Interesujący sondaż przynosi „Rzeczpospolita”. Wynika z niego, że aż 35 proc. badanych Polaków uważa, że Polska nie jest dziś krajem w pełni niepodległym. Komentując wynik sondażu dr Norbert Maliszewski, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego, z wyczuwalną konsternacją stwierdził - Odsetek odpowiedzi, które podają w wątpliwość naszą realną niepodległość, jest zaskakująco wysoki.I rzeczywiście, biorąc pod uwagę dotychczasowy euroentuzjazm Polaków, wynik sondażu może zaskakiwać, tym bardziej, że poprzednie badania nie wychwytywały takiej tendencji, sytuując nasz naród pośród najbardziej euroentuzajastycznych.
Za największe zagrożenie dla naszej niepodległości Polacy wskazali przejmowanie przez Unię Europejską uprawnień polskich władz, a także działalność Związku Wypędzonych Eriki Steinach. Na kolejnym miejscu znalazła się słabość polskiej gospodarki. Co ciekawe, stosunkowo mało obaw wzbudziło w naszych rodakach uzależnienie Polski od dostaw energii z Rosji. Potwierdza to, że Polacy nie potwierdzają obaw wielu polityków, formułowanych wobec naszego wschodniego sąsiada. Sondaż przeprowadzono telefonicznie na liczbie 500 respondentów. Uznać można zatem, że nie jest to żaden sondaż, a jedynie „macanie” tematu i to „macanie” bardzo powierzchowne.
O niepodległości rozmawiać jednak trzeba. Zwłaszcza, kiedy w kalendarzu odrywamy kartkę z napisem 11 listopada. Obrazy pokryte patyną i kurzem historii powracają na jeden dzień, stając się narodowo-patriotycznym fotoplastykonem, z którego wychodzą czarno-białe postacie polityków w cylindrach, w szykownych mundurach, wzajemnie się sobie kłaniających pośród przejętych gapiów. Przed oczami przesuwa się wówczas Józef Piłsudski z szablą u boku, tłumy wiwatujące na cześć Ignacego Paderewskiego czy zamyślona twarz Romana Dmowskiego… Dotykamy wówczas na moment jednego z ogniw w łańcuchu polskiej historii, ogniwa akurat mocnego, wykutego rozumem i siłą autentycznego patriotyzmu, eksplodującego witalnością po 123 latach niewoli.
Dzisiaj niepodległości nie musimy wykuwać ani orężem, ani powstaniami. Dzisiaj możemy ją wykuwać tak, jak postulowała to kiedyś narodowa demokracja – siłą rozumu, kumulowaniem energii gospodarczej, sojuszami międzynarodowymi i akcją uświadamiającą. Tego nikt nam nie broni, bo nikt nie dusi naszej wolności, nikt nie wysyła nas na Sybir, nie germanizuje i nie topi we krwi naszych narodowych aspiracji. Mamy niezbędną przestrzeń i swobodę, by artykułować swoje interesy, nawet jeśli są one wprzęgnięte w unijną konstrukcję, mocno je na wielu płaszczyznach nadwyrężającą. Nikt nas do niczego nie zmusza, nie wysyła czołgów, nie wymaga najwyższej ofiary.
Możemy się zrzeszać, walczyć o swoje prawa, wydawać prasę, prowadzić strony internetowe, krytykować i proponować alternatywy. Nikt nas za to nie goni, ani nie wsadza do więzień. Warunki do swobodnego działania mamy najlepsze w historii. Technika umożliwia nam natychmiastowy kontakt, praktycznie w każdym miejscu. Wystarczy tylko chcieć się zorganizować, by stać się skutecznym. A tego, jako Polacy, wciąż nie potrafimy lub nie chcemy. Zamiast łączyć się, oddajemy pole innym, którzy za nas urządzają nam nasze życie. W imię świętego spokoju nie uczestniczymy w wyborach, „bo i tak nic się nie zmieni”. Mając w ręku róg, jako społeczeństwo, wciąż wybieramy sznur.
Niepodległość to zadanie. Nieustanne. Na każdym odcinku życia, nie tylko politycznym. Być niepodległym można na wielu płaszczyznach i w wielu sferach: intelektualnej, gospodarczej, obywatelskiej, moralnej, estetycznej… Na każdym z tych odcinków można, a niekiedy trzeba toczyć swoją osobistą batalię o niepodległość, wolną od toksycznych wpływów, tandety dnia codziennego, jednowymiarowości, głupoty czy politycznej poprawności. Bez strachu, że przyjdzie za to zapłacić cenę. Bo niepodległość, to wolność do bycia w zgodzie z własnym sumieniem. Na tym polega właściwy sens tego słowa. Być niepodległym, to znaczy być wolnym. Po prostu.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka