Maciej Eckardt Maciej Eckardt
63
BLOG

Czy PiS odbiera tlen Radiu Maryja?

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 16

Instytucje ojca Rydzyka są od dwóch lat szykanowane przez obecny rząd, w związku z tym wspieranie partii Jarosława Kaczyńskiego leży w żywotnym interesie środowisk radiomaryjnych – stwierdził dla „Rzeczpospolitej” Ryszard Czarnecki. Wypowiedź ta jest pokłosiem komentarzy, które pojawiły się po wywiadzie, jakiego „Rzepie” udzielił Jerzy Robert Nowak, w którym bez zbędnych sentymentów „przejechał się” po liderach PiS-u. Zrobił się z tego uroczy rejwach, bo Nowak, słusznie czy niesłusznie, uważany za forpocztę środowiska skupionego wokół Radia Maryja, jest wyrazicielem ważnego dla PiS-u targetu, który ma konkretną, przeliczalną (także w gotówce, patrz subwencja wyborcza i partyjna) wartość wyborczą.

Wypowiedź Ryszarda Czarneckiego, skądinąd wnikliwego obserwatora politycznego, grzeszy, niestety, pychą i pewnością siebie. Nie czas i miejsce zagłębiać się tutaj, co jest owym „żywotnym interesem środowisk radiomaryjnych”, ale z pewnością nie jest nim, jak chce Ryszard Czarnecki, wspieranie partii Jarosława Kaczyńskiego. Z różnych względów zresztą, poczynając od sprawy najważniejszej, a więc rodzaju misji, które zasadniczo różnią te dwie instytucje, po wizję ładu społeczno-politycznego, który choć w wielu aspektach zbieżny, nie jest tożsamy i tożsamy nie będzie.

PiS jest partią polityczną, środowisko Radia Maryja – wspólnotą. Przewaga tej drugiej, poza przestrzenią parlamentarną, jest przygniatająca, zarówno co do rozmachu działania, jak i sfer życia, które obejmuje swoim zasięgiem. Przygniata też Prawo i Sprawiedliwość siłą oddziaływania, bezinteresownością i zaangażowaniem swoich „wyznawców”, co widać szczególnie mocno w momentach ważnych dla nich wydarzeń, a także wyborów parlamentarnych. Tam nie ma partyjnego wyścigu szczurów i wzajemnego wycinania się, tam jest zadanie do wykonania w interesie wyznawanych wartości, które na pewnym etapie egzemplifikowało Prawo i Sprawiedliwość.

Wypowiedź Ryszarda Czarneckiego jest charakterystyczna dla tej części PiS-u, która uważa, że Radio Maryja i „Rydzyk” skazani są na popieranie partii Jarosława Kaczyńskiego, bo nie mają żadnej innej alternatywy. Otóż, kierując się doświadczeniem, a także jako taką znajomością środowiska RM, uśmiecham się do naiwnych planów wielkich spin doktorów, którzy wierzą, że wezmą „Rydzyka” za uzdę i przytwierdzą do kulbaki jego środowisko. Świadczy to tylko o niezrozumieniu tego, czym jest środowisko RM, którego tak naprawdę nikt jeszcze wnikliwie nie opisał, a co najwyżej „liznął” na podstawie powierzchownych obserwacji.

W interesie Prawa i Sprawiedliwości jest konsekwentne spychanie środowiska RM na pozycje skrajne. W taktyce PiS-u „Rydzyk” nigdy nie powinien wyjść z głębokiego prawicowego narożnika, gdyż tylko tam będzie „jadł z pisowskiej ręki” i politycznie żyrował konkretne polityczne scenariusze. Dlatego czynienie ze środowiska RM trwałego ortodoksyjnego skrzydła PiS jest konsekwentnie wcielaną w życie koncepcją, dzięki której Prawo i Sprawiedliwość zamierza dzierżyć rząd dusz na prawicy. Na tak obraną taktykę nie ma co się obrażać, bo to rzecz w polityce normalna i oczywista. Obruszać się można najwyżej na to, że ktoś próbuje dorabiać do tego szczytną ideologię, gdzie słowo „Polska” odmieniane jest przez wszystkie możliwe przypadki. A z tym mamy do czynienia.

Swoim działaniem Prawo i Sprawiedliwość odbiera tlen środowisku RM, próbując kanalizować jego obecność w przestrzeni publicznej, dając wymownie do zrozumienia, że dzięki PiS-owi RM ulega procesowi cywilizowania. Wbrew pozorom jednak, to PiS jest bardziej ortodoksyjny i mniej elastyczny od RM. Stąd każda forma działań niezależnych i alternatywnych ze strony środowiska RM zapala czerwone lampki na pulpicie partyjnego mainstreamu, bo oznacza po prostu kłopoty. Liczba inicjatyw podejmowanych w kręgu RM wskazuje, paradoksalnie, że to tam jest żywotność i rzutkość w kontaktach z nowoczesnym światem, to tam się bardziej rozumie, czym jest nowoczesna komunikacja, inwestowanie w wiedzę i w kapitał ludzki, w innowacyjność i nowe technologie. Kładąc to wszystko na szali, nietrudno przewidzieć, po czyjej stronie jest potencjał.

Środowisko RM, wbrew pozorom, posiada zdolność łamania barier. Nie musi być skazane na polityczną substytucję Prawa i Sprawiedliwości, bo dzięki pragmatycznej ekspansji w obszary, w których niezdolne są poruszać się partie polityczne, środowisko to ma otwarte pole do rozmów, inspirowania i zawierania różnego rodzaju sojuszy. Poza przestrzenią lewicową i ortodoksyjnie liberalną (w sensie aksjologicznym), może doskonale prowadzić dialog w wieloma partnerami, nie tracąc nic ze swojej wyrazistości, czy jak kto woli, oryginalności. Ma to środowisko – parafrazując znane polityczne pojęcie – zdolność koalicyjną, a w najgorszym razie, możliwość określania linii demarkacyjnych, co nie wyklucza owocnej współpracy, także politycznej. Tej zdolności nie posiada obecnie Prawo i Sprawiedliwość.

Dlatego nie jest w interesie środowiska RM trwałe i bezalternatywne wiązanie się z Prawem i Sprawiedliwością, gdyż zawęża mu to pole działania, dając tak naprawdę korzyści tylko jednej stronie. W interesie środowiska RM jest natomiast posiadanie poprawnych relacji z PiS-em, ale także (może nawet w szczególności) z innymi podmiotami politycznymi, które z zainteresowaniem odnotowałby taką okoliczność. Takiego scenariusza obawia się Prawo i Sprawiedliwość. Wie, że jakikolwiek mocniejszy „pstryczek” w nos z Torunia, w sytuacji obecnej (na rok przed wyborami prezydenckimi i samorządowymi) mógłby się skończyć dla PiS-u politycznym nokautem. Stąd taka zapobiegliwość i pohukiwanie pisowskich harcowników o żywotnych interesach wiążących PiS i RM.

Ano cóż, pożyjemy, zobaczymy.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka