Jak ważne jest w języku każde słowo i znaczenie, które ono niesie. Ta refleksja nasunęła mi się po lekturze „dekalogu opozycjonisty” umieszczonym w lewicowym tygodniku „Polityka”. W jednym z przykazań tego dekalogu małym druczkiem wypisane jest jedno bardzo istotne zdanie: „Język jest kluczem”. Wytłuściłem to zadnie z premedytacją aby nie umknęło uwadze. Bo też ten „dekalog” jest po prostu manipulacją. Pomija, „zapomina” fakty, inne znane od dawna odkrywa jakby to było wynalezienie koła. Ma po prostu zwodzić. Jaka religia, taki dekalog.
Pomijając jednak wszystkie jego aspekty jest to bardzo interesujący tekst poznawczo, przy którym stawiam sobie pytanie: dlaczego redakcja osiem lat temu nie napisała dekalogu Tuska, dekalogu „podwyższonych standardów”. W kontekście późniejszych wywodów w tym tekście można zapytać, dlaczego milcząco przyjmowali socjopatologię Tuska, który patrząc prosto w kamery potrafił powiedzieć bez zmrużenia oka wszystko aby tylko przetrwać do jutra. Dlaczego? Dlatego, że im się to opłacało. Tusk wprowadzał ich w taki trans, przy którym myśleli, że „zawsze będzie tak jak kiedyś było”. I że będzie to trwało do końca świata i jeden dzień dłużej.
Już po kilku pierwszych wersetach tego tekstu – zdjęcie traktuje też jako przekaz niosący tysiące słów – mam pierwszy dysonans poznawczy. Dlatego, że przykazania tego laickiego dekalogu, pod którym podpisała się redakcja, odwołują się do eksperta w waszyngtońskim instytucie „Konfliktu bez przemocy”. Ok, bez przemocy to bez przemocy. Tylko po co umieszcza się zdjęcie zaciśniętej pięści przebijającej ścianę? To jest symbol braku przemocy? Czy można przebić zaciśniętą pięścią ścianę, nie używając przemocy? Język jest kluczem od pierwszego akapitu ze zdjęciem.
Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym przykazaniom tego dekalogu. Właściwie ten ich dekalog to jest momentami publiczna spowiedź lewicy ze śmiertelnego grzechu w ich religii, czyli z utraty raz zdobytej władzy, której nie mieli prawa nigdy oddać. I to jakiej utraty. Na wszystkich polach.
Ale do rzeczy.
Spróbuj odzyskać język patriotyzmu
Biedna lewica. W ujęciu redakcji patriotyzm został jej zabrany. Redakcja pisze, że milcząco akceptowali ten stan. Jak milcząco? A redaktor naczelny „Polityki”, Baczyński to nie był aby twarzą „patriotycznej” manifestacji z czekoladowym morzełem i pod różowymi flagami? Na biało-czerwony kolor mieli alergię. Tylko pospólstwo nosi te flagi. No jakżeby oświeceni mogli tak samo robić.
Wiec nie ma mowy o milczącej akceptacji. To była wroga akceptacja odmiennego, różowego „patriotyzmu”. A oni marzą o patriotyzmie niemieckim lub amerykańskim. Aby tylko nie polski. Może być sowiecki, amerykański ale nie polski. Dalej już jest publiczne przyznanie się do grzechów. Że nikt nie zbudował patriotyzmu opartego na obywatelskim nonkonformizmie (ło matko, czy to coś ma wspólnego z platformą obywatelską?). Drogi czytelniku, czy pomyślałbyś, jeszcze rok temu, aby z łam tego tygodnika wyszło takie zdanie: „W wolnym demokratycznym kraju obywatele muszą rozumieć i czuć, że patriotyzm to jest konstytucyjna praworządność”. Nie bardzo rozumiem dlaczego mają „rozumieć i czuć”. A takiej Anglii w ogóle nie ma wcale konstytucji. Ale powiedz Anglikowi, że u nich nie ma demokracji.
Twórz media niezależne
No nie. Petru lata po wszystkich telewizjach od rana do nocy aż mu się plątek jęzoli. To mu wyjdzie Ribikoń, a to święto sześciu Króli. Gdyby to porównywać do nocy stanu wojennego pod zieloną WRON-ą to prawie tak jakby internowani ludzi z krajówki „Solidarności” mieli swój program w telewizyjnym Studio Bunkier. Nie róbcie jaj z poważnych spraw.
Miej swój własny program pozytywny
Proszę zwrócić uwagę w tym punkcie na jedno tylko zdanie. Napisali je kosmici z redakcji, którzy kilka dni temu wylądowali w redakcji: „W Polsce obywatelom również przysługuje inicjatywa ustawodawcza”. Kosmici z redakcji nie wiedzą, ile poprzednia władza tych referendów wrzuciła do kosza. Bo nie były z „naszości”.
Nawołuj do międzynarodowych reakcji
W prostych żołnierskich słowach, bez eufemizmów: „Nawołuj do zdrady swego kraju”. Przekaz do maminsynków, którzy nie potrafią w równej walce wygrać wyborów. Bez wsparcia medialnego. Bez obcej interwencji. Są maluśkimi Radkami w krótkich porciętach.
Stwórz ranking osób, które Twoim zdaniem niszczą demokrację i państwo prawa
A jakaż był raban jak powstał analogiczny Red Alert. Robili dokładanie to samo, tylko w drugą stronę. Jakież faszyzmy za to leciały. A tu się okazuje, że można i trzeba i należy. Zdaje się, ze otworzyliście puszkę Pandory. To się nie zdziwcie.
Stwórz listę oczekiwań
Taki krótki cytat: „kiedy rząd przestanie kontrolować publiczne media i niszczyć krytyczne media prywatne”. I pytanie do niego. Czy redakcja prywatnego wydawnictwa wydrukowała ten dekalog w jakieś podziemnej drukarni na powielaczu sitowym? Nie? A to dziwne. Nikt wam maminsynki nie zabierze zabawek z waszej piaskownicy. Wasza obecność w przestrzeni publicznej jest zaprzeczeniem tego wszystkiego co próbujecie zrobić. Stańcie do równej walki politycznej, jeżeli was a takie wyzwanie stać.
Podpisuj petycje
Jest wstrząsająco: „bierz udział w bojkotach i strajkach”. A gdzież będziecie strajkować? 80 rok nie wróci. Wielkie zakłady zlikwidowane, robotnicy nie dadzą się nabrać oszustom kolejny raz. Daliśmy się ograć w 80-tych latach jak dzieci. Drugi raz tego samego błędu nie popełnimy. Nie damy się nabrać na wasze „nawrócenia”. One się bardzo szybko skończyły wraz przejęciem władzy.
Noś emblematy oporu
„Noś znaczek „Zdrajca narodowy””. I to jest świetny pomysł. Popieram absolutnie. Noście duże znaczki. Albo wypisujecie to wielkimi literami na T-shirt’ach. Od razy będzie widać z kim ma się do czynienia. Ten gościu z waszyngtońskiego instytutu to jest żartownmiś. Ale jaja z was zrobił. Za darmo czy na fakturę? Tak z ciekawości.
Bierz udział w budowaniu instytucji obywatelskich
„Wszystkie ruchy, które odniosły sukces, były na ogół niesłychanie sprawne w zbieraniu funduszy. Przykładem choćby Solidarność.”. To już „S” nie jest be? Już nie trzeba sprzedawać na aukcji swoich legitymacji? Już nie trzeba przepraszać za „S”? Tęsknica z utraconą władzą nad duszami ludzkimi nie daje żyć, prawda? Widać z kilkunastu wiorst bez lunety.
Skoro nie w każdej sprawie możemy liczyć na referendum, zorganizujmy się w Interneci
Cytat: „Przeprowadźmy w sieci rodzaj powszechnych wyborów do jakiegoś (podkreślenie moje) komitetu koordynacyjnego obywatelski ruchu obrony demokracji”. Kto będzie wybierał do tego komitetu? A kto będzie liczył głosy? PKW? To już agencje badania opnii publicznej się nie nadają?
Na zakończenie należy sobie postawić pytanie: a cóż to się stało, że towarzystwo, które na dźwięk słowa religia dostawało gęsiej skórki nagle zapragnęło sobie pójść na górę Synaj (czytaj: do Waszyngtonu) aby odebrać nowe, nieużywane kamienne tablice z napisanym na zamówienie dekalogiem? Dla władzy, panie, dla utraconej władzy.
Inne tematy w dziale Polityka