Wybory w Stanach jeszcze ho!, ho! A pan Budka bęc z pokłonami do pana elektora. Co prawda „postępowe” media już ogłosiły zwycięstwo swego protegowanego i na zasadzie faktu medialnego tzw. zwycięscy otwierają szampany.
Spieszą się i mają powód. Nie "medialnie" się boją, gdyż jeśli prawdą jest, iż wybory zostały ustawione to należy czym prędzej jak największą rzeszę stronników obecnego prezydenta przekonać, że już pozamiatane, gdyż jeśli prawdą jest, iż wybory zostały ustawione to może być mało ciekawie, wszak chodzi o nadal, aktualnie urzędującego Prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie watażki z Pcimia Dolnego lecz osoby dysponującej narzędziami nie tylko do przeprowadzenia śledztwa przez podległe mu w dalszym ciągu służby administracyjne, jawne i niejawne, dysponującego narzędziami do wyegzekwowania poszanowania prawa, a w przypadku oporu – do wyprowadzenia armii na ulice, po ogłoszeniu stanu wyjątkowego.
Że niby Prezydent nie może, albo się wstydzi? Nie mam na uwadze naszego pana Prezydenta, lecz Prezydenta USA, który nie musi się radzić Pani Zofii, ani obawiać pana Budki.
Piszę o faktach medialnych w trybie przypuszczającym, albowiem jak mi zwrócił uwagę jeden z blogerów w mojej wczorajszej notce (https://www.salon24.pl/u/apoloniusz/1090206,czy-wlasnie-jestesmy-swiatkami-smierci-naszej-cywilizacji) pewności nie mam, ale rację mogę mieć, co się niebawem okaże.
Warto zwrócić uwagę ( jeśli prawdą jest, iż wybory zostały ustawione), iż w istocie chodziłoby ni mniej ni więcej, a o pozbawienie prezydenta urzędu prezydenta, i ostatnim takim przypadkiem był zamach na JFK w Dallas. Ponadto, warto sobie przypomnieć - jaką wagę ma oszustwo wyborcze - na przykładzie afery „Golden Gate” w wykonaniu Nixona, który sam zrezygnował bojąc się infamii. Co prawda wówczas strony były zmienione miejscami więc Nixon musiał(!) odpuścić.
Więc wracając do naszych baranów ( jeśli prawdą jest, iż wybory zostały ustawione) to można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, iż w pozostałym jeszcze prezydentowi Trumpowi czasie na urzędzie, zdarzyć się może bardzo wiele, więc pośpiech do rozpowszechniania faktu medialnego o jego przegranej nie jest pozbawiony uroku i wcale bym się nie zdziwił, iż może się okazać, że prawdziwy wybór dopiero przed mieszkańcami Stanów Zjednoczonych.
