Maciej Eckardt Maciej Eckardt
55
BLOG

Po pierwsze prawo

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 2

Apogeum afery hazardowej. Lecą głowy, media wariują, portale grzeją się od siarczystych komentarzy, rząd się wije, opozycja kwiczy z radości, komentatorzy i blogerzy snują analizy i wieszczą czasy ostatnie. „Wypalić żelastwem, albo…odejść”, „Kalendarium wg. CBA”, „Czuma i Schetyna do dymisji”, „To Tusk zdetonował bombę”, „Powrót Rywinlandii”, „Hazardowa mafia dawała pieniądze politykom!”, „Tusk arbitrem w sprawie afery hazardowej” – krzyczy w tytułach swoich postów internetowa brać. I rzeczywiście, dawno nie było okazji do takiej nawalanki. Ale gdzieś w tym uroczym rejwachu chyba umyka nam jeden z najistotniejszych powodów całej tej hecy – chory system podatkowy.

Pomijam sprawy związane z uczciwością osób publicznych, pokusami, którym ulegają, granicami prowokacji służb, bo z tym mieliśmy do czynienia zawsze i nie sadzę, by w przyszłości miało się coś tutaj zmienić. Generatorem obserwowanej patologii, czego zdają się nie dostrzegać komentatorzy, jest podlegające nieustannym fluktuacjom prawo podatkowe. Zamiast stałości i pewności tego prawa, mamy radosną twórczość kolejnych ministrów, którzy goniąc za zwiększonymi wpływami do publicznej kasy, grzebią w nim jak grabarz w ziemi. Niestałość i zmienność tego prawa sprawia, że się go w Polsce po prostu nie szanuje, mało tego, lekceważy i traktuje jak tanią dziewkę do zaspokajania budżetowych chuci.
 
A tymczasem pewność i stałość prawa podatkowego oraz transparentność procedur legislacyjnych związanych z jego stanowieniem, są prostym remedium na to, co właśnie z takim obrzydzeniem obserwujemy. Kiedyś pokusiłem się o sugestię, pewnie zbyt naiwną, że w interesie państwa i obywatela jest, by – poza wyjątkowymi sytuacjami, enumeratywnie wymienionymi – jakiekolwiek podwyższanie stawek podatkowych objąć 4-letnim vacatio legis i żeby zasadę tę zapisać w konstytucji. A to dlatego, żeby ludzie i przedsiębiorcy przez cztery lata mogli się przygotować na nowe warunki gry, a rząd działaniami ad hoc nie powodował gospodarczej “rozpierduchy” i nie tworzył klimatu dla lobbingu towarzystwa jednorękich bandytów.
 
Afera hazardowa tak naprawdę nie obnażyła nędzy ludzkiego charakteru, ona obnażyła coś bardziej groźnego – nędzę polskiego państwa i prawa. Dlatego nie decyzje personalne premiera będą do mnie przemawiać, bo są oczywiste, ale ewentualna zapowiedź konkretnej zmiany prawa podatkowego w kierunku jego stałości i nienaruszalności. To jest dla mnie gwarancja tego, co nazywamy państwem prawa. Nie interesują mnie najuczciwsi nawet urządnicy, jeśli trenują swoją uczciwość i nieprzemakalność na kretyńskich przepisach pełnych niedopowiedzeń i uznaniowości. Wolę nieszczególnie rozgarniętego urzędnika, który twardo trzyma się określonej procedury wynikającej z przejrzystego prawa, niż najbieglejszego artystę, który dokonuje cudów urzędniczej ekwilibrystyki na prawie dalekim od jednoznaczności.

Dlatego miał rację Roman Rybarski, wielce zasłużony dla polskiej myśli ekonomicznej działacz narodowy, który w swojej książce „Idee przewodnie gospodarstwa Polski” z 1939 roku, tak stwierdzał, a może i nawet antycypował dzisiejszą sytuację: Kiedy dołącza się niepewność podatkowa, stawki podatków zaczynają skakać tak, jak kursy na giełdzie, kiedy można odbierać moc przyznanym ulgom, a władze podatkowe zaczynają wymierzać podatki nie na podstawie stwierdzonych danych, lecz zależnie od chwilowego zapotrzebowania pieniędzy przez skarb państwa, to wtedy życie gospodarcze zostaje sparaliżowane. W ostatecznym rezultacie także i skarb państwa na tym traci.  

Refleksję nad tym pozostawiam Państwu.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka