Maciej Eckardt Maciej Eckardt
37
BLOG

Jaja Piskorskiego

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 4

Celem moich spotkań zaplanowanych na wrzesień i październik jest upewnienie się, że potrafię komunikować się skutecznie z Polakami. Że to, co mówię, mówię w sposób, który jest zrozumiały – stwierdził w wywiadzie dla Rzepy Andrzej Olechowski. Dla jasności wywodu skonkretyzował target, ku któremu kieruje ofertę – Gdybym się zdecydował kandydować, wówczas zwrócę się do partii politycznych o poparcie. (…) Na pewno zwrócę się do SLD i PO. Końcówkę rozmowy, a propos pytania o image salonowca, skwitował rzadkiej urody stwierdzeniem – Życie tak się ułożyło, że mogę się poruszać w salonach, a nie w stodole czy oborze. Prawda, że pięknie powiedziane?

Z dalekiej Hiszpanii obserwowałem operację medialną pn. „Olechowski na prezydenta, SD do Sejmu!”. Sącząc znakomite andaluzyjskie wino, z zaciekawieniem łypałem (ach ta telewizja satelitarna) na procedurę odgrzewania zjełczałego kotleta w postaci Stronnictwa Demokratycznego, za pichcenie którego wziął się Paweł Piskorski – polityk sprawny, rzutki i geszefciarski, co ma swoje znaczenie, bo target do którego uderza Piskorski geszefciarzy lubi. Wprawdzie sondaże mocno przytrzymały na starcie najnowszą zabawkę Piskorskiego (raptem 1 proc. poparcia), ale przecież nie o żniwa teraz chodzi, a jeno o zasiew. Sieją zatem Piskorski z Olechowskim, Filar z Lisem i Widackim, a także służby dawne i niedawne. Ile kwintali głosów uda im się wyciągnąć z hektara elektoratu dzisiaj nie wiadomo, ale wydaje mi się, w zależności od sytuacji, że między 2-5 proc., przynajmniej w wyborach samorządowych. W prezydenckich znacznie więcej.

To nie jest dobra wiadomość dla PO i SLD. Bezceremonialna zapowiedź Olechowskiego, że wejdzie między opłotki tych właśnie partii pokazuje, że sentymentów w tej walce nie będzie. O ile nie uda się ukatrupić medialnie Piskorskiego (dawne niejasne sprawy majątkowe) projekt reanimacji SD, jako platformy dla części establishmentu PRL, sierot po Unii Wolności, drobnego biznesu, wszelkich dawnych służb oraz wszystkich tych, którzy wypatrując liberalnej lewicy, nie znajdują takowej na scenie politycznej, może okazać się umiarkowanie udany. Tym bardziej, że kasy nie zabraknie, a zrozumiałe zainteresowanie mediów i osobista determinacja Piskorskiego, by dokonać dintojry na dawnych towarzyszach partyjnych, będą wystarczającą motywacją do politycznej orki. A że urażona ambicja i chęć zemsty, to siły zdolne w polityce wiele zdziałać, nikogo przekonywać nie trzeba. Przykładów na to historia dostarcza aż nadto.

Przybył zatem Platformie niewygodny przeciwnik. Póki co, jeszcze słaby i rachityczny. Będzie jednak upierdliwy i bezczelny. Nie ma nic do stracenia (kasę wykłada w końcu SD), a sporo do zyskania. Będzie miał sporo rozpoznawalnych nazwisk (wszystko jedno w jakim kontekście), giętki pijarowsko program, błogosławieństwo części salonów oraz sympatię kilku wpływowych mediów, premię za oryginalność i tubalnego Olechowskiego, który jako mistrz ściemy i ogólnego wrażenia, będzie mamił intelektualnie spore połacie lewicowo-liberalnego elektoratu, który będzie miał teraz nielichą zagwozdkę, na kogo oddać głos. Czy na – co by nie powiedzieć – komunikatywnego i bezpośredniego Tuska, baryłowatego i nudnego jak flaki z olejem Szmajdzińskiego, czy też nobliwego Olechowskiego, karcącego rząd za brak obiecanej modernizacji państwa i upartyjnienie jego struktur?

Silna pozycja Olechowskiego, co warto podkreślić, nie jest dobrą wiadomością dla Lecha Kaczyńskiego. Choć jego wejście do gry oznacza młóckę w obszarach politycznie odległych od obecnego prezydenta, to jednak nieszczęśliwy splot okoliczności może sprawić, że druga tura przypadnie właśnie Olechowskiemu, a tego Pałac Prezydencki życzyłby sobie w najmniejszym stopniu, bo oznaczałoby to pożegnanie z planami na reelekcję. Zatem: Olechowski tak – jego zbyt dobry wynik nie. Pomóc w tym może sam Olechowski, który skromnością nie grzeszy, a pycha nazbyt często bierze u niego górę, a tego elektorat, także liberalny, za bardzo nie lubi. Ale może właśnie na tym polega specyficzny urok Olechowskiego, na którego ludzie głosują, pomimo jego nazbyt bezpośrednich bon-motów.

Podsumowując, cały ten pomysł na defibrylację SD i pompowanie Olechowskiego, to nic innego jak stara poczciwa polityczna wydmuszka. Zanim zainteresowany się zorientuje, co ma w kobiałce, zapłaci jak za prawdziwe jajo w pierwszym gatunku. Ale czyż właśnie na robieniu jaj, pardon – wydmuszek, nie polega między innymi polityka?


Przeczytaj także: Piękni panowie i piękne panie

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka