Wielkimi krokami zbliża się dzień upadku płotu.
Tego płotu, który przeskoczył Wałęsę. Dokładnie tak jak napisałem. Ten płot go przeskoczył. Dziś zaniedbany i gnijący lada dzień rozpadnie się w proch.
Jak to się stało, że w tym miejscu, który był tym historycznym skokiem płotu przez Wałęsę nie stoi żadna tablica upamiętniająca? Jak to się stało, że nie jest on odnawiany co roku złotą farbą (bo jakżeby inaczej)? Jest lotnisko Wałęsy a nie wiadomo gdzie jest ten płot, który go przeskoczył. Takie miejsce powinno być miejscem specjalnej troski. A nie jest. I to mnie bardzo dziwi. To mnie bardzo zastanawia.
Dziś widziałem tego pyszniącego się człowieka, gdy straszył, że wojną domową. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla.
Wdziałem i słyszałem grzmiącego na Prezydenta, który brak rozliczenia oprawców Grudnia’70 nazwał po imieniu. Czemuż to Lechu masz pretensje do Prezydenta Dudy a nie do siebie? Przecież to jest prawda. To potwierdzają stoczniowcy, którzy pamiętają. Przecież to na tobie ciążył ten obowiązek doprowadzenia do ukarania zbrodniarzy. Ciebie stoczniowcy wybraki swoim prezydentem. Nosili cię na rękach. Miałeś wszystko aby doprowadzić to do sprawiedliwego finału. Zapomniałeś o nich. Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta.
No i koniecznie oddaj te papiery, które wziąłeś z UOP-u. To jest ten moment zwrotny, po którym przestałeś być dla mnie człowiekiem z żelaza. Zostałeś marnym człowiekiem ze styropianu.
Po ludzku rzecz ujmując to bardzo przykre widzieć człowieka upadłego, niezdolnego do refleksji nad sobą. Owładniętego pychą. Chorobliwie zazdrosnego o samego siebie. Zakochanego w sobie po uszy.
Uchowaj mnie Panie od tego.
Inne tematy w dziale Polityka