsza rzecz, która się narzuca i jest zupełnie kardynalna: a kto wam zabrania myśleć? Kto wam zabrania to myślenie artykułować? Nie róbcie z siebie ofiar bo jeszcze niedawno byliście butni jak oprawcy. Macie przecież swoje zaprzyjaźnione media, które będą nas walić prętem po klatce. Natomiast macie przez najbliższe cztery lata długich dni i nocy do rozmyślania.
Nie należy jednak lekceważyć tego. Tak będzie w najbliższym czasie wyglądać propaganda. Ona będzie implementowana masowo w przestrzeń publiczną jak kod do komputerów.
Wróćmy do pierwszej części tego zdania, do przecinka. „Większość nie może być dyktatorem”. No jak nie? Czyżby to miało znaczyć, że to czego do tej pory nas uczono w elementarnej matematyce odchodzi w przeszłość? „Dosyć dyktatury nierówności w matematyce!” Nowy Lenin stanął na skrzynce od kartofli i wieszczy koniec naszej cywilizacji. Wszystko co było na plus zmieni się na minus. I odwrotnie. Może jeszcze pojawią się plusy dodatnie i plusy ujemnie?
Albo weźmy taki sport i pierwszą z brzegu piłkę nożną. Pytanie jakie się nasuwa brzmi: ile więcej bramek trzeba będzie strzelić aby wygrać mecz z Niemcami? Gary Lineker już dawno temu odkrył swoje prawo: „futbol to jest taka gra, gdzie gra 22 zawodników a i tak ostatecznie wygrywają Niemcy”. Tak było do czasu gdy obwiązywała tradycyjna matematyka, że aby z nimi wygrać trzeba było strzelić o jedną bramkę więcej. To jak będzie teraz według nowej leninowskiej teorii relacji większościowej? O dwie lub trzy więcej? Inaczej jest remis albo wygrana Niemców? A co z kornerami na polu przeciwników niemieckiej drużyny? Trzy rogi, jedenastka?
A jak miałby wyglądać głosowania w Sejmie? Większością leninowską czy tradycyjną? Bo do tej pory wystarczyło mieć jeden głos więcej. Jeżeli chodzi o nierówności typu leninowskiego to z historii bowiem wiadomo, że w Rosji przed Rewolucją Październikową były dwie grupy rywalizujące o władzę: mieńszewicy (po rosyjsku mniejszościowcy) i bolszewicy (po rosyjsku większościowcy). Z nierówności leninowskiej było wiadome, że mieńszewicy byli większością podczas gdy bolszewicy byli w mniejszości. No ni jak nie wychodzi aby wygrać wybory nie mówiąc nawet o wygraniu chociażby jednego głosowania w Dumie. Wobec tego bolszewicy zrobili omamili wizjami marynarzy floty wojennej w Kronsztadzie i było po caracie. Potem wygrywali już wszystkie wybory bez problemu. Gdy już marzynarze zrobili swoje i zaczęli sie domagać tego co im wmawiano przed rewolucją to Feliks Edmundowicz Dzierżyński posłał na nich oddziały zaporowe, które miały rozkaz strzelać w plecy ewentualnie wycofujacym się.
Jak będzie teraz? Stawiam na to, że nagle lumpenproletariat zacznie masowo wygrywać w toto-lotka.
Ale dosyć żartów. Ten fragment o większości jest bardzo groźny. Już to przerabialiśmy w okresie „25 lat ich wolności”. Mechanizm jest banalnie prosty. Musimy tylko zbudować model pojęciowy. Generalnie są dwie grupy aktorów na scenie: „Aryjczycy” kojarzeni z establishmentem starej władzy oraz „Żydzi”, czyli cała reszta. „Aryjczykiem” można było zostać na dwa sposoby. Pierwszy – z urodzenia lub dziedziczenia, drugi – przez oplucie „Żyda”. Gra wyglądała przez ostatnie lata „ich wolności” tak. Gdy „Aryjczycy” są odsunięci od władzy to lansują taki oto mem: „demokracja wyraża się stosunkiem do mniejszości”. Chodziło o to aby ich hołubić i dawać fory jak dzieciom specjalnej troski. Towarzyszyła temu propaganda „prześladowanych” mniejszości seksualnych (obecnie miejsce mniejszości seksualnych zajęli uchodźcy islamscy). „Żydzi” byli pokazywani jako zakały oświeconego świata. Natomiast gdy „Aryjczycy” byli górą to mem był taki: „a teraz drogie dzieci pocałujcie nas w dupę. Trzeba było wygrać wybory”. Koniec gry. A bym był zapomniał. "Wyginiecie jak dinozaury" miałoby być ostatecznym rozwiązaniem gry.
Jeżeli ktoś chce się na to nabrać i wrócić pokornie jak maltretowana żona do męża alkoholika i zwyrodnialca to jego wybór.
Jednak na tej demonstracji najlepszy był Rysiek z Klanu. Rysiek nakręcił się tak, że chciałby aby nagle pojawiły się suki milicyjne, nagle w poprzek ulicy stanęło ZOMO. Oczami wyobraźni widział siebie już na Mostowskich przykutego kajdankami do kaloryfera. Prosił aby go spałowali w komisariacie na ul. Jezuickiej. Domagał się: zdelegalizujcie nas! Wsadźcie do suk milicyjnych i internujcie nas. Prosimy! Domagamy się! Plizzz! Plizzzz!
Nic z tego. Nie przyjechała żadna polewaczka z niebieskim atramentem.
Inne tematy w dziale Polityka