Maciej Eckardt Maciej Eckardt
3770
BLOG

Dziennikarskie "gównoburze"

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 206

W mediach gównoburza po przypadkowym spotkaniu byłej premier Beaty Szydło z gangsterami, obok których przechodziła, odwiedzając siedzibę społecznego komitetu w Rytlu w sierpniu 2017.  

Gównoburze w polskich mediach to normalka. Jedno gówno skończy rozdrabniać jakaś stacja, druga łapie następne i włącza swoją wirówkę. Taka polska dziennikarska spécialité. Od gówna do gówna.  

W przypadku Szydło TVN nie poszedł jednak po bandzie. On tę bandę staranował. Bezpardonowo i rozmyślnie. Skąd wiem? Ano dlatego, że w tamtym czasie po nawałnicy pracowałem w społecznym komitecie w Rytlu i wiem jak wyglądała wizyta Szydło i Macierewicza.  

A było tak. Obudzony skalą dramatu rząd w końcu pofatygował się do Rytla. Musiał siłą rzeczy zajrzeć do naszej siedziby, która mieściła się w domu kultury. Zajrzała więc pani premier, gdzie grzecznie się ze wszystkimi przywitała. Traf chciał, że także z bohaterami TVN-wskiego "Superwizjera". Uczyniła to jednak bez jakiejkolwiek wylewności.  

Zdecydowanie wylewniej zrobił to Macierewicz. To fakt, ale on już tak ma. Gdyby mógł, robiłby za prawicowego niedźwiedzia na Krupówkach i wyściskał każdego, kto okaże mu zainteresowanie. To nie jest grzech, niemniej w polityce to poważny mankament. Tak czy siak, było to jednak spotkanie przypadkowe. 

Sugerowanie w sensacyjno-konfidencjonalnym tonie przez TVN, że spotkanie w Rytlu było zaplanowane i świadczy o związkach PiS-u z przestępcami, urąga w tym przypadku elementarnej logice. Jest także obrazą dla rozumu, ale przede wszystkim obraża widzów TVN, których stacja potraktowała jak idiotów. Jest także zwykłym skurwysyństwem. 

Ci, co mnie znają wiedzą, że PiS to nie jest moja bajka. Jest to partia przypominająca skład kolonialny, w którym jest wszystko co potrzebne na zasadzie mydło i powidło. Od gospodarki po aksjologię. Nie przepadam za czymś takim. Niemniej sugerowanie, że PiS to mafia jest zwykłą aberracją. Ale w sumie nie mój cyrk, nie moje małpy. Niech się sami bronią. 

Ja napisałem jak było, widząc co się zaczyna dziać koło tej sprawy. A wszystkim prawicowo-rządowym dziennikarzom, drącym teraz z oburzenia papy przypominam, że onegdaj jak TVN dzisiaj piali i szczytowali, kiedy wyszperano zdjęcie Bronisława Komorowskiego z premiery filmu "Bitwa Warszawska", na którym przypadkowo dał się sfotografować z gangsterami afery SKOK-u Wołomin. Ot, Kali ukraść krowę. 

Jesteście po jednych pieniądzach. Wy, dziennikarze. Nie wszyscy rzecz jasna. Są wyjątki. Ale wszyscy pływacie w gównie. Tym gównem się bawicie, rzucacie i w nim rzeźbicie. Gdyby telewizję można było czuć, nikt przy zdrowych zmysłach by jej nie oglądał. Tak to wygląda. Niestety, nie da się tego telewizyjnego gówna spuścić w klozecie. Taka jest różnica między nim, a prawdziwym gównem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura